- Prawda o nas to prawda Grossa i prawda Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Gross pisze o złych Polakach, bo porusza takie a nie inne tematy i ma do tego absolutne prawo - mówiła w programie "Piaskiem po oczach" reżyserka Agnieszka Holland. - On ma swój styl, temperament i mówi prawdę - dodała, stwierdzając równocześnie, że sama robiąc film "W ciemności" nie była zainteresowana ideologią i odbrązawianiem Polaków.
Zdaniem Agnieszki Holland, problem Polaków z książkami Grossa wynika z nich samych. - Prawda jest taka, że świat myśli: 'Polacy nie są tacy źli'. To my mamy niesamowite kompleksy. Jej zdaniem takie rzeczy powinny w końcu stać się dla nas oczywiste, bo "ludzie na świecie nie są zainteresowani naszą propagandą, a naszą prawdą i odwagą".
Prawda o nas to prawda Grossa i prawda Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Gross pisze o złych Polakach, bo porusza takie a nie inne tematy i ma do tego absolutne prawo. Agnieszka Holland o Grossie i Polakach
Gross ma prawo
Tą ostatnią jest też np. próba stawienia czoła temu, co w polskiej historii złe i o czym pisze np. Jan Tomasz Gross, któremu zarzuca się wybiórcze przedstawianie faktów i "skrzywianie" obrazu Polaków - uważa Holland. Zdaniem reżyserki, taka interpretacja nie jest uzasadniona.
- Prawda o nas to prawda Grossa i prawda Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Gross pisze o złych Polakach, bo porusza takie a nie inne tematy i ma do tego absolutne prawo - mówiła, dodając jednocześnie: - On ma swój styl, temperament i mówi prawdę, i o tym ostatnim powinniśmy rozmawiać.
Prosty człowiek, a nie Sienkiewicz
Jednocześnie Holland nie zgodziła się z niektórymi opiniami krytyków, którzy uznali, że obraz Polaka jaki pokazuje widzowi w kinie w swoim ostatnim filmie to tylko ten, mówiący o złodzieju czekającym na "żydowskie pieniądze".
- Nie zależało mi na tym, żeby zrobić kicz i pokazać świętego, a znaleźć emocjonalną prawdę tego czasu na jednostkowym przykładzie i pobudzić tym ludzką wyobraźnię - tłumaczyła. - My jesteśmy do różnych obrazów wojny przyzwyczajeni i one już na nas nie działają, dlatego tutaj chodził o to, żeby ten dystans zmniejszyć. W tym filmie interpretacja patriotyczna była dla mnie sprawą drugorzędną.
Holland stwierdziła, że jej bohater (postać autentyczna - red.) jest "człowiekiem prostym, który nie ma w sobie busoli moralnej, którą potrafiłby opisać" i jego wielkość polega na tym, że mimo to robi bohaterskie rzeczy. - To dla mnie 'większe', niż gdyby robił to spiżowy bohater wychowany na Żeromskim i Sienkiewiczu - podsumowała reżyserka.
Na koniec przyznała też ona, że czasami ją zaboli, gdy usłyszy atak na siebie, gdy "wie, że zrobiła coś uczciwie", ale z drugiej strony jest "na tyle stara, że jak ktoś rzuci w nią kamieniem to ten się od niej odbije". - Młodzi ludzie ten film przeżywają i na tym mi zależy - zakończyła.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24