- "Hand to hand" albo "Handbalancing", takiego określa się na świecie to, co my robimy - mówi Bartłomiej Pankau, jeden z akrobatów, których występy znane są na całym świecie. Widzowie mówią, że to co robią, przeczy prawom fizyki.
- Musimy sobie ufać. Trzeba być "sztywnym", jak to się mówi w żargonie akrobatycznym. Ten górny musi być "sztywny", żeby ten dolny miał lżej - opowiada Jacek Wyskup, który występuje wraz z Bartłomiejem Pankau.
Znani na świecie
Mężczyźni swój układ akrobatyczny pokazywali już w wielu miejscach na świecie, a w trasie spędzają około dziewięciu miesięcy w roku. - W USA byliśmy trzy razy, i mieliśmy tam trzymiesięczne tournee. Występowaliśmy też na Hawajach, w Korei, w Niemczech, Francji, czy Anglii - opowiada Bartlomiej Pankau.
Jednak jak dotąd akrobaci nie zaprezentowali się w Polsce. - Tak się złożyło, że jesteśmy na świecie, a nie mieliśmy okazji występować w Polsce - mówi Jacek Wyskup.
To nie jest cyrk!
Przyczyna braku zainteresowania ich występami w Polsce może mieć słowo "cyrk". Zdaniem akrobatów, polskiej widowni kojarzy się on z jedzeniem popcornu i oglądaniem tresury zwierząt.
Sami artyści uważają inaczej. - Bardziej jest to sztuka teatralna z elementami cyrkowymi niż cyrk, jak to sobie Polacy wyobrażają - mówi Bartłomiej Pankau.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24