Wg. "Gazety Wyborczej" Brunon K. planował zabić dwie znane osoby: Hannę Gronkiewicz-Waltz i Monikę Olejnik. Gazeta powołuje się na posłów z komisji ds. służb specjalnych, którzy mieli to usłyszeć od ABW. Prokuratura i ABW sprawy nie komentują.
Informację o tym, kogo jeszcze zamierza zabić Brunon K., "GW" potwierdziła u kilku osób, które brały udział w nadzwyczajnym posiedzeniu komisji ds. służb specjalnych w czwartek. Posłów zaproszono do ABW, gdzie otrzymali tajną informację od szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka i jego funkcjonariuszy.Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty nie potwierdził doniesień "GW" jakoby Brunon K. planował zamach na Monikę Olejnik i Hannę Gronkiewicz-Waltz. - Nie komentujemy doniesień prasowych, wszystko co mogliśmy powiedzieć bez uszczerbku dla postępowania powiedzieliśmy na konferencji prasowej - powiedział tvn24.pl Kosmaty. Artur Wrona, szef PA w Krakowie tłumaczy, że nie może odpowiedzieć na pytania dotyczące Moniki Olejnik i Hanny Gronkiewicz Waltz (potwierdzić lub zaprzeczyć) z powodu ustawy o ochronie informacji niejawnych.- Czy Olejnik lub Gronkiewicz-Waltz mają lub będą miały status pokrzywdzonych? - Do chwili obecnej takiego statusu nie mają - odpowiada Wrona.O sprawie nie chce też mówić Maciej Karczyński, rzecznik ABW ani Marek Biernacki z PO, członek sejmowej speckomisji.Z kolei Mariusz Kamiński (PiS) w programie "Jeden na jeden" powiedział, że to, co służby przekazują posłom, to wyłącznie sprawa służb. - Trudno to komentować - powiedział odnosząc się do doniesień."Niebezpiecznym piroman"Kamiński zaznaczył, że sprawa Brunona K., który - w jego ocenie był niebezpiecznym piromanem, ciągle prowokuje do zadawania nowych pytań.
Wiceszef PiS przyznał, że ma pretensje do prokuratury, że do tej pory nie poddała Brunona K. badaniom psychiatrycznym.
- To rzecz niebywała, że dopiero pod wpływem dziennikarzy zadających prokuratorom pytania: dlaczego go jeszcze nie przebadaliście, słyszymy, że prokuratura to rozważa - powiedział Kamiński.
Brunon K. został zatrzymany 9 listopada. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd).
Według prokuratury, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie.
Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Autor: MAC/ ola/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24