Choć z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński został odwołany w listopadzie ubiegłego roku, to nadal chroni go Służba Ochrony Państwa – wynika z informacji tvn24.pl. W praktyce oznacza to, że kiedy chce, ma do dyspozycji limuzynę bmw wraz z kierowcą. Grozić byłemu ministrowi mają funkcjonariusze służb PRL, którzy stracili emerytury wypracowane po roku 1990.
W minioną sobotę prezydent Andrzej Duda odwiedził Białystok. W wiecu poparcia wziął udział Jarosław Zieliński, poseł z tego województwa.
- Przyjechał autem SOP, zaparkowali dyskretnie za kościołem, by nie rzucać się w oczy – mówi nam jeden z mieszkańców Białegostoku.
Jak taksówka
Również nasze źródła w samej formacji ochronnej i resorcie spraw wewnętrznych potwierdzają, że Jarosław Zieliński nadal korzysta z ochrony.
Minister Mariusz Kamiński pozostawił ochronę Zielińskiemu. W praktyce pełnią ona rolę taksówki, gdy poseł jeździ do stolicy bądź bierze udział w jakichś uroczystościach w swoim okręgu wyborczym
Polityk korzysta z tego samego samochodu, którym jeździł jako wiceminister, czyli BMW 750. Takimi samochodami poruszają się z reguły wicepremierzy czy marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Podobnie jak tych polityków, Zielińskiego chroni tzw. mała grupa ochronna - porusza się samochodem SOP w towarzystwie kierowcy i oficera ochrony z tej formacji, którzy pracują w kilku zmianach.
Ochrona ściśle tajna
Rzecznik SOP ppłk Bogusław Piórkowski pytany o sprawę odesłał nas do MSWiA, ale sam odmówił odpowiedzi tłumacząc, że "metody i formy działań SOP stanowią informacje niejawne".
Sam Zieliński nie odpowiedział nam na pytanie, czy wnioskował do ministra Mariusza Kamińskiego, by przedłużył mu ochronę. Pytania wysłaliśmy też w środę do MSWiA. Do czasu publikacji tekstu odpowiedź nie nadeszła. Dotychczas jednak resort nigdy nie odpowiadał na pytania dotyczące osób chronionych przez SOP, zasłaniając się tajemnicą.
Nasi rozmówcy wyjaśniają, że polityk PiS został objęty ochroną jeszcze w czasie, gdy pełnił funkcję wiceministra, na podstawie artykułu 3 ustawy o Służbie Ochrony Państwa. Zgodnie z jego brzmieniem ochroną objęci są premier, prezydent czy szef MSWiA. Ten sam artykuł daje też ministrowi możliwość objęcia ochroną "innych osób ze względu na dobro państwa". Tak właśnie ma być w przypadku Zielińskiego.
SB i morderstwo
- Przyczyną ochrony nie jest głośna sprawa głowy zamordowanej osoby, którą miał znaleźć Zieliński w pobliżu swego domu. Chodzi o zagrożenie ze strony funkcjonariuszy służb specjalnych PRL-u, którzy stracili emerytury – mówi nasze źródło w resorcie spraw wewnętrznych i administracji.
Przypomnijmy, że pod koniec 2018 roku media ujawniły, iż prywatnego domu w Suwałkach wiceministra Zielińskiego non-stop pilnują funkcjonariusze policji. Stałą obecność radiowozu tak wyjaśniał sam wiceminister w tygodniku "Sieci": "Dla zobrazowania sytuacji wystarczy wspomnieć, że jakiś czas temu w pobliżu mojego domu znaleziono ludzką głowę obciętą przez bandytów w wyniku brutalnego zabójstwa". Jak ujawniliśmy na łamach tvn24.pl, zbrodnia miała rzeczywiście miejsce, lecz dwadzieścia lat wcześniej. Sprawcy zostali ujęci i osądzeni.
Cięcia emerytur
Zieliński rzeczywiście odgrywał kluczową rolę w odebraniu emerytur byłym funkcjonariuszom PRL-owskich służb, którzy pracowali w nich w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. Precyzując: w odebraniu rent i emerytur, które wypracowali już w wolnej Polsce. Dlatego że już w 2009 roku koalicja PO-PSL obniżyła świadczenia wypracowane przed politycznym przełomem w Urzędzie Bezpieczeństwa, Służbie Bezpieczeństwa.
Kolejna ustawa weszła w życie w 2017 roku i odbierała to, co funkcjonariusze wypracowali po 1990 roku, pozostając w służbie w policji czy np. Agencji Wywiadu lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W efekcie funkcjonariusz, który przepracował rok w SB i następne 28 lat w wywiadzie, dziś otrzymuje świadczenie w wysokości około 1,6 tysiąca złotych.
Źródło: tvn24.pl