Jak rozmawiać z chorymi, którym zostało niewiele życia. Oswajać ich ze śmiercią czy nie? Temat trudny tak bardzo, że większość z nas go unika, mimo że chorzy woleliby poznać prawdę. Puckie hospicjum, kontynuując misję ks. Jana Kaczkowskiego, stworzyło "Raport o dobrym umieraniu", w którym pokazuje, jak mówić o odchodzeniu. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
Ksiądz Jan Kaczkowski z oswajania śmierci i próby uszczęśliwienia umierających uczynił misję swojego życia.
- Mam bardzo ciężką chorobę, która bardzo źle rokuje. Cieszę się z tego pełzającego cudu, który dzieje się w mojej głowie. Bo już dawno miało mnie nie być. Może coś jeszcze mam zrobić, może mam do was gadać – mówił duchowny.
Zmarł trzy i pół roku temu na glejaka mózgu. Był założycielem i dyrektorem puckiego hospicjum, w którym starał się stworzyć godne warunki: z czystą pościelą, miłym personelem i bez zakazów. Zawsze podkreślał, że umierać powinno się szczęśliwie. I właśnie tę misję kontynuują jego następcy.
- Próbujemy opanować wszelkiego rodzaju niepokoje i lęki. Oswajamy z tym, co może się zadziać. Próbujemy pogodzić niekiedy zwaśnione rodziny, ale przede wszystkim uczymy rodziny i bliskich towarzyszenia naszym podopiecznym – powiedziała doktor Dorota Olszewska z puckiego hospicjum pw. św. Ojca Pio.
"Raport o dobrym umieraniu"
W trakcie swojej piętnastoletniej działalności, pracownicy hospicjum zauważyli, że ich podopiecznym i rodzinom najtrudniej jest rozpocząć rozmowę o śmierci.
Aby zachęcić do dyskusji, stworzyli pierwszy w Polsce "Raport o dobrym umieraniu", który naświetla różnice między tym, jak umieranie widzą pacjenci hospicjów - a jak ci, którzy nigdy nie zetknęli się ze śmiercią. 75 procent badanych nigdy o śmierci nie rozmawiało.
Anna Jochim-Labuda dyrektorka hospicjum w Pucku, zwróciła uwagę, że "wydaje nam się, że na koniec naszego życia myślimy o ekstremalnych wypadach, o wyjazdach na koniec świata".
- I rzeczywiście wiele takich odpowiedzi się pojawia. Ale to, co jest dla nas niezwykłą wartością, którą realizujemy każdego dnia, to jednak jest ta bliskość, otoczenie osób, które nas kochają. To jest ta największa potrzeba – dodała.
"Dużo ludzi boi się mówić o śmierci"
Według autorów raportu, jednym z najważniejszych problemów w relacjach bliskich z umierającymi jest okłamywanie chorych, że nie idą do hospicjum, a do przychodni - i że wyzdrowieją.
Tymczasem z rozmów z pacjentami wynika, że zdecydowana większość chce zdawać sobie sprawę z tego, ile czasu im zostało i co się z nimi dzieje. Chcą pozamykać sprawy i cieszyć się życiem.
- Unikamy tematów niewygodnych, a niewygodne jest wszystko to, co wymaga trudu, żeby zaakceptować – powiedziała psycholog i terapeuta, doktor Ewa Woydyłł-Osiatyńska. Podkreśliła, że "bardzo dużo ludzi boi się mówić o śmierci, bo ściągnie ją na siebie".
Polska jest krajem z dwa razy większą ilością hospicjów niż wykazuje średnia europejska. Mimo to, aby dostać się do hospicjów stacjonarnych, pacjenci czekają nawet miesiąc - i umierają zanim zdążą poddać się opiece.
Problemem jest też jakość sprawowanych w hospicjach świadczeń: zbyt rzadkie uśmierzanie bólu oraz niedoceniana i niedofinansowana opieka paliatywna.
Doktor Jerzy Jarosz z fundacji Hospicjum Onkologiczne zwrócił uwagę, że "wypadamy bardzo źle w porównaniu z innymi krajami".
- Nie wykonujemy prac badawczych, nie oceniamy jakości tego, co robimy i nie doskonalimy się – przyznał.
Specjaliści namawiają, by o umieraniu rozmawiać - nie tylko 1 listopada.
Autor: asty//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24