Hanna Gronkiewicz-Waltz nie stawiła się w poniedziałek jako świadek przed komisją badającą reprywatyzację w Warszawie. - Działanie komisji jest atakiem politycznym na panią prezydent - twierdzi Robert Kropiwnicki z PO. Jan Mosiński z PiS przekonuje zaś, że komisja chce tylko zweryfikować posiadaną wiedzę, a prezydent stolicy "zapewne się tego boi".
Komisja weryfikacyjna do spraw reprywatyzacji w poniedziałek rozpatrywała sprawę kamienicy przy ulicy Noakowskiego 16, której jednym ze współwłaścicieli po reprywatyzacji był mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy odmówiła składania zeznań przed komisją.
"Zapewne się boi"
- Jako świadek tym bardziej powinna się stawić przed komisją weryfikacyjną, ponieważ dysponuje pełną wiedzą, którą oczywiście my po części mamy, ale chcemy ją weryfikować - skomentował tę decyzję Jan Mosiński z Prawa i Sprawiedliwości. Poseł przekonywał, że "na tym polega ich praca".
- My mamy pewną wiedzę, to wynika z akt, hipotek, akt prokuratorskich i chcemy to w pytaniach zderzyć z wiedzą pani Hanny Gronkiewicz-Waltz - tłumaczył. Jak ocenił, "pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie stawia się na komisji, bo się zapewne boi".
"Szkodzi opozycji"
W ocenie Adama Szłapki z Nowoczesnej postawa Hanny Gronkiewicz-Waltz nie ułatwia negocjacji pomiędzy jego partią a Platformą Obywatelską w sprawie wyboru wspólnego kandydata na prezydenta Warszawy.
- Niestety, wszyscy płacimy za to pewne konsekwencje, bo Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chce tego wyjaśnić, Platforma nie chce się jednoznacznie odciąć od sprawy - powiedział. Podkreślił, że "szkodzi to całej opozycji, jeżeli zaczynamy rozmawiać już o wspólnym kandydacie na prezydenta Warszawy".
- Uważam, że Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna się stawić na komisji, powinna wyjaśnić, powinna wszystkie dokumenty upublicznić i wtedy mogłaby się bronić. Nie byłoby żadnych wątpliwości - podsumował poseł Adam Szłapka.
"Słuszne argumenty"
Robert Kropiwnicki, partyjny kolega Gronkiewicz-Waltz z PO, deklaruje, że rozumie jej postawę. - To są słuszne argumenty, bo to widać od początku, że działanie komisji, zajmowanie się sprawą Noakowskiego, jest atakiem politycznym na panią prezydent. (Patryk) Jaki (szef komisji weryfikacyjnej - red.) wymyślił, że to będzie oś jego kampanii prezydenckiej i pani prezydent nie chce uczestniczyć w jego kampanii prezydenckiej - tłumaczył poseł. Patryk Jaki jest wymieniany jako jeden z ewentualnych kandydatów na prezydenta Warszawy w wyborach w przyszłym roku.
- Prawdą jest to, że gdyby przyszła, mogłaby się do tego ustosunkować, wszystko wyjaśnić i pokazać prawdę taką, jaką była, a nie taką, jaką opowiada Patryk Jaki - przyznał Kropiwnicki. - Ale wybrała inną decyzję, to jest jej osobista decyzja - dodał.
Poważna rysa na wizerunku
Sprawa kamienicy przy Noakowskiego 16 ciągnie się od ponad 10 lat i stanowi poważną rysę na wizerunku Gronkiewicz-Waltz od początku jej prezydentury. Budynek został zreprywatyzowany w sierpniu 2003 roku, kiedy Warszawą rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Decyzję zwrotową podpisała Gertruda J-F. (wezwana jako świadek na drugi dzień komisji). Kamienicę odzyskało łącznie 11 osób, wśród nich bliscy obecnej prezydent - jej mąż Andrzej oraz córka Dominika.
"Mój udział w ustanowionym prawie wynosił 0,0684" (co stanowiło 6,8 procent nieruchomości - red.) - informował kilka miesięcy temu na swojej stronie internetowej sam Andrzej Waltz. Dokładnie tyle samo udziałów miała otrzymać córka Waltzów. Waltzowie otrzymali prawa do Noakowskiego 16 od swojej ciotki Haliny Kępskiej (Andrzej Waltz był jej siostrzeńcem).
Autor: JZ,kc//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24