Jadwiga Emilewicz powinna odpowiedzieć przynajmniej politycznie. Kiedy polskie dzieci siedzą zamknięte w domach, dzieci wybrańców narodu, partii rządzącej jeżdżą sobie na stokach i mają to wszystko gdzieś - komentował opisaną w tvn24.pl sprawę wyjazdu na narty dzieci byłej wicepremier Piotr Zgorzelski (Koalicja Polska - PSL). - Trudno znaleźć słowa usprawiedliwienia - przyznał Jan Maria Jackowski (PiS). Włodzimierz Czarzasty (Lewica) ocenił, że to "rżnięcie głupa z narodu".
Portal tvn24.pl poinformował w środę, że trzech synów byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają. Licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarz tvn24.pl zadał o nie pytania. Do grupy osób uprawnionych do korzystania ze stoku została dopisana też sama była wicepremier.
Po publikacji Emilewicz wydała oświadczenie. Podkreśliła, że jej synowie od szóstego roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. "Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych" - głosi oświadczenie.
"Jest to sytuacja, która słusznie wzbudza gniew opinii publicznej"
Do tej sytuacji odnieśli się politycy w Sejmie. Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski powiedział w rozmowie z TVN24, że "jest to sytuacja, która słusznie wzbudza gniew opinii publicznej". - Ponieważ z jednej strony mamy potężne ograniczenia, z drugiej strony osoba, która znajduje się w elicie władzy, mówiąc delikatnie, nie stosuje się do tych zaleceń w stosunku do swoich dzieci - mówił.
- Z tego punktu widzenia trudno mi znaleźć słowa usprawiedliwienia dla tego typu działań i sądzę, że pani premier [była wicepremier Emilewicz - przyp. red.] wyciągnie z tego wnioski - dodał.
"Po PiS-owsku. Oni w DNA mają zakodowane te drobne cwaniactwo"
- Po PiS-owsku. Oni w DNA mają zakodowane to drobne cwaniactwo, to jest bardzo charakterystyczne - odniósł się do opisanej przez tvn24.pl sprawy Krzysztof Brejza (PO).
- To jest władza, która tworzy rygorystyczne przepisy dla zwykłych śmiertelników, ściga ich za drobne wykroczenia, chce nawet zmienić sposób egzekucji mandatów, ale z drugiej strony kombinują, kręcą, jak się da, żeby samemu te przepisy przez siebie nakładane omijać. Oni oczywiście kochają narty - od prezydenta poprzez różnego rodzaju interesy Ministerstwa Zdrowia z instruktorem narciarskim - mówił.
"Rżnięcie głupa z narodu"
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) ocenił, że "to jest rżnięcia głupa z narodu ciąg dalszy".
- Jak cmentarze są zamknięte, to wtedy pan Kaczyński je odwiedza, nikt nie może, on może. Jak stoki są zamknięte, co rząd wprowadza, nikt nie może korzystać, a dzieci włodarzy partyjnych bądź ministerialnych mogą - powiedział.
"Dzieci wybrańców narodu partii rządzącej jeżdżą sobie na stokach i mają to wszystko gdzieś"
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (Koalicja Polska-PSL) ocenił, że "to jest jedna wielka pogarda wobec Polaków".
- Kiedy firmy polskie są zamykane, kiedy polskie dzieci siedzą zamknięte w domach, to dzieci wybrańców narodu partii rządzącej jeżdżą sobie na stokach i mają to wszystko gdzieś. Za to wszystko pani Emilewicz powinna odpowiedzieć przynajmniej politycznie - skomentował.
"Apelujemy przede wszystkim o resztki honoru"
Rzecznik PSL Miłosz Motyka ocenił w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że tłumaczenia Emilewicz "są skandaliczne i niczego nie załatwiają". - Pani minister powinna przeprosić dzisiaj Polaków - powiedział Motyka.
- Apelujemy przede wszystkim o resztki honoru do pani minister, która łamiąc obostrzenia, stawiając się ponad obywatelami, daje fatalny przykład dla wszystkich Polaków, którzy dzisiaj mają zamykane biznesy i walczą tak naprawdę o swoje życie - podkreślił rzecznik ludowców.
"To jest przykład tego, że władza uważa, że może więcej niż obywatele"
Przewodnicząca Unii Europejskich Demokratów Elżbieta Bińczycka oceniła tę sprawę jako "kolejny przykład arogancji władzy". - Synowie pani Emilewicz szusowali po stokach, kiedy wiemy, że jest absolutny zakaz i tylko sportowcy mogą z tego korzystać - powiedziała Bińczycka.
- To jest przykład tego, że władza uważa, że może więcej niż obywatele, którzy się zachowują odpowiedzialnie, solidarnie w obliczu takiego dramatu, jakim jest światowa pandemia - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl