- Premier powiedział mi, że Lepperowi zostaną postawione zarzuty zarówno w "seksaferze", jak i aferze CBA - mowi Roman Giertych, szef LPR. - To oznacza albo, że prokuratura działa na zlecenie, albo wcześniej pewnych ludzi informuje - stwierdził minister edukacji.
Roman Giertych stwierdza, że "jest bardzo prawdopodobne", że prokuratura jest teraz kierowana politycznie. Pierwszym na to dowodem według niego ma być sprawa Andrzeja Leppera, a drugim - sprawa Barbary Blidy. - Jeśli dzisiejsze słowa Janusza Kaczmarka się potwierdzą, to będzie to kolejna gigantyczna afera - stwierdził szef LPR. - To wszystko skłania mnie ku tezie, że trzeba rozdzielić funkcje prokuratura generalnego i ministra sprawiedliwości - dodał.
Słowa Giertych nawiązują do wywiadów Janusza Kaczmarka, który opowiadał o naciskach Zbigniewa Ziobry na doprowadzenie do zatrzymania byłej minister budownictwa Barbary Blidy, a później o jego rozpaczliwej reakcji na jej samobójstwo. "Przecież wiesz, jak my tam mieliśmy krucho dowodowo. Co ja mam robić? Jak mam się zachowywać?" - tak miał zwraca się minister sprawiedliwości do ówczesnego szefa policji Kaczmarka. - To kłamstwo - kwituje krótko zarzuty sam minister Ziobro.
Lider Ligi Polskich Rodzin wrócił tez do swojej sobotniej rozmowy z premierem. Jak twierdzi, Jarosław Kaczyński był bardzo nerwowy. Giertychowi ta rozmowa przypomniała inną, odbytą tuż przed akcją CBA w ministerstwie rolnictwa. Jarosław Kaczyński wskazał wtedy lidera LPR jako osobę, z którą będzie można dalej dyskutować. - Premier powiedział, że ja i on jesteśmy ludźmi innej cywilizacji i powinniśmy marginalizować ludzi innej kultury, jak Leppera. On mnie próbował przygotować do akcji CBA - stwierdził wicepremier.
Okoliczności polityczne, a przede wszystkim mój sprzeciw wobec wykorzystywania służb specjalnych do prowokacji politycznych, staje się przyczyną mojego odejścia. Gdybym przymknął oczy na niegodziwość, bezprawie oraz brutalne łamanie prawa, z pewnością nadal sprawowałbym swoją funkcję. Sumienie mi jednak nie pozwala. Roman Giertych
Dalej minister edukacji atakuje obecny rząd "Systemy totalitarne nie nadchodziły nigdy od razu. Rodziły się stopniowo w wyniku braku sprzeciwu wobec policyjnych metod rządzenia. Brak sprzeciwu rodził postępujące państwo policyjne, aż wreszcie było za późno na sprzeciw. Tak rodziły się dyktatury. Silne państwo jest potrzebne, ale oznacza ono silne i bezwzględne przestrzeganie prawa, a nie bezprawne działania akceptowane przez najwyższe czynniki w państwie".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24