Część uchodźców z Ukrainy przekracza granicę w Krościenku (Podkarpacie). O historiach niektórych spośród nich opowiedzieli na antenie TVN24 ludzie pomagający uciekinierom z terenu objętego wojną. - Spotkaliśmy Marokańczyków z Charkowa, którzy w podróży byli od siedmiu dni. Ich mama leżała na kocach na ziemi. Ilekroć wstała, to z powrotem padała, była tak skrajnie wycieńczona - mówiła Agnieszka Skarbowska, dziennikarka i pilotka wycieczek.
Jak przyznaje Agnieszka Skarbowska, jej własna historia pomagania "jest dość skomplikowana". – Pojechaliśmy (do Ukrainy) po kobietę, która była po cesarskim cięciu, ale już w trasie okazało się, że nie dojedziemy – relacjonuje kobieta. Jej kolega Albert, kierowca, dodaje, że "zasięg auta na to nie pozwalał, gdyż nie ma gdzie dotankować benzyny". - Musieliśmy zrezygnować, bo inaczej sami stalibyśmy się problemem, który potrzebuje pomocy – tłumaczy.
Pomogli innym osobom
Nie zrezygnowali jednak z pomagania, obierając cel mniej odległy. W pobliżu granicy zabrali do samochodu kobietę, która postanowiła wrócić do Ukrainy, by pomóc wydobyć się stamtąd córce, jadącej z Kijowa, a czekającej na dworcu we Lwowie. W drodze powrotnej w aucie znajdowało się już sześć osób: kierowca i dziennikarka, a oprócz nich Ukrainka z odnalezioną córką i jej przyjaciółka z malutkim dzieckiem. Cała grupa ruszyła w kierunku granicy, wtedy jednak z powodu przeciążenia pojazd zaczął się psuć. Dwie osoby udało się umieścić w autobusie jadącym do Polski, pozostali ruszyli w kierunku granicy w Krościenku. Liczyli na to, że będzie tam mniejsza kolejka niż w Medyce.
- Jeszcze po drodze zabraliśmy jednego Marokańczyka – kończy relację Skarbowska.
Czytaj też: Pomoc dla obywateli Ukrainy. Na jakich warunkach można wjechać do Polski i gdzie można uzyskać pomoc?
"Paliwo się kończy, nikt nie grzeje, a temperatura jest bliska zeru"
Jak podkreśla pan Albert, przekroczenie granicy zajmuje bardzo wiele czasu. – Być może w jakichś obrazach telewizyjnych tego nie widać, bo widzimy po prostu sznur samochodów, ludzie są w autach. Wydaje się, że niekomfortowo, ale super. Ale proszę sobie wyobrazić: nam ruszenie się w tej kolejce o pięć kilometrów zajęło 40 godzin. Paliwo się kończy, więc nikt nie grzeje sobie w tym aucie, a temperatura jest bliska zeru – mówi. Jak dodaje, okoliczni mieszkańcy przychodzą z jedzeniem dla czekających w kolejce. – Ale to też są biedne wioski i biedni ludzie, zacznie im się to kończyć. A kolejka cały czas rośnie - wyjaśnia.
Pan Albert szacuje, że osoba, która teraz podjeżdża na koniec kolejki do przejścia granicznego, będzie musiała czekać 12 dni, zanim dotrze do Polski.
- A mówimy o przejściu granicznym w Krościenku, które jest jednym z mniej uczęszczanych – podkreśla dziennikarka.
Jak pomóc w transporcie?
Maciej Wierzbicki, kierowca wolontariusz transportujący uchodźców z Ukrainy do Polski tłumaczy, jak wygląda wjazd do Ukrainy i co trzeba przygotować. Tych, którzy chcą w ten sposób pomóc ludziom w wyjeździe z Ukrainy, informuje, jak należy się do takiej wyprawy przygotować. Przede wszystkim trzeba mieć przy sobie paszport i dowód rejestracyjny pojazdu, warto też zabrać ze sobą zapasowy kanister paliwa.
Zobacz całą rozmowę z kierowcą:
Dramat tych, którzy uciekają pieszo
Jeszcze bardziej dramatyczna jest sytuacja tych, którzy do granicy idą pieszo. Często nie mają ubrań i butów na zmianę, możliwości odpoczynku ani osłony przed deszczem i śniegiem, którą zapewnia samochód. – A za chwilę pojawią się ludzie z Kijowa i Charkowa, którzy będą w jeszcze gorszym stanie. Spotkaliśmy Marokańczyków z Charkowa, którzy w podróży byli od siedmiu dni. Ich mama leżała na kocach na ziemi, ilekroć wstała, to z powrotem padała, była tak skrajnie wycieńczona – mówi Skarbowska.
Jak dodaje, w tym przypadku wszystko skończyło się dobrze. Grupa o której mowa, przekroczyła już granicę i jest bezpieczna.
Ruch na granicy
Straż Graniczna podała, że we wtorek do godziny 7 przez granicę polsko-ukraińską przeszło 24 tys. osób uciekających przed wojną. Komendant główny SG zapewnia, że wszystkie przejścia graniczne są czynne i pracują normalnie.
Od początku wojny 139 tysięcy osób skorzystało z przejść granicznych na Podkarpaciu. Rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej ppor. Piotr Zakielarz przekazał, że dotychczas najwięcej osób dotarło do Polski przez przejście w Medyce – 54,6 tys., w tym pociągami 20,5 tys. osób. W Korczowej granicę przekroczyło 39,5 tys. osób, w Budomierzu 26,3 tys., a przez Krościenko do Polski uciekło przed wojną 18,3 tys. Ukraińców.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24 Krakw