- Grzegorz Schetyna miał prawo poczuć się zdradzony. Nie powinno się upokarzać ludzi. Wtedy i w wielu innych przypadkach nie postąpił właściwie - ocenił "rozstanie" Donalda Tuska z Grzegorzem Schetyną rzecznik prasowy klubu parlamentarnego PO Andrzej Halicki. Halicki wytyka także Tuskowi, że lubi lizusów, gromadzi wokół siebie złych ludzi i że coraz bardziej lubi "salon" polityczny, a nie koordynowanie partą.
- Tak po ludzku, to ja tej decyzji nie rozumiałem. Ona została po prostu zakomunikowana. Może gdyby była wystarczająco opisana, to bym ją zaakceptował. Ale nawaliła komunikacja z premierem - wspomina decyzję Donalda Tuska o dymisji Grzegorza Schetyny z rządu po wybuchu tzw. "afery hazardowej" w wywiadzie "Dwa ognie" dla gazety "Polska. The Times". - Oni stali się dwójką przyjaciół, którzy znakomicie się uzupełniali. Tamta sytuacja wynikała z kalkulacji. Mogę się zgodzić, że tak - odpowiedział Halicki na pytanie, czy premierowi brakuje empatii wobec przyjaciół.
"Są źli ludzie w PO"
Nie powinno się upokarzać ludzi. Wolałbym razem odejść z przyjacielem, niż zrobić coś, co zrobił on Andrzej Halicki
Halicki, pytany za kim z dwójki przyjaciół poszedłby "w ogień", deklaruje, że "nie ma wątpliwości, że za Schetyną". Może więc stąd ten żal? - Nie powinno się upokarzać ludzi. Wolałbym razem odejść z przyjacielem, niż zrobić coś, co zrobił on - stwierdził w wywiadzie Anity Werner i Pawła Siennickiego. To pierwsze tak ostre słowa pod adresem premiera Donalda Tuska ze strony polityka Platformy Obywatelskiej.
Halicki, szef mazowieckiego regionu PO, uważa, że w partii dzieje się nie najlepiej. Według niego, "są źli ludzie w PO". - Tusk, jako przewodniczący partii, premier, dzisiaj nie ma dobrego otoczenia. Pozostał mu właściwie Paweł Graś. A poza nim są osoby, które nie są z PO i nie czują pewnych potrzeb. - Sodówa to jest zawsze niebezpieczeństwo dla polityków. Niektórzy z nich bardzo szybko zdobyli pozycje i funkcje. Ale autorytet trzeba mieć w sobie, on nie może brać się z funkcji - uważa Halicki, ale nie chce powiedzieć, o kim myśli. - Zła motywacja nie może być jedynym motorem i sposobem na wycięcie konkurencji - podkreśla.
Jego zdaniem, w partii jest zbyt dużo lizusów. - Niestety. Jeżeli analityk, albo osoba, która ma zdiagnozować sytuację, nie jest w stanie opisać jej prawdziwie, bo najpierw musi wybadać, co jest oczekiwane od szefa, to nie jest to dobra diagnoza - zaznacza Halicki. - Nie uważam, żeby hierarchia musiała oznaczać lizusostwo. Jestem jedną z tych osób, które trudno mu (premierowi - przyp. red.) polubić. Bo jestem w stanie powiedzieć, że coś mi się nie podoba - twierdzi.
"Tusk polubił salon"
Bycie szefem rządu - zdaniem Halickiego - podoba się Tuskowi. Za to "jest już trochę zmęczony szefowaniem partii". - Tusk polubił salon. Taki jest świat, że nie trzeba ograniczać się do rzeczy wielkich. Te małe też potrafią być wielkie i warto to dostrzegać. Premier ma skłonności do odsuwania na plan dalszy rzeczy, które nie powinny być akceptowane. Nie zastanawia się nad mechanizmami, które wydają mu się mniej istotne, małe. To jest właśnie cecha salonowa - ocenia Halicki. - Trzeba widzieć te drobne rzeczy, które układają się w duże sprawy. Albo się jest liderem, albo tylko piastuje się swoją funkcję. Mam nadzieję, że Tusk jest liderem - dodaje,
I choć Halicki deklaruje, że "bardzo lubi i ceni" Donalda Tuska, to jednocześnie "nie lubi grac z Donaldem Tuskiem w piłkę, bo lubi grać w piłkę". - Lubię, żeby to była gra, która kończy się w dobrej atmosferze. A Donald Tusk zawsze musi strzelać bramki - podsumowuje Halicki.
Miejsca podzielone
Tymczasem "Dziennik. Gazeta Prawna" podaje, że Donald Tusk i Grzegorz Schetyna zawarli porozumienie w sprawie podziału miejsc w zarządzie Platformy Obywatelskiej. Wolne osiem miejsc mają obsadzić po połowie osoby wskazane przez Tuska i Schetynę. Z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że osobami wskazanymi przez premiera mają być Hanna Gronkiewicz-Waltz i Ewa Kopacz, które zostaną wiceprzewodniczącymi partii, a także Radosław Sikorski i Jacek Rostowski lub Paweł Graś. Natomiast Grzegorz Schetyna ma wskazać Sławomira Rybickiego i Jarosława Gowina oraz jeszcze dwie członkinie Platformy.
W tym gronie nazwisko Halickiego nie jest wymieniane, podobnie jak i... Janusza Palikota. - Janusz już i tak nie ma wyjścia. Musi założyć partię - kończy rozmowę w "Polsce. The Times" Halicki.
Źródło: "Polska", "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24\Archiwum