Jeżeli to nie bajka, jeżeli był rzeczywiście fakt korzystania z podsłuchu, to oczywiście trzeba się zwrócić do sądu, który wydał zgodę na to - tak o użyciu Pegasusa w Polsce mówił wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - To nic zdrożnego wyposażyć służby w odpowiedni sprzęt - ocenił. Jego zdaniem komisja śledcza w tej sprawie jest niepotrzebna.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski i Piotr Szostak przyjrzeli się, jak wyglądał zakup oprogramowania Pegasus dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, finansowany ze środków podległego resortowi sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry Funduszu Sprawiedliwości. Jak opisali w poniedziałkowym artykule, na każdym etapie tego zakupu "zadbano o kamuflaż", a ważną rolę w procesie odgrywał wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
CZYTAJ WIĘCEJ: "GW": jak PiS oszukało posłów w sprawie Pegasusa
Terlecki: trzeba się zwrócić do sądu, który wydał zgodę
O to, czy system Pegasus rzeczywiście był w Polsce używany, pytany był przez dziennikarzy wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Jeżeli to nie jest bajka, jeżeli był rzeczywiście taki fakt korzystania z podsłuchu, to oczywiście trzeba się zwrócić do sądu, który wydał zgodę na to - odpowiedział.
Zaprzeczał, aby wiedział o zakupie Pegasusa. - Państwa interesuje, czy ktoś był podsłuchiwany. To jest decyzja sądu - mówił do dziennikarzy. - Czy ja mam odpowiadać za sąd? - pytał. Zgodnie z przepisami założenie podsłuchu odbywa się za zgodą i pod kontrolą sądu, a taka kontrola jest - według artykułu 237 Kodeksu postępowania karnego - dopuszczona w przypadku ciężkich przestępstw takich jak zabójstwo, handel ludźmi, wymuszanie okupy czy zorganizowanej grupy przestępczej.
Terlecki dopytywany o ustalenia "Gazety Wyborczej" dotyczące zakupu Pegasusa, powiedział, że nie czytał tego artykułu. - Trzeba pytać w Ministerstwie Sprawiedliwości - uciął.
Wcześniej ujawniono analizy badaczy z Citizen Lab, z których wynika, że w Polsce inwigilowani Pegasusem byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator KO Krzysztof Brejza. Prokuratura Okręgowa w zeszłym tygodniu odmówiła Wrzosek wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
- Jeżeli odmówiła, to znaczy, że miała do tego podstawy. Ja nie jestem ani sądem ani prokuraturą. Dlaczego mnie o to państwo pytacie? - mówił poproszony o komentarz Terlecki.
Pytany, czy na ten temat nie powinien wypowiedzieć się Zbigniew Ziobro (jako minister sprawiedliwości) albo Mariusz Kamiński (jako koordynator służb specjalnych), odparł: - Należy pytać.
"To nie jest nic zdrożnego wyposażyć służby w odpowiedni sprzęt"
Na pytanie, czy skandalem byłoby podsłuchiwanie opozycji, wicemarszałek odpowiedział, że "jeżeli była zgoda sądu, dotyczyło to konkretnych śledztw czy spraw, które prowadzone są przeciwko konkretnym osobom, to podsłuch jest uzasadniony". Co gdyby nie było zgody sądu? - Nie wydaje mi się to możliwe - stwierdził Terlecki.
Na uwagę, że podsłuchiwany senator Krzysztof Brejza nie ma postawionych żadnych zarzutów zadająca pytanie dziennikarka usłyszała: - A skąd pani wie? Ja tego nie wiem.
- To nie jest nic zdrożnego wyposażyć służby w odpowiedni sprzęt - podsumował Terlecki. Zapewniał, że nie obawia się komisji śledczej w tej sprawie. - Uważam, że nie jest ona potrzebna. To taka sprawa, którą należy wyjaśnić, natomiast zabawa w komisję w takiej kwestii nie wydaje mi się uzasadniona - oświadczył.
Rzecznik rządu: żaden system w Polsce nie został użyty poza zgodą sądu
Rzecznik rządu Piotr Mueller pytany o sprawę Pegasusa na poniedziałkowej konferencji prasowej mówił, że "w Polsce obowiązują przepisy i konsekwentnie każda ze służb ich przestrzega, że jakiekolwiek działania w zakresie kontroli operacyjnej, które są najdalej idące, czyli na przykład kontrola rozmów czy korespondencji, odbywa się tylko i wyłącznie za zgodą sądu".
- Nie jest możliwe w Polsce prowadzenie działań o charakterze kontroli operacyjnej bez zgody sądu, a ich przedłużenie - również bez zgody sądu. Jeszcze w dodatku sąd w każdej chwili może te działania kontrolować i je zawiesić – powiedział rzecznik rządu.
Na uwagę reporterki TVN24 Agaty Adamek, że Pegasus nie jest systemem, na który może się zgodzić jakikolwiek sędzia, bo jest to system wywiadowczy, a nie podsłuch telefoniczny, powiedział, że stawia ona tezę, że "został on użyty poza zgodą sądu". – Mogę panią zapewnić, że żaden system w Polsce nie został użyty poza zgodą sądu, jasną zgodą sądu, w jaki sposób jest używany – przekonywał Mueller.
- W Polsce żadna służba specjalna nie korzysta ze środków kontroli operacyjnej bez zgody sądu i w zakresie określonym przez sąd – dodał.
Dopytywany, czy był używany w Polsce system Pegasus, powiedział, że "nie wie, to jest informacja niejawna, jakie rodzaje systemów operacyjnych są stosowane w polskich służbach".
Rozenek: sędzia nie może udzielić zezwolenia do gry wywiadowczej
Do sprawy inwigilacji Pegasusem odniósł się poseł Polskiej Partii Socjalistycznej Andrzej Rozenek. - Sędzia udziela pozwolenia na użycie narzędzia kontroli operacyjnej, na przykład w stosunku do przestępcy, ale nie może udzielić zezwolenia do gry wywiadowczej. To byłby absurd - powiedział.
- Wywiad w ogóle jest instytucją, która działa w zasadzie poza granicami naszego państwa. Pegasus jest przeznaczony do działań wywiadowczych, a z całą pewnością nie do podsłuchiwania, podglądania, śledzenia opozycji czy też prokuratorów, co jest największym skandalem w tej sprawie - skomentował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24