- Piloci powiedzieli mi nieformalnie, że mają niepokojące informacje, że się fałszuje dokumenty m.in. szkolenia załóg. Powiedzieli, że wszystkie dokumenty są ściemą. Nie mówili tylko o pułku specjalnym - ujawnił w "Faktach po Faktach" były członek sejmowej komisji obrony, Zbigniew Janas, który przed katastrofą smoleńską przekazał te informacje ówczesnemu szefowi MON Bogdanowi Klichowi.
Janas powiedział, że był na odprawie na lotnisku przed katastrofą Iskry. - Widziałem co tam się działo. Zeznawałem przed sądem - mówił. Wyjaśnił, że był członkiem sejmowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy. - Widziałem, co się może stać, kiedy generałowie są blisko z politykami i dla popisu są w stanie zaryzykować wszystkim - podkreślił.
Zbigniew Janas relacjonował, że kiedy doszło do katastrofy warunki uniemożliwiały lot. - Piloci dostali fałszywe informacje na ich temat. Tam mogło dojść do strasznej rzeczy nad Warszawą. Mogły się zderzyć dwa samoloty bojowe naładowane paliwem - wspominał. Jak dodał, później w 2008 roku doszło do kolejnej katastrofy - CASY w Mirosławcu. - To już było bardzo wielkie ostrzeżenie - stwierdził.
Janas ujawnił, że zanim doszło do katastrofy w Smoleńsku otrzymał informacje od pilotów. - Powiedzieli mi nieformalnie, że mają niepokojące informacje, że się fałszuje dokumenty m.in. szkolenia załóg. Powiedzieli, że wszystkie dokumenty są ściemą - mówił. Dodał, że piloci nie mówili tylko o pułku specjalnym.
"Nie zdążyliśmy"
Janas powiedział, że po otrzymaniu tych informacji, kilka tygodni przed katastrofą Tu-154M spotkał się w tej sprawie z ówczesnym ministrem obrony Bogdanem Klichem.
- Minister odpowiedział mi, że chciał odwołać dowódcę Sił Powietrznych, ale nie pozwolił mu na to prezydent Lech Kaczyński - oznajmił Janas. Dodał, że minister Klich powiedział mu, iż ze wszystkich raportów jakie otrzymuje ze specpułku wynika, że wszystkie zalecenia są wprowadzane. - Jeden z takich raportów otrzymałem do przejrzenia. Powiedziałem mu (ministrowi), że na moją wiedzę, to wszystko jest jedną wielką ściemą – podkreślił Janas. Jak mówił, zaproponował, że spróbuje znaleźć człowieka, który zna się na procedurach cywilnych i wojskowych. - Ten ekspert miał znaleźć błędy i rozwiązania, minister zgodził się na taki plan – zaznaczył Janas.
Dodał, że udało mu się znaleźć taką osobę. Zastrzegł, że nie może zdradzić jej nazwiska. - Umówiłem się z nim na środę, ale w sobotę doszło do katastrofy smoleńskiej. Zadzwoniłem w niedzielę do ministra Klicha i powiedziałem „nie zdążyliśmy” – relacjonował. Jak powiedział, osoba ta podjęła pracę po katastrofie smoleńskiej. Opracowywała obecnie obowiązujące zasady.
Autor: js/tr/kwoj / Źródło: tvn24