Z każdym pontyfikatem wiążą się dwa niemal pewne rozczarowania. Pierwszego doświadczają obserwatorzy już w chwili ogłoszenia nazwiska nominata. Oto dla jednych będzie to zbytni konserwatysta, dla innych z kolei liberał. Drugie rozczarowanie pojawia się z czasem, już podczas sprawowania urzędu. Oto część komentatorów, początkowo zachwyconych decyzją kardynałów elektorów, stwierdza, że nowy papież jest zbyt mało konserwatywny lub liberalny w zarządzaniu.
Czy podział w Kolegium Kardynalskim przebiega według tej prostej linii? Tego dowiemy się już niedługo, bo konklawe startuje 7 maja, a prekonklawe już jakiś czas temu ruszyło na dobre. Publicyści od kilkunastu dni prześcigają się w przewidywaniach, sortując kandydatów według kryterium, po której stronie zmarłego papieża stali. Ci na lewo mają gwarantować utrzymanie otwartej wizji Kościoła, który słucha wiernych i uwspółcześnia się. Ci na prawo mieliby zaciągnąć hamulec ręczny, a nawet wrzucić bieg wsteczny, przede wszystkim umacniając doktrynę.
Tymczasem linia podziału nie jest tak prosta, a różnic miedzy członkami Kolegium Kardynalskiego jest znacznie więcej.
Zaglądamy za kulisy konklawe.
Konserwatyści i liberałowie
Jeszcze w kwietniu jezuita Jacek Prusak zauważył w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że sam kardynał Jorge Bergoglio w czasie konklawe dwanaście lat temu był widziany inaczej, niż znamy go dzisiaj. - Zdecydował się na pewne strukturalne reformy Kościoła, o które chyba nikt go nie podejrzewał, biorąc pod uwagę jego wiek i to, że przy wyborze był traktowany jako bardzo konserwatywny papież. Okazało się, że jego konserwatyzm jest o wiele bardziej otwarty - zdradził wykładowca Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.
Kardynał Bergoglio wśród papabile nazywany był "miękką opcją konserwatyzmu". Jeszcze przed wyborem, gdy w 2010 roku rząd prezydent Cristiny de Kirchner legalizował w Argentynie małżeństwa jednopłciowe, jako arcybiskup Buenos Aires pisał do wiernych o
diable, przez którego zło weszło na świat
i dodawał, że prawem mężczyzny i kobiety jest "wzrastanie, rozmnażanie się i panowanie na ziemi". Niezmiennie też jako prymas Argentyny i późniejszy papież opowiadał się za świętością życia od poczęcia do naturalnej śmierci, odrzucając jakiekolwiek przesłanki umożliwiające przerywanie ciąży czy eutanazję.