Mieszkaniec Kalisza, który organizował nielegalne adopcje noworodków, przebywa w areszcie. Prokuratura postawiła mu zarzuty 12 przypadków handlu dziećmi. Grozi mu za to do 5 lat więzienia.
Mężczyzna kojarzył kobiety - ciężarne i takie, które dopiero planowały zajść w ciążę - z parami, które chciały mieć dziecko, ale z różnych przyczyn nie mogły. Za oddanie noworodka oferował matkom od 30-70 tys. złotych. Sam pobierał kilkunastotysięczną prowizję.
Mężczyznę aresztowała policja na wniosek sądu w Ostrowie Wielkopolskim. Poinformowali o tym w niedzielę rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu Andrzej Borowiak i zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim Janusz Walczak.
Według Borowiaka, mężczyzna pośredniczył w zorganizowaniu "dzikiej adopcji" dwunastu noworodków z całego kraju. Zostały mu postawione zarzuty handlu dziećmi. Mężczyzna został umieszczony w areszcie, gdzie ma przebywać przez co najmniej 3 miesiące.
Nie wiadomo co z dziećmi
Z uwagi na charakter i etap postępowania prokuratura nie podaje bliższych informacji o sprawie. Nie wiadomo też, co stanie się z adoptowanymi dziećmi. - Los adoptowanych nielegalnie dzieci będzie zależał od decyzji podejmowanych w dalszym postępowaniu, w ramach pozakarnej działalności prokuratury - wyjaśnił Janusz Walczak.
Podobne przypadki bywają w różny sposób rozpatrywane przez sąd. Np. w Łodzi, dziecko zostało odebrane matce, która umówiła się z drugą kobieta, że po urodzeniu odda jej noworodka. Z kolei w Sosnowcu w podobnej sytuacji sąd zadecydował o pozostawieniu dziecka - kierując się jego dobrem - rodzicom adopcyjnym.
Źródło: tvn24