Interwencja w Syrii bez Polski, ale Turcji będziemy bronić

Gościem "Wstajesz i Wiesz" był szef BBN Stanisław Koziej
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnej
Źródło: Reuters
- Nie mamy technicznych możliwości, aby uczestniczyć w interwencji w Syrii - powiedział we "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 gen. Stanisław Koziej, szef BBN. Jego zdaniem włączenie się w wojnę domową w Syrii nic by nie dało, a jedynie "pogorszyłoby sprawę". Generał zgodził się ze stwierdzeniem Zbigniewa Brzezińskiego, że świat nie ma pomysłu na to, co zrobić po ewentualnym pokonaniu Asada.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wyliczał we "Wstajesz i Wiesz" powody, dla których Polska nie weźmie udziału w działaniach przeciwko Syrii. - Nie mamy technicznych możliwości, aby w czymś takim uczestniczyć. Nie mamy bombowców strategicznych i lotniskowców - powiedział gen. Koziej.

Jak dodał "nie możemy napinać naszego potencjału strategicznego". - Musimy skoncentrować się na wzmacnianiu potencjału do obrony naszego terytorium - mówił.

Jego zdaniem włączenie się w wojnę domową w Syrii nic by nie dało , a jedynie "pogorszyłoby sprawę". Zgodził się ze stwierdzeniem Zbigniewa Brzezińskiego, że świat nie ma pomysłu na to, co zrobić z Syrią po ewentualnym pokonaniu Asada.

Koziej stwierdził jednak, że Polska powinna włączyć się do obrony Turcji, gdyby syryjskie wojska chciały ją zaatakować. - Jako członek NATO musimy pilnować terytorium Turcji, bo to nasz interes strategiczny - tłumaczył.

Świat nie wie co robić

Przyznał, że "świat ma problem związany z użyciem broni chemicznej w Syrii" i "musi na to zareagować". - Problem w tym, że nie bardzo wie jak - zauważył.

Według niego, gdyby inspektorzy ONZ potwierdzili użycie broni chemicznej, świat powinien zareagować w sposób "bardzo ograniczony, ale twardy". - To powinno nieść ze sobą takie przesłanie: "Panie Asad przestań, na przyszłość tego nie rób i inni, którzy macie broń chemiczną też się wstrzymajcie, bo świat będzie reagował - powiedział Koziej.

Stany Zjednoczone i wielu ich sojuszników przypisuje odpowiedzialność za atak, w którym zginęły setki ludzi, reżimowi w Damaszku. Tymczasem Rosja utrzymuje, że atak gazowy pod Damaszkiem mogli przeprowadzić syryjscy rebelianci, by sprowokować zagraniczną interwencję. Okoliczności ataku od poniedziałku bada misja inspektorów ONZ.

Autor: rf//tka / Źródło: tvn24

Czytaj także: