Urzędnicy z Narewki wydali pozwolenie na budowę zakładu produkującego pellet. Decyzja ta nie podoba się mieszkańcom gminy. Sąsiadów nie przekonują tłumaczenia właściciela firmy - że spełnił wszystkie wymogi prawne, jego inwestycja ma zatrudniać zaledwie trzy osoby, a produkowane paliwo jest ekologiczne. Materiał magazynu "Polska i Świat" TVN24.
W poszukiwaniu rysi, jeleni i żubrów z Puszczy Białowieskiej do gminy Narewka przyjeżdżają liczni turyści z Polski i z zagranicy. Ale według osób, które z tego żyją, sielski krajobraz i zwierzęta w zasięgu oka, to zagrożona rzeczywistość. Wszystko z powodu planów budowy fabryki.
Grażyna Chyra, przewodniczka po Puszczy Białowieskiej zwraca uwagę, że teraz można oglądać żubry właściwie na całej łące. - Raz są tutaj, raz gdzie indziej, pod lasem, tak być może będą musiały zrezygnować z użytkowania jakiejś części łąki, która jest im potrzebna – powiedziała.
- Trzeba to wyraźnie podkreślić, że żubry wcale nie mają takiego dużego terenu swobodnych otwartych przestrzeni, gdzie mogą przebywać. Właściwie ich obecność jest bardziej zamknięta do lasów – dodała.
Łąka w podlaskiej gminie Narewka leży trzy kilometry od najbliższych terenów Puszczy Białowieskiej i dwa kilometry od obszaru Natura 2000.
Tuż obok mieszka rodzina Joanny i Marka Jacelów. Przeprowadzili się do Narewki z Łodzi - wyremontowali dom i prowadzą gospodarstwo agroturystyczne, którego sukces opiera się na cichej okolicy i na możliwości obserwacji dzikich zwierząt.
- Nie wyobrażam sobie, że nagle tę ciszę i spokój mogłaby zakłócić fabryka – mówi Joanna Jacel. Wyjaśniła, że jej rodzina walczy nie tylko o swój interes, ale też spokojną ostoję dla dzikich zwierząt.
"Tu mają być zatrudnione trzy osoby"
Fabrykę pelletu, czyli uzyskiwanego z biomasy paliwa stałego, inwestor z Augustowa planuje zbudować kilometr od agroturystyki państwa Jacelów, na terenach, na których pojawiają się żubry i rysie.
Mariusz Żukowski uzyskał już od gminy pozytywną decyzję o warunkach zabudowy, którą do sądu zaskarżyła Fundacja Dzika Polska. Inwestor w budowie zakładu produkcji nie widzi nic złego, bo jak twierdzi, spełnił wszystkie wymogi prawne, a paliwo, które będzie produkował, jest ekologiczne.
- To nie jest żadna fabryka, bo fabryka kojarzy się z naprawdę dużym zakładem zatrudniającym mnóstwo osób. Tu mają być zatrudnione trzy osoby, przynajmniej na etapie produkcji – zwrócił uwagę.
W obawie przed budową fabryki, państwo Jacelowie razem z innymi mieszkańcami opublikowali w internecie petycję do władz gminy, pod którą podpisało się ponad dwanaście tysięcy osób.
Przedstawiciele gminy tłumaczą, że decyzję o warunkach zabudowy wydały w oparciu o pozytywne opinie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i sanepidu. Chcą jednak mediować w sporze.
"Kroimy przyrodę po plasterku"
- Samorząd przede wszystkim postępuje zgodnie z procedurami. Jeżeli inwestor składa wnioski, te wnioski muszą być rozpatrzone w pewnym określonym terminie i ta procedura musi zostać uruchomiona – powiedział sekretarz gminy Narewka Jan Chomczuk.
- Tu mała fabryczka, tam mały wiatraczek – mówi Adam Wajrak, przyrodnik i dziennikarz "Gazety Wyborczej". - Tak naprawdę to, co robimy, to kroimy tę przyrodę po plasterku. Prawnie to jest bardzo dużo możliwe w Polsce i to od czasu, kiedy przestało istnieć planowanie przestrzenne – dodał.
Zażalenie na decyzje o warunkach zabudowy na łące rozpatrzy Naczelny Sąd Administracyjny. Jednocześnie obie strony sporu deklarują gotowość do negocjacji.
Autor: asty\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24