Prezydent Andrzej Duda wręczył Jarosławowi Gowinowi akt odwołania z funkcji wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii. Odmówił przy tym spotkania w cztery oczy z szefem Porozumienia. - Nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy stoi przede mną i odbiera swoją dymisję człowiek, który nadal chce realizować ten dobry program dla Polski, czy też stoi przede mną ktoś, kto postanowił zmienić front - powiedział.
Jarosław Gowin dymisję z rąk Andrzeja Dudy odebrał po godzinie 13 w Pałacu Prezydenckim. Uroczystość transmitowana była w mediach społecznościowych Kancelarii Prezydenta.
Prezydent odwołał Gowina z rządu na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego. Powodem dymisji - jak zapewniał we wtorek rzecznik rządu Piotr Mueller - było to, że Gowin oraz członkowie Porozumienia pracowali w niewystarczającym tempie nad projektami zawartymi w Polskim Ładzie oraz podejmowali "nierzetelne działania" dotyczące reformy podatkowej. Po dymisji zarząd Porozumienia podjął decyzję o opuszczeniu Zjednoczonej Prawicy.
- To jest smutny dla mnie czas z panem związany, poczynając od decyzji politycznych, które zapadły, aż do decyzji formalnych, które dzisiaj wieńczą się poprzez wręczenie panu tego dokumentu - oświadczył prezydent, wręczając akt odwołania liderowi Porozumienia.
Duda powiedział, że powodów jego "smutku jest kilka". - Pracowaliśmy razem przez, bez mała, ostatnie sześć lat nad bardzo ważnymi dla Polaków zmianami w naszej rzeczywistości - powiedział. Jak dodał, bardzo wiele z nich zostało zrealizowanych.
- Uważam, że były to dla Polski naprawdę dobre lata. Współuczestniczył pan w tym procesie, za co chcę dzisiaj ogromnie podziękować, za te wszystkie lata pracy dla Rzeczypospolitej - zwrócił się do Gowina. - Niestety, dzieje się, jak się dzieje, muszę się z tym pogodzić - dodał.
Mówiąc o drugim powodu do smutku, wspomniał ubiegłoroczną dymisję Gowina i ich ówczesną rozmowę. Przypomniał, że był to czas "olbrzymich wątpliwości politycznych", które "wtedy wszystkimi targały", dotyczących "słynnych wyborów, które miały się odbyć 10 maja", czyli tak zwanych wyborów kopertowych.
- Pan premier się z tą formułą nie zgadzał i mimo że wtedy otrzymał pan dymisję, to jednak pozostał pan częścią Zjednoczonej Prawicy. Siedzieliśmy długi czas, rozmawialiśmy, bo przyszedł pan po to, żeby w ramach Zjednoczonej Prawicy uzyskać decyzję polityczną także w porozumieniu z prezydentem. Ale cały czas w ramach obozu politycznego - wspomniał prezydent. Tłumaczył, że był to wtedy dla niego ważny sygnał tego, że szef Porozumienia poważnie traktuje sprawę programu Zjednoczonej Prawicy.
Prezydent do Gowina: nie wiem do końca, kogo do siebie zapraszam
- Nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy stoi przede mną i odbiera swoją dymisję człowiek, który nadal chce realizować ten dobry program dla Polski, czy też stoi przede mną ktoś, kto postanowił zmienić front i pójść dalej w polityce z kimś innym - powiedział Duda.
Przyznał, że jest to dla niego "bardzo przykra sytuacja". Zapowiedział, że będzie czekał i przyglądał się temu, co się dzieje. - Dla mnie bardzo ważne jest, by ten obóz był cały, bo ja wierzę, że ten obóz jest w stanie wprowadzić dobre zmiany w Polsce - przekonywał.
- Muszę powiedzieć, że jest mi również przykro z tego powodu, że wtedy, będąc jeszcze w Zjednoczonej Prawicy, przyszedł pan do mnie właśnie po to, żeby przywrócić sytuację taką, jaka powinna nastąpić w polskiej polityce. I to się udało. Bez rozbijania obozu politycznego. Tym razem nie kontaktował pan się ze mną, nie szukał pan możliwości mojego oddziaływania na to, żeby zmieniać sytuację - mówił Duda.
Prezydent oznajmił, że z przyjemnością porozmawia z Gowinem, ale "najpierw musi zobaczyć, kogo do siebie zaprosi". - Dzisiaj tego tak do końca nie wiem. Proszę wybaczyć, panie premierze, ale nie będzie spotkania, jak zawsze, w cztery oczy - powiedział, zwracając się do Gowina. Wyraził nadzieję, że szef Porozumienia "nie będzie częścią totalnej opozycji".
- Mam wewnętrzne, głębokie przekonanie, że ta polityka, którą do tej pory prowadziliśmy, była dobra dla Polski, a przede wszystkim była dobra dla naszych obywateli - zakończył.
Gowin: jeśli ktoś nie wie, po stronie którego obozu jestem, to odpowiadam jasno
Po godzinie 14 na profilu Gowina pojawił się komentarz do sytuacji z Pałacu Prezydenckiego. "Jeśli ktoś nie wie, po stronie którego obozu jestem, to odpowiadam jasno: mój sprzeciw wobec drastycznego podnoszenia podatków i fatalnego w skutkach lex TVN wynika z tego, że zawsze stałem i będę stać po stronie obozu, któremu na imię Polska" - napisał.
W rozmowie z "Faktami" TVN Gowin wyraził nadzieję, że "uda się powstrzymać uchwalenie lex TVN, a tym samym powstrzymać tę fatalną spiralę osłabiania pozycji międzynarodowej Polski". - Skoro mamy takiego sąsiada jak agresywna Rosja, to nie możemy mieć równocześnie fatalnych relacji z Berlinem, Brukselą, a teraz także z Waszyngtonem - stwierdził lider Porozumienia.
W jego ocenie, jeśli ustawa anty-TVN zostanie uchwalona "w interesie Polski powinna zostać zawetowana przez pana prezydenta".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Szymczuk/KPRP