- Z komputera należącego do jednego z trzech ekspertów przedstawionych przez Antoniego Macierewicza wysyłane były komentarze o charakterze antysemickim i wulgarnym - powiedział w "Faktach po Faktach" Roman Giertych. Prawnik i pełnomocnik rodzin części ofiar katastrofy smoleńskiej dodał, że nie wie, czy jest sens rozmawiać o katastrofie z osobami, które się skompromitowały.
Po tym, jak prokuratura opublikowała zeznania trzech ekspertów współpracujących z Antonim Macierewiczem przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, rozgorzała dyskusja nad ich kompetencjami. Według mediów były to zeznania profesorów: Wiesława Biniendy, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdy.
Antysemickie komentarze
Roman Giertych powiedział, że w jednej ze spraw, które prowadzi, pojawiły się informacje dotyczące jednego z tych ekspertów. - Pojawił się dowód, wskazujący na to, że z komputera jednego z tych trzech tzw. ekspertów, których media teraz eksponują, były wysyłane komentarze pod artykuły prasowe o charakterze antysemickim i wulgarnym - powiedział. Zapewnił też, że zostało to stwierdzone przez prokuraturę.
Pytany o nazwisko tej osoby, odpowiedział, że "nie chce kompromitować bezpośrednio danej osoby". Podkreślił jedynie, że jest to jeden z tych trzech ekspertów, a komentarze zostały wysłane z kraju.
Giertych: Skompromitowani
Zapytany o komentarz w sprawie ujawnienia zeznań przez prokuraturę Giertych stwierdził, że "zastanawia się, czy po tych informacjach jest w ogóle sens rozmawiać z osobami, które się skompromitowały". Dodał, że zaskoczyło go, że przez tak długi czas można było formułować wnioski na podstawie "strzępów informacji i nikłego doświadczenia zawodowego w tym zakresie".
Zaznaczył, że nie można uważać kogoś za eksperta w danej dziedzinie tylko dlatego, że ma tytuł doktora lub profesora. - Liczy się doświadczenie - dodał.
Wina jest niejednoznaczna
Komentując fakt, że część "rodzin smoleńskich" wierzy bardziej komisji Macierewicza niż raportowi Millera, Giertych powiedział, że "nikt nie zrobił więcej dla Rosjan niż Macierewicz". Jego zdaniem sprawa katastrofy "nie jest jednoznaczna w kwestii oceny winy".
- Leżała ona po obu stronach. To nie był zamach. Nie było wybuchu, sztucznej mgły, ani trotylu - zapewnił. Jego zdaniem, gdyby jednak okazało się, że Rosjanie ponoszą jakąś winę, polskie rodziny miałyby prawo do odszkodowań z ich strony.
Zwrócił też uwagę, że nie wszystkie rodziny ofiar smoleńskich są zaangażowane politycznie. - Oni mają prawo do tego, żeby katastrofą zajmowali się uczciwi ludzie i naukowcy. Ja kwestionuję ich uczciwość - powiedział, odnosząc się raz jeszcze do ekspertów Macierewicza.
Hipotezy Macierewicza
Antoni Macierewicz na konferencji prasowej w czwartek starał się połączyć wszystkie hipotezy dotyczące katastrofy. Przedstawił jedną wspólną wizję. Mówił, że samolot był "naprowadzany na śmierć", jednak pilotom udało się "uciec". - Chociaż miał uderzyć w zbocze, wtedy nastąpiła eksplozja - wyjaśniał Macierewicz.
- Gdyby nie było eksplozji to byłby plan "C", czyli sztuczna mgła - ironizował Giertych, komentując słowa przewodniczącego zespołu parlamentarnego.
Autor: aw / Źródło: tvn24