- Jak widzę posłankę Kempę i posła Wassermana, to nie jestem w stanie skupić się na pracy komisji hazardowej. Ich styl pracy, zabierania głosu, argumentacji jest taki, że ja chcę wyłączyć telewizor. To kolejna z komisji, która stała się przedmiotem gry politycznej - mówił w programie "24 Godziny" Sławomir Nitras z PO. Wiary w działanie komisji nie ma także Wojciech Olejniczak z SLD. Z kolei Paweł Poncyljusz z PiS, ma nadzieję, że "Platforma ochłonie" i prace komisji hazardowej znów ruszą.
W poniedziałek prezydium Sejmu spotka się z szefem hazardowej komisji śledczej Mirosławem Sekułą. PO oczekuje, że marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wraz z wicemarszałkami potwierdzą decyzję o wykluczeniu posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z sejmowego śledztwa.
Z kolei PiS uważa, że nie było żadnych podstaw do odwołania tych posłów i zgodnie z elementarnymi standardami demokracji, muszą oni wrócić do komisji.
- Najpierw się odsuwa posłów PiS pod błahymi argumentami, a potem się mówi: dajcie nowych, bo komisja stoi. To jest jakiś absurd. Paru panów się zagalopowało - mówił na antenie TVN24 Paweł Poncyljusz z PiS. - Uważam, że to był zły ruch. Miejmy nadzieję, że Platforma ochłonie i zrobi krok wstecz - dodał.
Nikt bez winy
Wojciech Olejniczka z SLD zwrócił z kolei uwagę, że proceder wykluczania posłów z komisji śledczych został stworzona przez posła Wassermana. - Teraz został on wykorzystany przez posłów PO i została wykorzystana niepotrzebnie. Ani PiS, ani Po nie zależy, by tę sprawę w pełni wyjaśnić - stwierdził. Dodał, że dzieje się tak, ponieważ w sprawie hazardu, żadna z rządzących ekip nie jest bez winy.
W sukces komisji hazardowej nie wierzy także Slawomir Nitras z PO. - To kolejna z komisji, która stała się przedmiotem gry politycznej. Posłom w niej pracującym nie udaje się oderwać od codziennej polityki - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24