W wieloletniej historii mojej pracy, gdy zajmowałem się badaniem wypadków lotniczych, chyba nie spotkałem się z takim przypadkiem ewidentnego złamania wszelkich zasad bezpieczeństwa i sprowadzenia zagrożenia dla osób postronnych - powiedział w TVN24 poseł Platformy Obywatelskiej Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Tu mieliśmy szczęście. Pilot musi mieć zawsze trochę szczęścia, ale nie powinniśmy bazować tylko na tym, że będziemy mieli szczęście - dodał.
Na niedzielnym pikniku pod Sarnową Górą koło Ciechanowa policyjny Black Hawk w trakcie bardzo niskiego przelotu zerwał linię energetyczną. Jego lot oraz krzyki stojących w pobliżu rodzin z dziećmi zarejestrowali uczestnicy pikniku. Śledztwo w sprawie incydentu z policyjnym śmigłowcem Black Hawk wszczęła Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie. Następnie przejęła je Prokuratura Okręgowa w Płocku.
Lasek: nie spotkałem się z przypadkiem tak ewidentnego złamania wszelkich zasad bezpieczeństwa
Sprawę w środę komentował w programie "Tak jest" w TVN24 poseł Platformy Obywatelskiej Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - W 14-letniej historii mojej pracy, gdy zajmowałem się badaniem wypadków lotniczych, chyba nie spotkałem się z takim przypadkiem ewidentnego złamania wszelkich zasad bezpieczeństwa i sprowadzenia zagrożenia dla osób postronnych, a zbadaliśmy w tym czasie ponad 1000, może 1200 wypadków w Polsce - powiedział.
- To o czymś świadczy, że nagle widzimy taką sytuację, gdzie piloci śmigłowca służb porządku publicznego, czyli policji, czyli organu, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo nas wszystkich, startują, odlatują na chwilę kawałeczek od miejsca, w którym zgromadzili się ludzie, a następnie wykonują taki brawurowy nalot na tych ludzi z gwałtownym manewrem, zaczepiając jednocześnie o linię średniego napięcia, praktycznie nad tymi ludźmi - mówił.
"Niewiele brakowało, żeby skończyło się olbrzymią tragedią"
Maciej Lasek ocenił, że "znając duszę pilotów, jak czasami chcą się popisać, to można by było powiedzieć, że to miało na celu prawdopodobnie zadziwienie świata, zadziwienie ludzi". - Niski przelot śmigłowca nad ludźmi zawsze robi wrażenie, ale (…) to jest moim zdaniem idiotyzm, bo niewiele brakuje, i tam niewiele brakowało, żeby skończyło się olbrzymią tragedią - dodał.
- Takie przypadki w historii lotnictwa się zdarzały, gdzie brawura, gdzie łamanie przepisów, łamanie zasad, doprowadzało do olbrzymich tragedii. Tu mieliśmy szczęście. Pilot musi mieć zawsze trochę szczęścia, ale nie powinniśmy bazować tylko na tym, że będziemy mieli szczęście - zaznaczył.
- Załoga tego śmigłowca, która będzie teraz rozmawiała z członkami Komisji Badania Wypadków Lotniczych, bo zespół tej komisji wyjechał już na miejsce, powinna jak na spowiedzi powiedzieć, jak było. Tylko prawda spowoduje, że będzie można zaproponować dobre zalecenia profilaktyczne - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Lasocki