- Twitter jest medium, gdzie się wrzuca takie pewne błyski, impresje, intuicje - tłumaczył poseł Zjednoczonej Prawicy Jacek Kurski, który w dniu zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta napisał: "Krew jego dawne bohatery, a imię jego czterdzieści i cztery. Prezydentura wraca w godne ręce dokładnie 1944 dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego".
Polityk Zjednoczonej Prawicy zamieścił wpis w czwartek przed południem, tuż przed rozpoczęciem w Sejmie uroczystej inauguracji prezydentury Andrzeja Dudy.
Krew jego dawne bohatery a imię jego czterdzieści i cztery. Prezydentura wraca w godne ręce dokładnie 1944 dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego
— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) sierpień 6, 2015
Wpis posła nawiązuje do trzeciej części "Dziadów" Adama Mickiewicza, w której "imię czterdzieści i cztery" miał mieć wskrzesiciel narodu. Z kolei w 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie.
Licentia poetica
W piątkowym "Wstajesz i Wiesz" Jacek Kurski tłumaczył, co miał na myśli w swoim wpisie. Wyjaśnił, że "od blisko dwustu lat", czyli od czasu opublikowania "Dziadów", trwa dyskusja, kto miałby być tym wskrzesicielem narodu polskiego.
- To był rodzaj ćwiczenia intelektualnego - powiedział poseł o swoim wpisie, który miał nawiązywać do tej tradycji.
- Ja mam inklinację matematyczną - tak z kolei poseł tłumaczył liczbę 1944. - Jeżeli mi pan da datę urodzenia, to panu w 15 sekund wyliczę, jaki to był dzień tygodnia. I policzyłem, ile czasu minęło od tragicznej śmierci świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i obliczyłem, że 1944 - mówił.
Dodał, że ta data była ważna dla zmarłego prezydenta Polski, który będąc wcześniej prezydentem Warszawy, przyczynił się do zbudowania Muzeum Powstania Warszawskiego.
- Uznałem, że można dać temu wyraz w takim tweecie. Oczywiście, to nie jest jakaś żadna poważna, intelektualna konstatacja - stwierdził.
"Łatwiej mi zrozumieć powązkowskie buczenie"
Jacek Kurski mówił też o samej inauguracji, w tym o buczeniu części posłów koalicji rządzącej, gdy podczas przemowy w Sejmie Andrzej Duda wspomniał o niedojadających dzieciach w Polsce. Uznał to za "niestosowne".
- To było zderzenie tych, którzy uważali, że Polska ma złoty wiek, i tylko człowiek niespełna rozumu może nie doceniać, jaki progres poczyniliśmy, a tymi, którzy dostrzegają trudności w Polsce, dostrzegają niedostatek, dostrzegają biedę - mówił.
- Buczenie prawej strony sali było pod tym względem wymowne. Ci ludzie odlecieli. Ci ludzie już nie czują Polski, nie czują spraw lokalnych, nie czują położenia polskich rodzin. Prezydent Duda czuje - powiedział poseł Zjednoczonej Prawicy.
Jacek Kurski odpowiadał na pytanie, czy buczenie podczas zaprzysiężenia Dudy było jego zdaniem równie haniebne jak zeszłotygodniowe buczenie podczas uroczystości ku czci powstańców warszawskich na Powązkach. Wówczas część zgromadzonych osób buczała i gwizdała, gdy pojawili się tam politycy PO. Politykom PiS bili brawo.
- Generalnie jestem przeciwny buczeniu, nie podoba mi się. Natomiast łatwiej mi zrozumieć to powązkowskie (buczenie - red.) - tak ocenił poseł prawicy.
Jego zdaniem, politycy PO wysyłali "mnóstwo gestów, które drażniły polską pamięć historyczną". Jako przykład podał to, że Bronisław Komorowski "niemalże zrównał wartościująco" zamach na Hitlera dokonany przez von Stauffenberga w Wilczym Szańcu z polskim państwem podziemnym.
- Absolutnie potępiam każdy rodzaj buczenia, ale jeden rozumiem bardziej, drugi rozumiem mniej - wyklarował swoje stanowisko Kurski.
Autor: fil/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/Twitter/Jacek Kurski