Wicepremier i szef LPR Roman Giertych jest oburzony postawą kanclerz Niemiec Angeli Merkel podczas zakończonego dziś w nocy szczytu UE w Brukseli.
Lidera Ligi oburzył fakt, że Merkel zapowiadała w trakcie szczytu możliwość zwołania Konferencji Międzyrządowej bez udziału Polski. Zdaniem Giertycha, to sytuacja, w której w sensie politycznym mówi się do kogoś "hande hoch".
Jak podkreślił polityk Ligi, świadczy to o tym, czym naprawdę jest Unia Europejska. - Jest coraz bardziej poddawana pod dyktat polityki niemieckiej - uważa Giertych. Według niego, Angela Merkel nie miałaby prawa zwoływać konferencji 26 krajów. - Jej zapowiedź, jako przewodniczącej Unii, tego typu działań, jest zapowiedzią łamania prawa i traktatu - powiedział Giertych.
Giertych dodał, że Liga rozważy zorganizowanie protestów pod ambasadą Niemiec.
W ocenie szef LPR, zaproponowany na szczycie w Brukseli Traktat Reformujący "to mała wersja eurokonstytucji - bez dodatków, ale z istotą". Jak przypomniał, Liga zawsze była przeciwna eurokonstytucji.
Nowy traktat pod nazwą Traktat Reformujący ma zostać przyjęty przez Konferencję Międzyrządową (IGC) do końca tego roku; zastąpi odrzuconą przez Francję i Holandię eurokonstytucję. - Uważaliśmy, że eurokonstytucja ma tylko jeden cel - wzmocnić dominację niemiecką czy tandemu niemiecko-francuskiego w Europie. Nie ma żadnego innego celu - mówił Giertych. - W tym zakresie, czy byłby pierwiastek czy nie, bylibyśmy przeciwnikami ratyfikacji tej umowy - dodał.
Giertych podkreślił, że ma świadomość, że w sprawie eurokonstytucji Liga ma "mniejszościowe stanowisko", ale dlatego - jak zaznaczył - wspierała prezydenta i premiera "w walce o jak najlepsze warunki" w UE. Dodał, że efekty szczytu oceni także zarząd główny LPR.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Archiwum