Wśród sojuszników nie ma żadnej wątpliwości, że artykuł 3. i artykuł 5. NATO w pełni obowiązują - powiedział w programie "Jeden na jeden" szef BBN Jacek Siewiera, przebywający w stolicy Bawarii na 60. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Ocenił, że "relacje sojusznicze są absolutnie w najlepszej kondycji, zarówno te bilateralne, jak i w Sojuszu Północnoatlantyckim". Szef BBN mówił również o ewentualnym objęciu przez Radosława Sikorskiego stanowiska unijnego komisarza ds. obronności. - To jest zawsze dobra propozycja, gdy Polacy zajmują wysokie stanowiska w strukturach sojuszniczych - powiedział.
- Natowski artykuł 5. (Paktu Północnoatlantyckiego - red.) tutaj w Monachium jest odmieniany przez wszystkie przypadki. Wśród sojuszników nie ma żadnej wątpliwości, że czy to artykuł 3., czy to artykuł 5. wszystkie w pełni obowiązują - powiedział Jacek Siewiera.
Jak dodał, "nawet kraje, które do tej pory nie realizowały swoich zobowiązań z artykułu 3., który występuje w traktacie waszyngtońskim w pierwszej kolejności, już teraz deklarują wobec rzeczywistości, która cały czas ulega pogorszeniu, eskalacji, poprawę swojego zaangażowania w inwestycje we własne bezpieczeństwo, w swoje siły zbrojne".
- Zarówno artykuł 5, jest absolutnie niewzruszalny, jak i pozostałe zobowiązania - dodał.
Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną, będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści.
O słowach Trumpa
Sierwiera był pytany o słowa Donalda Trumpa, który powiedział niedawno na jednym z wieców wyborczych w Karolinie Południowej, że nie ruszyłby z pomocą sojusznikowi, który nie wydaje wystarczająco dużo na obronność i zachęcałby Rosję, by zrobiła z nim, co się jej podoba.
Szef BBN zapewniał, że "relacje polsko-amerykańskie, relacje sojusznicze są absolutnie w najlepszej kondycji, zarówno te bilateralne, jak i w Sojuszu Północnoatlantyckim".
- Nie jest rolą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego komentowanie słów byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych i być może kandydata na prezydenta naszego głównego, najważniejszego sojusznika, gwaranta tej natychmiastowej pomocy i skutecznej pomocy, jaką otrzymujemy i jaką otrzymywaliśmy od samego początku wojny na Ukrainie - podkreślił. Dodał, że "niewątpliwie należy rozumieć te słowa przez pryzmat wewnętrznej debaty politycznej w Stanach Zjednoczonych".
- Sojusz Polski i Stanów Zjednoczonych jest sojuszem niezachwianym. Te relacje nigdy nie były tak dobre i bez względu na to, kto zasiada w Białym Domu, bez względu na to, kto sprawuje władzę w Warszawie, ten komunikat o stabilności i nierozerwalności tej więzi musi również tu w Monachium wybrzmiewać bardzo silnie, przede wszystkim w kierunku Moskwy - przekonywał.
Jak ocenił. "jeżeli kandydat na prezydenta USA Donald Trump mówi, że będzie sprawdzał, kto ile wydatkuje środków na obronność, to bardzo słusznie". - My powinniśmy to robić co miesiąc, co kwartał, co rok. A przywódcy państw, administracje polityczne tych państw powinny to robić co tydzień - przekonywał.
Zwrócił uwagę, że "żyjemy w świecie, który przechodzi transformację na naszych oczach". - Ona dzieje się w niezwykle dynamiczny sposób. W zasadzie nie ma dnia, który nie przynosiłby zdarzeń potrząsających posadami bezpieczeństwa świata Zachodu, w którym żyjemy od dekad, który kształtowaliśmy. I dziś w tej rzeczywistości kwestie bezpieczeństwa, kwestie wydatkowania, kwestie odpowiedzialności za bezpieczeństwo Europy powinny być weryfikowane przez przywództwa polityczne państw, na briefingach i odprawach z szefami służb specjalnych, w pałacach prezydenckich, w pałacach premierów, co tydzień w poniedziałek, 7.30 - mówił Siewiera.
"Artykuł 5. to jest świętość"
Pytany, czy prezydent RP wyobraża sobie, że Polska w momencie, gdy trzeba zastosować artykuł 5., zastanawia się, czy kraj sojuszniczy, który potrzebuje pomocy, płacił więcej niż 2 procent PKB na zbrojenia, Siewiera powtórzył, że "artykuł 5. to jest świętość". - Tak jak całość traktatu i wszystkie zapisy należy traktować absolutnie poważnie - zaznaczył.
- Jeśli chodzi o kwestie pomocy sojuszniczej Polski, to należy podkreślić, że nasi sąsiedzi, przede wszystkim kraje bałtyckie, przede wszystkim Finowie, czyli te kraje, które znajdują się w podobnej sytuacji bezpieczeństwa, podobnej sytuacji geopolitycznej, co Polska, podobnym stopniu zagrożone imperializmem rosyjskim, podobnie odbierają to zagrożenie i ich reakcja jest prawidłowa - ocenił. Zwrócił uwagę, że wydatkowanie środków na zbrojenia w tych państwach "dalece przekracza 2 procent". - I z takimi sojusznikami szczęśliwie sąsiadujemy - dodał szef BBN.
"Kurtuazyjna wizyta w takim formacie i w takich czasach nigdy nie jest kurtuazją"
12 marca prezydent USA Joe Biden przyjmie, na wspólnym spotkaniu, prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska - przekazał w czwartek Biały Dom. Wizyta ma związek z 25. rocznicą przystąpienia Polski do NATO.
- Kurtuazyjna wizyta w takim formacie i w takich czasach nigdy nie jest kurtuazją. Czasami, i to jest ten przypadek, symbolika jest znacznie ważniejsza niż realne gesty - stwierdził Siewiera. Wyjaśnił, że ta symbolika jest niezywkle istotna, gdyż podkreśla wartości.
- Wspólna wizyta prezydenta państwa, zwierzchnika sił zbrojnych oraz premiera, który przejął rząd, który rozpoczyna nową kadencję, w Białym Domu, w centrum decyzyjnym naszego największego strategicznego sojusznika, to jest bez wątpienia bardzo silny sygnał o stabilności i nierozerwalności więzi transatlantyckich - ocenił szef BBN.
Poinformował, że szczegóły dotyczące przygotowania samego harmonogramu wizyty, planu konkretnych spotkań, poszczególnych delegacji dopiero trwają. - Trwają ustalenia dotyczące składów, trwają ustalenia dotyczące programu. Dość powiedzieć, że samo przygotowanie tej wizyty i skoordynowanie wspólnej notyfikacji, wspólnej deklaracji o gotowości do przygotowania i odbycia takiej wizyty, to była praca przynajmniej kilku tygodni, więc bez wątpienia tej pracy jeszcze przed nami wiele - powiedział gość TVN24.
Sikorski unijnym komisarzem? "Trudno spekulować, czy Polak na eksponowanym europejskim stanowisku to dobra czy zła decyzja"
Szef BBN pytany był również o ewentualne objęcie przez Radosława Sikorskiego stanowiska unijnego komisarza ds. obronności. Deutsche Welle donosi że Ursula von der Leyen, która zapewne w przyszłym tygodniu ogłosi zamiar ubiegana się o drugą pięcioletnią kadencję przewodniczącej Komisji Europejskiej, rozważa powołanie odrębnego komisarza ds. obronnych. W mediach, między innymi na łamach Politico, pojawiły się spekulacje, że kandydatem na to stanowisko miałby być szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. - Władysław Kosiniak Kamysz, pytany o te doniesienia powiedział, że Sikorski "ma wszelkie predyspozycje, by pełnić jedne z najważniejszych funkcji w Europie i na świecie".
- Polak na stanowiskach podejmujących kluczowe decyzje w strukturach sojuszniczych, czy to Sojuszu Północnoatlantyckiego, czy Unii Europejskiej, jest zawsze niezwykle cennym zasobem, niezwykle cennym aktywem, jakim może posługiwać się Rzeczypospolita, może posługiwać się państwo polskie - ocenił. - Zwłaszcza - dodał - jeśli jest to osoba tak rozpoznawalna jak minister Radosław Sikorski.
- Jeżeli jego działanie będzie skupione na obronie interesów Rzeczypospolitej, interesów obronnych, interesów zbrojeniowych flanki wschodniej, a spodziewam się, że tak właśnie jest i tak właśnie będzie, to trudno spekulować, czy Polak na eksponowanym europejskim stanowisku to dobra czy zła decyzja. To jest zawsze dobra propozycja, gdy Polacy zajmują wysokie stanowiska w strukturach sojuszniczych - powiedział. Przypomniał, że "gotowość do rozmów kadrowych dotyczących obsady najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej pan prezydent deklarował od samego początku, od kiedy weszła w życie ustawa kompetencyjna".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24