Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że w jego ugrupowaniu trwa operacja wyboru kandydata na prezydenta. Dodał, że wszystkich potencjalnych kandydatów poważnie rozważa. Kaczyński pytany był w piątek w Sejmie także o decyzję komisji śledczej o przygotowaniu zawiadomień do prokuratury w sprawie wyborów korespondencyjnych i doniesienia o "szantażu Ziobry" w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
Lider PiS został zapytany w piątek przez dziennikarzy w Sejmie o kwestię kandydata PiS na prezydenta w przyszłorocznych wyborach. - Trwa operacja wyboru kandydata - odpowiedział.
Pytany ile osób jest na krótkiej liście potencjalnych kandydatów, Kaczyński zaznaczył, że "ona nie jest jeszcze taka krótka".
Dopytywany, czy liczy ona pięciu, sześciu kandydatów, powiedział, że "troszkę więcej".
Prezes PiS został też zapytany o medialne doniesienia, że poseł PiS Zbigniew Bogucki jest jednym z kandydatów, który jest poważnie rozważany, odparł, że wszystkich kandydatów poważnie rozważa. - Ale to nie jest tak, że to jest decyzja jednoosobowa - zastrzegł.
W połowie czerwca Kaczyński powiedział dziennikarzom, że lista kandydatów PiS na urząd prezydenta jest gotowa. - U nas zamieszania nie ma, wiemy kto jest do rozważenia i spośród kogo wybierać - zapewnił. Dodał, że PiS ma zespół, który już pracuje nad podjęciem najlepszej decyzji.
Kaczyński: Polska czeka na wielką naprawę
Dziennikarze pytali Kaczyńskiego w Sejmie także o decyzję komisji śledczej do spraw wyborów korespondencyjnych.
Przedstawiła ona w czwartek "projekt stanowiska" końcowego ze swoich prac. Wynika z niego, że ówcześni rządzący - PiS, Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina - "zmierzali do przeprowadzenia wyborów w sposób, który mógł ograniczyć, a nawet pozbawić kilka milionów obywateli czynnego prawa wyborczego".
Głosowanie przesądziło, że członkowie komisji przygotują 12 wniosków o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zawiadomienia będą dotyczyć prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego szefa MAP Jacka Sasina, i wiceszefów tego resortu Tomasza Szczegielniaka i Artura Sobonia, byłego premiera Mateusza Morawieckiego i byłego szefa KPRM Michała Dworczyka oraz marszałek Sejmu IX kadencji Elżbiety Witek, a także byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Projekt stanowiska komisji" ds. wyborów kopertowych: Kaczyński zdecydował, Morawiecki nie działał w granicach prawa.
- Naprawdę nie mam zamiaru więcej odpowiadać na te pytania. W Polsce jest regularnie niszczona demokracja. Praworządność już została zniszczona - powiedział.
- Media się tym powinny zająć, że demokracja w Polsce upadła - dopowiedział idący za prezesem PiS były wicepremier Piotr Gliński.
Kaczyński mówił, że "Polska czeka na wielką naprawę, na przywrócenie Konstytucji, na to, żeby ludzie, którzy za to wszystko odpowiadają, zostali odpowiednio ukarani, a odpowiadają z najcięższych przepisów Kodeksu karnego, bo to jest zmiana ustroju siłą".
Zapytany, czy politycy PiS nie żałują, że tak parli do tych wyborów, odparł, że "przecież były w konstytucyjnym terminie".
Na pytanie, kto odpowie za te dziesiątki milionów złotych wydane na wybory kopertowe, mimo że nie było podstawy prawnej, jak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny, odparł, że "była decyzja marszałek Sejmu, że mają być wybory i one wynikają z Konstytucji".
Na uwagę, że nie było podstawy prawnej dla wyborów korespondencyjnych, Kaczyński ocenił, że "NSA w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia".
Pytanie o "szantaż Ziobry"
Prezes PiS pytany był także o doniesienia "Gazety Wyborczej". Dotarła do listu, który w czerwcu 2018 roku ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wysłał do Ministerstwa Finansów, kierowanego wtedy przez Teresę Czerwińską. Jak pisze gazeta, był to "szantaż Ziobry w sprawie Funduszu Sprawiedliwości".
- Nie będę się w tych sprawach wypowiadał, bo nie mam żadnej wiedzy - odpowiedział prezes PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Szantaż Ziobry". "Wyborcza" publikuje list
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański