Jacek P. wyszedł z aresztu. Oskarżony w sprawie tzw. "Seksafery", asystent Stanisława Łyżwińskiego i radny Samoobrony w łódzkim Sejmiku Wojewódzkim spędził w areszcie 8 miesięcy.
Na jacka P. przed aresztem śledczym w Piotrkowie Trybunalskim czekała rodzina i przyjaciele. Podziękował im za wsparcie: - Chciałem podziękować wszystkim przyjaciołom, którzy pamiętali o mnie i którzy pomogli mi i mojej rodzinie w ciężkich chwilach - powiedział. - Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - dodał. W wypowiedzi dla dziennikarzy komentującej sprawę jego aresztowania wyraził opinię, że prokuratura pod względem prowadzenia śledztw "tkwi nadal w średniowieczu".
- (Prokuratura) stosuje nadmiernie areszty wydobywcze - stwierdził - Wielu nieudolnych prokuratorów stosuje je bo nie potrafi inaczej prowadzić śledztwa - dodał. Jego zdaniem "sprowadza to nas do rangi kraju niedemokratycznego i niegodnego Unii Europejskiej".
Łódzka prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie seksafery oskarżyła Jacka P. o to, że w okresie od grudnia 2002 do stycznia 2003 roku nakłaniał Anetę Krawczyk do przerwania ciąży oraz o usiłowanie przerwania ciąży i narażanie kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Według prokuratury kilkakrotnie podał Anecie Krawczyk przeznaczoną dla zwierząt oksytocynę w celu wywołania skurczów porodowych. Przed sądem toczy się proces w tej sprawie.
W dodatku, Jacek P. jest oskarżony o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Według śledczych, mężczyzna nakłaniał Krawczyk, aby w zamian za korzyść majątkową w telewizji lub radiu powiedziała, że wycofuje swoje wcześniejsze zeznania obciążające Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera.
Dziś rano żona Jacka P. wpłaciła za swojego męża kaucję w wysokości 20 tysięcy złotych. Nie wierzy ona w winę męża i jej zdaniem cała sprawa została "ukartowana". Dodała, że pieniądze na kaucje pożyczyła od rodziny i znajomych, a także pochodzą z prywatnych oszczędności. Zwierzyła się dziennikarzom, że "od czwartku kiedy okazało się, iż jej mąż może wyjść na wolność, czas strasznie się dłużył". - To była wieczność - dodała
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie zostało wszczęte w grudniu ubiegłego roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24