Żołnierze sami nie uciekają. To jest typowo akcja przygotowana przez białoruskie służby - powiedział ekspert do spraw bezpieczeństwa Marcin Samsel w programie "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24. Wojsko poinformowało w piątek, że polski żołnierz zdezerterował w czasie pełnienia służby na granicy i uciekł na Białoruś.
W czwartek w strefie przygranicznej zaginął żołnierz 11. Mazurskiego Pułku Artylerii, wchodzącego w skład 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. W piątek po południu Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało, że "żołnierz znalazł się na Białorusi" i poinformowało o zwolnieniu ze stanowisk jego przełożonych. Żandarmeria Wojskowa przekazała, że "wobec żołnierza Emila C., który samowolnie opuścił miejsce pełnienia służby, zostanie wszczęte śledztwo" w kierunku "dezercji kwalifikowanej".
Do sprawy odniósł się minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. "Żołnierz, który wczoraj zaginął, miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada" - napisał w piątek na Twitterze.
"To jest akcja przygotowana przez białoruskie służby"
- Żołnierze sami nie uciekają, nie dezerterują. To jest typowo akcja przygotowana przez białoruskie służby - ocenił w TVN24 ekspert ds. bezpieczeństwa Marcin Samsel. Jego zdaniem słowa ministra Błaszczaka to "próba dyskredytacji tego żołnierza".
- To nie jest tylko ten płot, to jest gra wywiadów, którą niestety polskie służby znowu przegrały i dostały prztyczka w nos od reżimu białoruskiego. Wydawałoby się, że to Polacy powinni przeciągnąć jawnie lub niejawnie paru żołnierzy, na przykład pograniczników białoruskich, ale nagle się okazuje, że my nie wiemy nic, co się dzieje po drugiej stronie, a Białorusini kradną nam żołnierza - powiedział gość programu "Wstajesz i weekend".
Fałszywe zeznania w sprawie wypadku Szydło. Samsel: burzony jest mit służb
Samsel odniósł się także do najnowszych doniesień w sprawie wypadku samochodowego z udziałem byłej premier Beaty Szydło, do którego doszło w Oświęcimiu w 2017 roku. Piotr Piątek, były oficer BOR, który brał udział w wypadku, jadąc w pierwszym samochodzie w kolumnie - przed szefową rządu - powiedział "Gazecie Wyborczej", że zarówno on, jak i reszta funkcjonariuszy składali w śledztwie fałszywe zeznania.
- To jest sprawa, która mnie bardzo zbulwersowała - stwierdził Samsel. Przekonywał jednak, że "szacunek do munduru obywatel zyskuje poprzez działanie służb".
- Mit siły służby jest burzony właśnie przez takich ludzi o wątłym kręgosłupie moralnym, którzy się tam znaleźli i są w stanie dla kariery pozbyć się honoru oficera jakiejś służby noszącej orzełka na mundurze galowym, właśnie dlatego, żeby coś ukryć, przykryć. Tutaj mamy bulwersującą sprawę, kiedy tak naprawdę każdy obywatel jest w stanie przegrać z państwem. Siła i machina państwa jest duża - powiedział gość TVN24.
Źródło: TVN24