W niedzielę Jarosław Kaczyński spotkał się z sympatykami w Gliwicach. - Jeśli wygramy wybory, to uczynimy wszystko, żeby jakieś mniejszościowe, lewackie grupy nie mogły terroryzować szkół, terroryzować dzieci - mówił prezes PiS.
Na spotkaniu w Gliwicach prezes PiS był pytany m.in. o wsparcie dla nauczycieli, którzy uczą nowego przedmiotu historia i teraźniejszość. - Zapewnimy, bo są atakowani, wiem o tym, wszelkie wsparcie - powiedział.
- Uczynimy - jeśli wygramy wybory - wszystko, żeby to nie było tak, żeby jakieś mniejszościowe, lewackie grupy mogły pod różnymi względami - nie tylko o tę sprawę chodzi - terroryzować szkoły, terroryzować dzieci, doprowadzać do tego, że pewne dzieci są prześladowane z powodu ich rodziców, i to nie trzeba być wcale znaną osobą, żeby mieć dzieci, które są prześladowane, żeby dominowała jedna, niszcząca wszystkich, a już w szczególności niszcząca dzieci i młodzież ideologia - przekonywał Kaczyński.
Kaczyński: poprzednicy stawiali interes Niemiec ponad polskim
Kaczyński w Gliwicach stwierdził też, że poprzednicy PiS postawili w polityce na Niemcy. Mówił, że dochodziło do sytuacji, w której w jego ocenie "w oczywisty sposób" interes niemiecki był przez polskie władze stawiany przed polskim. - Choćby sprawa stoczni była tutaj bardzo dobrym tego przykładem. Stocznie niemieckie ocalały tylko dlatego, że polskie nie otrzymały odpowiedniej pomocy - ocenił.
- Ta władza, która była, i mam nadzieję nie wróci, była też niezwykle spolegliwa wobec Niemiec, jeżeli chodzi o politykę historyczną, jeżeli chodzi o politykę odnoszącą się do tragicznej historii polsko-niemieckiej - powiedział Kaczyński.
Dodał, że "tych fatalnych momentów" w przeszłości było bardzo dużo, jednak "żaden z nich nie miał aż takiego rozmiaru jak to, co działo się podczas II wojny światowej". - Otóż tutaj ta polityka zapomnienia, amnezji, niechęci do przypominania tego - w związku z tym niechęci do tego, co robił, póki jeszcze żył mój świętej pamięci brat - była wręcz demonstracyjna. Jednocześnie demonstracyjnie przyjmowano niemieckie odznaczenia - zaznaczył.
Jak powiedział, wśród przyjmowanych odznaczeń były nie tylko te, które nie budziły większych zastrzeżeń, "ale także te, które są ochrzczone imionami polakożerców, śmiertelnych wrogów Polski, twórców układu w Rapallo, który zaczął drogę do rewizji traktatu wersalskiego i w gruncie rzeczy do II wojny światowej" - mówił.
- Order Rathenaua też został przez Tuska przyjęty. To była taka próba - którą Niemcy zastosowali - czy Tusk jest gotów zgodzić się na wszystko, bo przecież to historyk, człowiek, który z całą pewnością wiedział, jaki order przyjmuje - powiedział prezes PiS.
Odnosząc się do przyjmowania przez przedstawicieli poprzedniej władzy odznaczeń zaznaczył, że "niekiedy było to tylko takie poklepywanie po plecach przy pomocy orderów. - Ale sam główny zainteresowany, czyli Tusk, otrzymał nagrodę większą. Stał się tym dużym misiem, jak to można było na tych taśmach usłyszeć i mógł stąd odejść - mówił Kaczyński.
Jak stwierdził, polityka daleko idącego zbliżenia "i w istocie podporządkowania się Niemcom oznaczała także jeszcze coś innego", a mianowicie "oznaczała także konieczność prowadzenia bardzo spolegliwej polityki wobec Rosji". Ocenił, że obejmowało to nie tylko porozumienia gazowe, ale także inne elementy. - Oni w pewnym momencie uznali, że o Katyniu nie można mówić, że to ludobójstwo, bo Putinowi i jego kamratom to się bardzo nie podobało - powiedział. - Niejaki (Stefan) Niesiołowski twierdził broniąc Rosjan, że to jednak ludobójstwo nie było. Czyli wymordowanie 22 tysięcy Polaków to nie jest ludobójstwo. To co w takim razie jest ludobójstwem? Takie pytanie chciał postawić mój brat w Smoleńsku. Już nie zdołał - mówił.
Kaczyński: są dzisiaj kłopoty z obecną postawą Węgier
Prezes PiS został m.in. zapytany o to, czy "Polska wobec niechętnej postawy Brukseli jest w stanie zachować linię postępowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który budował niezależność, suwerenność Europy Środkowej". - Jest w stanie, chociaż nie ma co ukrywać, że są dzisiaj kłopoty na przykład z obecną postawą Węgier - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Przypomniał, że "w dalszym ciągu utrzymujemy stosunki, ale tam pewne rzeczy się zaostrzają, szczególnie w ostatnich dniach". - Oczywiście będziemy walczyć - dodał.
Prezes PiS zwrócił uwagę, że "trzeba przyznać premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi, że on nigdy nie ukrywał, że między nami są pewne różnice interesów i różnice opcji". - Mieliśmy inną historię i inne doświadczenia - powiedział Kaczyński.
Wskazał ponadto, że "w tym momencie niewątpliwie problem istnieje, bo jest dziewiąty pakiet sankcji". - Z naszego punktu widzenia jest bardzo ważne, żeby został on uchwalony, ale to wymaga jednomyślności, więc poparcia także i Węgier - podkreślił.
Kaczyński zwrócił także uwagę, że "Węgry są pozbawione pieniędzy i postanowiły - przynajmniej jak dotąd - że będą na to reagować właśnie wetami". - Wolelibyśmy, żeby tego nie było. Na pewno premier Mateusz Morawiecki, który już niejeden raz przekonywał swojego kolegę (Viktora Orbana - red.), że należy jednak głosować za sankcjami i tym razem to uczyni - powiedział prezes PiS, jednocześnie zaznaczając, że "ta sytuacja jest na pewno trudniejsza".
Źródło: PAP