Zostawiła syna w aucie i poszła na zakupy. "Chłopiec był blady i trząsł się z zimna"

Pukali w szybę, bujali autem, ale dziecko nie reagowało
Dziecko zamknięte w samochodzie
Źródło: TVN24

Na dworze kilkustopniowy mróz, w aucie zamknięte dziecko. Policjanci próbowali nawiązać z chłopcem kontakt. Pukali w szybę, bujali autem i nic. Pozostało im tylko wybić szybę.

Policjanci z Gorzowa Wielkopolskiego interweniowali w sobotę na parkingu przy ulicy Myśliborskiej. Około godziny 18 otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że w samochodzie przed jednym ze sklepów jest zamknięte dziecko.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>

- Zgłaszająca kobieta przekazała, że od 20 minut obserwuje fiata. Czekała na opiekuna, ale nikt się nie pojawił, więc zdecydowała się poinformować o tym służby. Funkcjonariusze szybko przyjechali na miejsce i spróbowali nawiązać kontakt z chłopcem. Wielokrotnie pukali w szybę, bujali autem. Dziecko nie dawało jednak żadnych oznak życia. Funkcjonariusze stwierdzili, że nie można czekać dłużej, bo na dworze panował kilkustopniowy mróz, a każda chwila mogła decydować o życiu i zdrowiu. Policjanci wybili szybę i otworzyli samochód – relacjonuje podkomisarz Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik gorzowskiej policji.

Pogoda na 16 dni: najostrzejsza zima dopiero przed nami

Funkcjonariusze szybko sprawdzili czynności życiowe, a po chwili udało im się nawiązać kontakt z chłopcem. - 10-latek był blady na twarzy, zmarznięty i trząsł się z zimna. Jeden z funkcjonariuszy przyniósł dziecku ciepłą herbatę, dopiero wtedy chłopiec zaczął rozmawiać – dodaje Jaroszewicz.

Wyszła tylko na chwilę

10-latek powiedział policjantom, że przyjechał na zakupy z mamą. Gdy kobieta pojawiła się przy samochodzie, zapewniała funkcjonariuszy, że jej syn był sam tylko przez chwilę, a ona od kilkunastu minut obserwowała auto.

- Kilkanaście minut to trwała co najmniej interwencja policji. Szacujemy, że dziecko pozostawało bez opieki co najmniej pół godziny – wskazuje rzecznik.

Na miejsce wezwano pogotowie. Załoga karetki zbadała chłopca. Okazało się, że nie wymagał hospitalizacji.

- Takie interwencje zdarzają się najczęściej latem, gdy temperatura jest bardzo wysoka, ale zagrożeniem dla zdrowia i życia są także niskie temperatury. W każdej takiej sytuacji istotne jest, że nie przechodzimy wobec niej obojętnie. Reakcja świadków i natychmiastowe działanie służb może decydować o życiu i zdrowiu – mówi Jaroszewicz.

Policjanci zapowiedzieli, że poinformują o swojej interwencji sąd. - To było zdarzenie, obok którego nie można przejść obojętnie. To, czy matka chłopca poniesie jakąś karę, pozostaje w gestii sądu – dodaje rzecznik policji.

Źródło: Google Maps
Czytaj także: