Do tragicznego wypadku doszło w sobotę w Libiążu. W kopalni "Janina", na głębokości 350 m pod ziemią zginął górnik.
O okolicznościach wypadku w TVN24 opowiadała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska.
- Jeden z górników obsługujących przenośnik podziemny zauważył, że przez taśmę tego urządzenia ktoś przeleciał. Natychmiast ją zatrzymał - mówiła Tomaszewska. Po dotarciu do mężczyzny, ratownicy zaczęli reanimację. Niestety, górnik zginął. Miał 43 lata i od 18 roku życia pracował w górnictwie.
Na miejsce zdarzenia wysłani zostali inspektorzy z krakowskiego Okręgowego Urzędu Górniczego. Będą tam dochodzić przyczyn tragedii.
Tragiczny początek roku w górnictwie
To szósty w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego. Poprzedni śmiertelny wypadek w tej kopalni miał miejsce w sierpniu ub. roku. 48-letni górnik zmarł wówczas w szpitalu w wyniku ciężkiego urazu nóg, którego doznał, przechodząc przez zatrzymany przenośnik ścianowy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: libiaz.pl