Wolność zgromadzeń jest ważnym prawem człowieka i ono musi być realizowane - mówił w "Faktach po Faktach" wicepremier Jacek Sasin. Odniósł się do słów ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego w sprawie Marszu Równości w Białymstoku, który stwierdził, że "warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane". Sasin zapewnił, że nie jest to stanowisko rządu.
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy Marsz Równości pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.
Sasin: to nie jest stanowisko rządu
- W Polsce toczy się bardzo ostry spór ideologiczny pomiędzy tymi, którzy chcą zachowania pewnego tradycyjnego modelu rodziny, tradycyjnego modelu społeczeństwa, którzy uważają, że związki homoseksualne to nie jest coś, co powinniśmy wprowadzać i popierać, że adopcja dzieci przez te związki nie jest dobrym rozwiązaniem (...), że nie należy dzieci wychowywać w ideologii gender czy LGBT. Tak uważają jedni. Inni uważają inaczej - mówił w "Faktach po Faktach" Jacek Sasin.
Dodał, że "oczywiście to nie oznacza, że ten spór ma się odbywać na ulicy za pomocą pięści i cegieł czy w ogóle za pomocą przemocy".
- Tam, gdzie jest przemoc, tam zawsze polskie państwo powinno reagować niezależnie od tego, kto tę przemoc i przeciwko komu kieruje - podkreślił wicepremier.
- Mamy prawo do zgromadzeń, ale prawo bezpieczeństwa, życie ludzkie wydaje mi się dużo ważniejsze niż prawo do zgromadzeń - dodał.
Sasin zapewnił, że to nie jest stanowisko rządu. - Wolność zgromadzeń jest ważnym prawem człowieka i ono musi być realizowane - podkreślił. - Jeśli się wszystko odbywa zgodnie z prawem, to każdy ma prawo manifestować (..) i nikt nie ma prawa go za to atakować - dodał. Zaznaczył, że "służby państwa są od tego, żeby reagować - tak jak to się stało właśnie w ostatnich dniach w Białymstoku".
- Pan minister wyraził jakąś swoją opinię. Mówił, chyba wszyscy się z tym zgodzimy, że zdrowie i życie ludzi jest najważniejsze i rzeczywiście nie powinno dochodzić do takich sytuacji, do jakich doszło w Białymstoku - ocenił Sasin.
Pytany, czy szef MEN powinien podać się do dymisji, odparł: - Dlaczego miałby się podawać? Przecież nikogo nie obraził. - To, co powiedział pan minister Piontkowski, chyba nikogo nie powinno oburzać - dodał.
Jego zdaniem, minister "chyba nie mówił o zakazaniu" marszów. - To chyba był bardziej apel do organizatorów, a nie do organów państwa. Ja to tak zrozumiałem - powiedział wicepremier.
Sasin: żaden z polityków PiS nie złamał prawa
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, odnosząc się do wydarzeń z sobotniego Marszu Równości, zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli PiS. - Wyjątkowo bulwersujące wydaje się zaangażowanie w te pożałowania godne ekscesy przedstawicieli PiS w wojewódzkich i miejskich organach władzy samorządowej - ocenił.
Wśród przedstawicieli PiS wymienił marszałka województwa Artura Kosickiego, radnego klubu PiS w sejmiku Sebastiana Łukaszewicza, a także p.o. dyrektora gabinetu marszałka Roberta Jabłońskiego oraz radnego miejskiego Henryka Dębowskiego. - Materiały zamieszczone w internecie w sposób jednoznaczny wskazują na ich czynny udział w ustawieniu blokad przeciwko marszowi - zaznaczył Truskolaski.
Sasin pytany w TVN24 pytany, co się stanie z tymi politykami PiS-u, powiedział: żaden z tych polityków, z tego, co wiem (...) nie złamał prawa, w tym sensie, że nie dopuścił się żadnych aktów przemocy.
- Ci ludzie protestowali w pokojowy sposób - dodał. - Ci państwo, którzy manifestowali w Marszu Równości, mieli do tego prawo, zrobili to zgodnie z prawem. Również mieli prawo wyrażać odmienny pogląd inni, w tym również radni Prawa i Sprawiedliwości - ocenił. - Nie doszło do żadnego starcia, do żadnego łamania prawa. To były dwie równorzędne manifestacje - dodał.
Na uwagę, że blokowali przemarsz, Sasin odpowiedział: - Policja zapewniła możliwość tego przemarszu. - Prawo złamali chuligani. Są karani w tej chwili - podkreślił. Policja zatrzymała dotychczas 28 osób. Wicepremier zaznaczył, że "organy działają tak, jak powinny".
Sasin o słowach Kaczyńskiego
Sasin odniósł się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które padły pod koniec kwietnia we Włocławku. - Mamy do czynienia także z bezpośrednim atakiem na rodzinę, na dzieci. Do tego dochodzi cały ruch LGBT. Wszystko to razem - z gender - to ruch kwestionujący jakiekolwiek przynależności. To ma związek z pewnego typu ideologią, filozofią, która w Europie Zachodniej narodziła się wcześniej. To jest wszystko do Polski, można powiedzieć, importowane - mówił Jarosław Kaczyński. Ocenił, że te mechanizmy nie są wewnątrzpolskie, ale zagrażają obecnie polskiej tożsamości, polskiemu narodowi.
Wicepremier powiedział w "Faktach po Faktach", że "w Polsce mamy prawo do tego, żeby prezentować różne poglądy".
- Ogromna część społeczeństwa, w tym pan prezes Jarosław Kaczyński, ma prawo uważać, że narzucanie siłą reszcie społeczeństwa pewnego sposobu myślenia to nie jest coś, co powinno mieć miejsce. Chociażby próba sięgania do szkół, żeby narzucać naszym dzieciom pewnego rodzaju zachowania - mówił.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24