Wśród odwołanych przez prokuratora generalnego Adama Bodnara 10 prokuratorów regionalnych i okręgowych jest Jerzy Ziarkiewicz, szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie. To zaufany człowiek byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", Ziarkiewicz miał przez lata blokować sprawy dotyczące polityków PiS. Część akt w jego prokuraturze była przechowywana ostatnio w garażu.
Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało w poniedziałek w komunikacie, że w sobotę, 26 stycznia, podjęto decyzję o odwołaniu z delegacji oraz z funkcji 10 prokuratorów regionalnych i okręgowych. Decyzja, jak czytamy, zapadła "w ścisłej współpracy z pełniącym obowiązki prokuratorem krajowym Jackiem Bilewiczem".
Wśród prokuratorów, którzy stracili posadę, jest szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzy Ziarkiewicz. Został także odwołany z delegacji do tej prokuratury.
Akta przechowywane w garażu
W zeszłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" informowała, że do Prokuratury Regionalnej w Lublinie przez lata trafiały sprawy "nieprzychylne politykom PiS" i "przez długi czas nic się z nimi nie działo".
Jak podała "GW", chodzi m.in. o sprawy takie jak postępowanie dotyczące europosła PiS Ryszarda Czarneckiego w sprawie tzw. kilometrówki, którą prokuratura zajmuje się już od ponad trzech lat, czy wyciągnięcie z aresztu brata byłego komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka, podejrzewanego o członkostwo w zorganizowanej grupie przestępczej okradającej na wielką skalę państwo na "karuzelę VAT-owską".
Jeden ze śledczych informował "Wyborczą", że "akta śledztw, gdzie przewijają się politycy PiS, są dziś pospiesznie wyciągane z zamrażarki i rozsyłane do podległych prokuratur z poleceniem natychmiastowego wszczęcia postępowania", by "zdążyć przed spodziewaną kontrolą nowych przełożonych".
Jeden z kierowców prokuratury miał poskarżyć się, że od jakiegoś czasu musi parkować służbowy samochód na zewnątrz, bo garaż zawalony jest aktami spraw, które ledwo się tam mieszczą.
- Po prostu było ich (akt spraw - red.) tak dużo, że nie mieściły się w gabinecie Ziarkiewicza. Osobiście tam byłem i widziałem dziesiątki akt leżące w nieładzie na podłodze. Aż trudno było między nimi się przeciskać - relacjonował informator "Wyborczej".
CZYTAJ WIĘCEJ: Gazeta o aktach przechowywanych w garażu. Prokurator ma odpowiedzieć, "w Lublinie panika i nerwowa atmosfera"
Prokuratura Regionalna tłumaczyła, że w pomieszczeniu gospodarczym "złożono jedynie materiały, nie będące aktami postępowania przygotowawczego w celu dokonania ich segregacji". Informowała, że to rozwiązanie chwilowe wynikało z braku pomieszczeń w budynku głównym, w którym prowadzono prace remontowe.
Ministerstwo Sprawiedliwości informowało 25 stycznia, że "p.o. Prokurator Krajowy Jacek Bilewicz polecił pisemne wystąpienie do Prokuratora Regionalnego w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza o przekazanie szczegółowych informacji w tej sprawie wraz z oświadczeniem odnoszącym się do treści zaprezentowanych w artykule".
Zaufany człowiek Ziobry odwołany
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Jacek Brzuszkiewicz, komentując w poniedziałek decyzję Bodnara, powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 Janem Piotrowskim, iż "można się było spodziewać, że właśnie prokurator Jerzy Ziarkiewicz zostanie zwolniony z funkcji szefa prokuratury regionalnej jako jeden z pierwszych szefów i tak się stało". - Był twarzą Zbigniewa Ziobry, wiadomo było, że był jego jednym z najbardziej zaufanych prokuratorów regionalnych - dodał.
Przypomniał, że Ziarkiewicz był szeregowym śledczym w prokuraturze najpierw rejonowej, później w Prokuraturze Okręgowej w Zamościu. - Jego kariera zdecydowanie przyspieszyła w roku 2016, kiedy ministrem sprawiedliwości został Zbigniew Ziobro. Najpierw Jerzy Ziarkiewicz został szefem Prokuratury Okręgowej w Zamościu, a w drugiej połowie 2018 roku awansował na szefa Prokuratury Regionalnej w Lublinie - mówił Brzuszkiewicz.
Dodał, że region w Lublinie obejmuje nie tylko Prokuraturę Okręgową w Lublinie, ale również okręgową w Siedlcach, Radomiu i Zamościu.
Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza", TVN24