Do Watykanu jeżdżą wszyscy. I ci z prawa, i z lewa, wierzący i otwarci ateiści. Żarliwi katolicy i niepraktykujący. I pomyśleć, że to wszystko tylko o elitach rządzących Polską po 1989 r.
Śledząc relacje Polska - Stolica Apostolska (parę razy z całkiem bliska) mam wrażenie, że z większości tych wizyt nic konkretnego nie wynika. Jak to powiedział mi parę lat temu akredytowany w Sala Stampa dziennikarz jednej z największych agencji prasowych świata, kiedy do papieża przyjeżdża polska delegacja, to w zasadzie "nie mamy potem o czym pisać". I wyjaśnił: - Kiedy żył Jan Paweł II, wasi politycy przyjeżdżali jak do starego wujka w sentymentalne odwiedziny, teraz (a były to czasy pontyfikatu Benedykta XVI) zaglądacie tu jak do muzeum.
Niestety, zgadzam się z taka diagnozą, bo liczba wizyt, a co za tym idzie audiencji, które przebiły się "do świata", można policzyć na palcach jednej ręki.
Na pewno należała do nich wizyta pierwszego niekomunistycznego premiera z Europy Wschodniej, Tadeusza Mazowieckiego, ale poza kontekstem politycznych i symbolicznym (miała miejsce w październiku 1989 roku, kiedy Blok Wschodni był faktem nie tylko na mapach politycznych świata) wszyscy pisali także o spotkaniu "starych znajomych". Na kolejne spotkanie uznane przez stronę kościelną za ważne z międzynarodowego punktu widzenia trzeba było czekać do 2004. Wtedy to Marek Belka usłyszał, że papież jest "wdzięczny polskiemu Rządowi i Parlamentarzystom za zaangażowanie na rzecz wpisania do Traktatu Konstytucyjnego UE wartości europejskich, u których podstaw leży chrześcijańska wizja człowieka i polityki". I tak, chyba jedyną publiczną i tak otwarcie przedstawioną pochwałę za zaangażowanie na rzecz chrześcijańskiej Europy dostał trochę nieoczekiwanie rząd lewicowy.
Ciekawy kontekst miała także wizyta Bronisława Komorowskiego u Benedykta XVI w październiku 2010 r. Prezydent Polski, nauczony doświadczeniem zakończonej parę miesięcy wcześniej kampanii wyborczej, postanowił podczas audiencji zapytać papieża o jego wizję relacji państwo - Kościół. Kiedy o tym poinformował polską ambasador przy Stolicy Apostolskiej, Hannę Suchocką, ta wyraziła zdziwienie i jednocześnie przestrzegła niegdysiejszego swego kolegę z rządu i podwładnego sugerując, że w Watykanie akurat na takie uwagi nikt nie czeka.
Prezydent Komorowski postawił jednak na swoim i w prywatnej części spotkania z Benedyktem powiedział, że w Polsce narasta napięcie w relacjach państwo - Kościół wynikające z wpływania strony kościelnej na decyzję polityczne, roli Radia Maryja i otwartego politycznego zaangażowania części duchowieństwa. Jak sam potem wspominał Benedykt XVI, najpierw wysłuchał jego uwag, a potem powiedział, że jako świadek i uczestnik Soboru Watykańskiego II podziela wizję relacji państwo - Kościół opartych na życzliwej autonomii i faktycznym, ale przyjaznym rozdziale tego co polityczne od tego co kościelne.
Na tle tych przykładów wizyta Premier Szydło zasługuje na uwagę. Choć jej główną treścią i tzw. przekazem dnia miało być stwierdzenie, że polski rząd dołoży wszelkich starań i faktycznie zapewni optymalne przygotowanie Światowych Dni Młodzieży, to jednak, jak poinformowało biuro prasowe Watykanu, mówiono także o tym jak politycy mogą wspierać działania prorodzinne poprzez wspieranie rozwiązań systemowych oraz podjęto temat uchodźców. Dla nikogo w Watykanie, zwłaszcza po artykule Andrea Tornielliego w Vatican Insider [Polska zamykając się przed uchodźcami "grzebie" dziedzictwo nauczania Jana Pawła II, pisał Tornielli - red.], nie było zaskoczeniem, że polski rząd w przeciwieństwie do Watykanu ma tu inne zdanie.
Jeden z watykanistów zapytany o wydźwięk dzisiejszego spotkania odpisał mi krótko: "Było ciekawie. Jak to po spotkaniu matki księdza z synem imigrantów".
Autor: ks. Kazimierz Sowa / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA