- Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą, niż wtedy gdy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom - powiedział podczas przemówienia pod Belwederem szef PiS Jarosław Kaczyński. I zaznaczył, że to co dziś robi polski rząd to "hołd berliński". - To jest hańba, nadużycie i złamanie konstytucji. Na to nie wolno nam się zgodzić - grzmiał Kaczyński. Towarzyszyły mu okrzyki poparcia: "Hańba" i "Trybunał Stanu". Marsz zakończył się ok. godz. 20.
Przemówienie szefa PiS to zwieńczenie Marszu Niepodległości i Solidarności, który przeszedł wieczorem z pl. Trzech Krzyży pod Belweder. W Marszu uczestniczyli czołowi politycy PiS wraz z kilkoma tysiącami sympatyków i to ta partia była inicjatorem zgromadzenia. Przesłaniem pochodu była pamięć o stanie wojennym i przestroga przed "współczesnymi zagrożeniami dla niepodległości Polski".
Prezes PiS winą za "hołd berliński" obarczył ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, a także premiera Donalda Tuska. - Kiedy decydowaliśmy się na ten pochód znaliśmy tylko sławetne wystąpienie pana ministra. Nie wiedzieliśmy, że sprawy pójdą dalej i tym razem to premier zdecyduje się na to, by polską suwerenność ograniczyć, by przepowiedzieć jej ograniczenie - podkreślił Kaczyński. Jego zdaniem to ograniczenie dotyczyło tego, "co nasze własne i co odnosi się do interesów narodu". - Taką sprawą są kwestie budżetowe, naszych wspólnych pieniędzy, pieniędzy które są tylko nasze, tylko polskie. To jest godzenie w nasz status suwerennego państwa - powiedział Kaczyński.
Jarosław Kaczyński uważa, że szef MSZ Radosław Sikorski w Berlinie dopuścił się hołdu, do którego nie miał prawa. Jego zdaniem, tego czynu nie da się wyjaśnić inaczej niż dążeniem do załatwienia czysto partykularnych albo osobistych interesów.
Polski rząd
Szef PiS zaznaczył też, że Polska potrzebuje "prawdziwie polskiego rządu, który będzie bronił naszej suwerenności". - Chcę wam tutaj przyrzec, że PiS stanie na czele walki o Polskę suwerenną, która decyduje sama. Stać nas na to, gdyby nie to chore państwo i sojusze interesów i interesików nasz naród znany z przedsiębiorczości parłby do przodu jak Chiny. Bylibyśmy na czele Europy i świata - stwierdził Kaczyński.
"Nasze zadanie"
Kaczyński odniósł się też do rocznicy stanu wojennego. - Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej. Te słowa Jana Pawła II były inspiracją "Solidarności". 13 grudnia siły komunistyczne pod wodzą gen. Jaruzelskiego, na obce zlecenie, rozpoczęły z niepodległością naszego narodu wojnę. Przyszliśmy tu po to, żeby o tym przypomnieć i by o tym nie zapominano. Polska dzisiejsza byłaby inna, lepsza, silniejsza i bogatsza gdyby nie 13 grudnia - powiedział Kaczyński.
I dodał, że "jest to wielkie oskarżenie dla wszystkich, którzy po 1989 roku nie chcieli wielkiego rozliczenia, którego Polska potrzebowała". - To jest nasze wielkie zadanie - stwierdził Kaczyński. W jego opinii, "cena tego strasznego dnia była wielka i jest wielka, bo ona trwa po dziś dzień".
"Morze kłamstw"
Głos pod pomnikiem Piłsudskiego zabrali także Andrzej Gwiazda i Zbigniew Romaszewski. - Jesteśmy zanurzeni w morzu kłamstwa, co do drobiazgów i co do rzeczy zasadniczych. W dalszym ciągu ci prokuratorzy i sędziowie, którzy w sposób niebywały złamali prawo ferując wyroki na podstawie bezprawnego dekretu (o stanie wojennym - PAP) dalej pełnią swoje funkcje, ośmielają się nas sądzić - stwierdził Gwiazda.
I dodał: - Wydaje się, że czas na nową Polskę, która przywróci prawo, przywróci suwerenność, a nam, przywróci wolność. Marzę o tym, żeby "Boże coś Polskę" zaśpiewać "wolną ojczyznę pobłogosław Panie", niestety w całym moim życiu nie miałem takiego szczęścia, nie mogłem tego z czystym sumieniem zaśpiewać" - dodał.
Z kolei Romaszewski mówił: - Po to, żeby istniało państwo musimy się czuć za nie wszyscy odpowiedzialni. Od samego początku oduczano nas jakiejkolwiek odpowiedzialności (...) To jest podstawa odrodzenia Polski. Polska jest nasza - mówił.
Hymn i kwiaty
Manifestanci spotkali się o godz. 18 na pl. Trzech Krzyży przed pomnikiem Wincentego Witosa. Odśpiewali hymn narodowy. Odczytano apel poległych - wymieniono w nim nazwiska ofiar stanu wojennego. Zebrani mieli ze sobą biało-czerwone flagi i transparenty z napisami: "Sikorski precz!"; "Obudź się Polsko! Mamy dość!"; "Nie wierzymy w sprawiedliwość w polskich sądach"; "Cześć i chwała bohaterom". Na czele pochodu manifestanci nieśli transparent: "Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej".
Pod kancelarią premiera uczestnicy marszu krzyczeli: "Donald cykorze i Putin ci nie pomoże!"; "Niepodległość i suwerenność!"; "Gdzie są cuda?!"; "Złodzieje!" "Chcemy prawdy o Smoleńsku!". Pod kancelarią premiera wybuchła także jedna petarda. Zebrani zareagowali nieprzychylnie. "Prowokacja!" - krzyczeli. Manifestacja przeszła następnie Al. Ujazdowskimi pod pomnik Józefa Piłsudskiego obok Belwederu.
Reprezentanci klubu PiS po drodze złożyli kwiaty pod pomnikami: Wincentego Witosa i Stefana Grota-Roweckiego, Ronalda Reagana i Ignacego Paderewskiego. Marsz przebiegł spokojnie i bez incydentów. Przed jego rozpoczęciem politycy PiS uczestniczyli w mszy świętej w kościele św. Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży.
Źródło: TVN24, PAP