Roman Polański powinien stanąć przed sądem - uważa Zbigniew Hołdys. Muzyk przyznał w programie "24 godziny", że ma nadzieję, iż sąd potraktuje reżysera ulgowo i łagodnie. Z tak surowym osądem Polańskiego nie zgodził się krytyk filmowy, Krzysztof Kłopotowski. - To jest wielki artysta i to należy uszanować - bronił reżysera.
Roman Polański na decyzję decyzję szwajcarskiego sądu czeka już w swojej posiadłości w szwajcarskim kurorcie w Gstaad. Wcześniej spędził ponad dwa miesiące w areszcie ekstradycyjnym.
"Polański powinien stanąć przed sądem"
Według Zbigniewa Hołdysa, Polański powinien stanąć przed sądem. - Ja bym chciał, żeby przez to przeszedł, żeby stanął przed sądem, ale żeby ten sąd potraktował go ulgowo i łagodnie - mówił muzyk. Podkreślił, że nie chodzi o skazanie Polańskiego, ale o to, by stanął przed sądem i odpowiedział za swój czyn.
Doświadczenie zła wzbogaca artystę
Z opinią Hołdysa nie zgodził się Krzysztof Kłopotowski. Jak zauważył, ta "smutna sprawa" jest okazją, by zastanowić się nad rolą artysty w społeczeństwie. - Artysta jest po to, by pójść na drugą stronę, wrócić i opowiedzieć, jak tam było, jak to wzbogaciło jego ludzką naturę - tłumaczył.
Krytyk podkreślił, że w filmach Polańskiego problematyka seksualna pełni doniosłą rolę. - Artysta nie powinien unikać sytuacji dwuznacznych moralnie, ponieważ to go wzbogaca, poszerza jego wiedzę o naturze ludzkiej - mówił. Dodał, że powinno się uwzględnić i zrozumieć rolę artysty i geniusza. - To jest wielki artysta i to należy uszanować - bronił reżysera.
Przeciw takim poglądom stanowczo zaprotestował Hołdys. - To strasznie ryzykowna teza - stwierdził. Zapytał jednocześnie - jakie "legitymacje" powinni posiadać ci "wybrańcy", by pozostać poza prawem. - Jak oni nam to oddadzą z nawiązką w postaci dobra? - pytał dalej.
- Ja byłbym bardzo daleki od usprawiedliwiania wartością człowieka czynów, jakich on dokonał - podsumował.
"To jest wstyd ścigać starca"
Krytyk przypomniał, że w starożytnej Grecji inicjacja seksualna młodych chłopców była środkiem wychowawczym. Polański oskarżony jest o to, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
- Ta sytuacja wydarzyła się 32 lata temu i to jest wstyd ścigać starca - stwierdził Kłopotowski. Na tę uwagę ostro zareagował Zbigniew Hołdys: - A widział pan Demianiuka, w jakim on jest stanie? Jakoś nikt nie protestuje przeciwko ściganiu zbrodniarzy hitlerowskich.
Czy Polański wróci do kina?
Hołdys wyraził nadzieję, że Roman Polański będzie miał szansę znów zająć się filmem. Jednak powrót do twórczości - zdaniem muzyka - raczej nie będzie łatwy. - Jest to trauma, dotychczas takie traumy wpływały niespokojnie na twórczość Polańskiego - stwierdził. W jego opinii, twórczość polskiego reżysera to nie jest "kino człowieka pogodnego". - Nawet film „Piraci” nie miał takich cech - zauważył.
Zdaniem Hołdysa, można domniemywać, że "on tej sytuacji nie puści płazem". - Ona w nim zakotłuje, da jakieś wyniki - mówił. Trudno przewidzieć - może to być film, może wspomnienia lub po prostu wycofanie się – to też będzie "jakąś akcją".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24