Jacek Kurski po niespełna trzech miesiącach wrócił do zarządu Telewizji Polskiej - zdecydowała Rada Mediów Narodowych. W marcu jego dymisji z urzędu prezesa telewizji miał domagać się prezydent Andrzej Duda w zamian za przekazanie mediom państwowym dwumiliardowej dotacji. Politycy opozycji komentują, że powrót Kurskiego to "szczyt upokorzenia" Andrzeja Dudy, który "musi zaakceptować decyzję oficerów politycznych z ulicy Nowogrodzkiej".
Jacek Kurski był prezesem zarządu spółki Telewizja Polska S.A. od 8 stycznia 2016 roku do początku marca tego roku, kiedy z funkcji prezesa TVP odwołała go Rada Mediów Narodowych. Jak informowały media, dymisji Jacka Kurskiego domagał się prezydent Andrzej Duda. Miał to być warunek do podpisania przez niego ustawy przyznającej blisko dwa miliardy złotych budżetowej dotacji dla mediów państwowych.
Przewodniczący RMN Krzysztof Czabański poinformował w czwartek, że ogłosił głosowanie nad powołaniem Jacka Kurskiego do zarządu Telewizji Polskiej, a wniosek o poszerzenie zarządu i powołanie w jego skład Kurskiego wystosował p.o. prezes TVP Maciej Łopiński. W piątek RMN powołała Kurskiego do zarządu TVP, w pięcioosobowej radzie poparło go trzech członków, dwóch zagłosowało przeciw.
Juliusz Braun, jeden z członków RMN, stwierdził, że "prezydent bez Kurskiego nie da sobie rady w kampanii i liczy na to, że z Kurskim da sobie radę". - Więc cały honor schował do kieszeni - komentował.
Premier: decyzja suwerenna i właściwa
W sobotę o powrót Kurskiego do zarządu TVP był pytany premier Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem "decyzja Rady Mediów Narodowych jest decyzją suwerenną i właściwą".
"Andrzej Duda w swoim starym dobrym stylu musi zaakceptować decyzję oficerów politycznych"
Poseł Lewicy Tomasz Trela mówił, że "minęły trzy miesiące (od odwołania Kurskiego - red.) i Andrzej Duda w swoim starym dobrym stylu, z podkulonym ogonkiem, musi zaakceptować decyzję oficerów politycznych z ulicy Nowogrodzkiej".
Ocenił, że Kurski "to taki bulterier, który ma wkroczyć do telewizji publicznej, żeby dalej robić partyjną robotę Prawa i Sprawiedliwości".
"Kurski udowodnił, że potrafi zadbać i o kłamstwo, i o propagandę"
- PiS kłamstwem stoi, w związku z tym dla nas nie jest żadnym zaskoczeniem powrót Jacka Kurskiego - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.
Dodał, że "Kurski udowodnił swoimi działaniami, że potrafi zadbać i o kłamstwo, i o propagandę". - Kłamstwo i propaganda są w tej chwili szczególnie potrzebne Andrzejowi Dudzie, który oszukał wszystkich Polaków, złożył puste obietnice - stwierdził. Według niego, powrót Kurskiego do władz TVP oznacza, że "Andrzej Duda nie jest traktowany przez prezesa PiS poważnie".
- Deal polegał na prostej rzeczy: dwa miliardy na propagandę TVP w zamian za głowę Kurskiego. TVP otrzymała dwa miliardy, a Kurski wraca. To pokazuje, jak jest traktowany Andrzej Duda przez swoich negocjatorów, a przede wszystkim przez swojego demiurga, który decyduje o wszystkich rzeczach w naszym kraju - mówił Szczerba.
"To jest już szczyt upokorzenia"
- Chyba Andrzej Duda powinien zastanowić się nad rezygnacją z kandydowania (na urząd prezydenta - red.), bo to Jacek Kurski jest ważniejszy dla prezesa Kaczyńskiego, a przecież jego zdanie tylko się liczy - skomentował prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ocenił, że "to jest już szczyt upokorzenia" Dudy. - Naprawdę czas może na koniec raz zachować się honorowo i dać szansę Jackowi Kurskiemu, żeby to on startował - dodał szef ludowców.
"Obóz rządzący pokazał, w jakim poważaniu ma prezydenta"
Zdaniem Krzysztofa Bosaka z Konfederacji "mamy do czynienia z aktem polityczno-medialnego kabaretu".
- Trzeba było zaledwie trzech miesięcy, żeby obóz rządzący pokazał, w jakim poważaniu ma prezydenta - mówił. Według Bosaka "prezydent Duda jest pozbawioną wpływu osobą we własnym państwie, które reprezentuje".
Dodał, że powrót Kurskiego do zarządzania telewizją publiczną to "upokorzenie prezydenta". - Prezydent Duda ma słabą pozycję, co również może rzutować na jego ocenę jako kandydata na prezydenta na kolejną kadencję - ocenił.
Źródło: PAP, TVN24