- Koszty i rany, które ponosi PSL po opublikowaniu tej rozmowy, są bardzo głębokie - ocenił stan, w jakim znalazła się partia ludowców po opublikowaniu "taśm PSL", Janusz Piechociński. - Jest szczytem hipokryzji ze strony pana premiera - i ta hipokryzja jest głębokości Rowu Mariańskiego - obarczanie całą winą za tę patologię (...) tylko działaczy PSL - komentował z kolei Joachim Brudziński z PiS.
W środę do dymisji podał się minister rolnictwa z PSL Marek Sawicki. Donald Tusk zapowiedział, że przez najbliższy czas on sam będzie sprawował pieczę nad tym resortem.
Odwołanie szefa ministerstwa rolnictwa to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z resortem rolnictwa, w tym w spółce Elewarr (należącej do Agencji Rynku Rolnego).
"Sygnalizowali, że coś jest na rzeczy"
Politycy Janusz Piechociński z PSL i Joachim Brudziński z PiS w "Faktach po Faktach" w TVN24 przyznali, że o tzw. taśmach PSL słyszeli jeszcze przed ich ujawnieniem przez media.
- Od dwóch tygodni dziennikarze sygnalizowali, że coś jest na rzeczy, ale to były takie sygnały "coś wiemy, że będzie", a tak na dobrą sprawę od ubiegłego tygodnia, kiedy to jeden z polityków Ruchu Palikota zasygnalizował, że są jakieś mocne materiały, które ma Serafin albo na Serafina - opowiadał o sposobie, w jaki dowiedział się o istnieniu "taśm PSL" Janusz Piechociński. Zapewnił, że wśród polityków partii na ten temat nie rozmawiano, bo "nie mieli żadnej wiedzy, co to jest i jak to jest". Poseł jednoznacznie skrytykował treść nagranej rozmowy. - Sprawa jest oczywista. Jesteśmy wstrząśnięci tą rozmową, tym stylem, zawartymi tam treściami - podkreślił. - Koszty i rany, które ponosi PSL po opublikowaniu tej rozmowy, są bardzo głębokie - dodał. "Mówiło się, że jest układ między Tuskiem a mediami" Brudziński dziwił się, że ludowiec o taśmach wie tylko od dwóch tygodni. On sam o sprawie po raz pierwszy usłyszał, jak sam powiedział, "jeszcze przed meczem Polska-Rosja".
Opowiadał, że kuluary huczały o tym, że po Euro wybuchnie bomba związana z politykiem koalicyjnym, nie precyzowano jednak czy chodzi o PO, czy PSL.
Jego zdaniem nagranie "wypłynęło" dopiero teraz, bo wcześniej były mistrzostwa Europy w piłce nożnej. - Mówiło się, że to dziennikarze odpalą, że jest jakiś układ między Tuskiem a mediami. być może to była plotka absolutnie nieprawdziwa, Powtarzam tylko to, co słyszałem od dziennikarzy - żeby była sprawa jasna - że nie można psuć tej atmosfery, jaką jest Euro 2012 - dodał.
"Hipokryzja Tuska głebokości Rowu Mariańskiego"
Poseł PiS zaznaczał jednak w programie, że po pięciu latach rządów koalicji PO-PSL, chciałby stanąć po stronie ludowców. - Bo jest szczytem hipokryzji ze strony pana premiera Donalda Tuska - i ta hipokryzja jest głębokości Rowu Mariańskiego - obarczanie całą winą za tę patologię (...) tylko działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Piechociński przyznał, że PSL jest winne, również sobie, wyjaśnienie tej sprawy, "do końca i do bólu". - To nie może być tak, że Ci ludzie czują się bezkarni - mówił.
Autor: nsz / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24