W powodziach, które nawiedziły północno-zachodni Pakistan, zginęło 341 osób - podała w poniedziałek agencja informacyjna AFP, powołując się na miejscowe władze. Wśród ofiar śmiertelnych jest 28 kobiet i 21 dzieci.
Władze w Islamabadzie przekazały, że po kilku godzinach przerwy spowodowanych kolejnymi ulewnymi opadami deszczu, w poniedziałek wznowiono działania ratownicze i pomocowe w prowincji Chajber Pasztunchwa, a szczególnie w dystrykcie Buner.
- Naszym priorytetem jest obecnie oczyszczenie dróg, postawienie mostów i dostarczenie pomocy poszkodowanym - powiedział cytowany przez agencję Reuters przedstawiciel lokalnych władz Abid Wazir. W wywiadzie dla pakistańskiej telewizji Geo News minister informacji Attaullah Tarar podkreślił, że rząd wysłał już w rejon dotknięty kataklizmem pomoc materialną. Wyjaśnił, że to przede wszystkim żywność, lekarstwa, koce, a także agregaty prądotwórcze i pompy odwadniające.
Ludzie boją się wrócić do swoich domów
Mieszkańcy dystryktu Buner, w którym zginęło ponad 200 osób, boją się wrócić do swoich zalanych domów, ponieważ meteorolodzy zapowiadają kolejne obfite opady.
- Wszyscy się boją kolejnych powodzi. Dzieci się boją, nie mogą spać - powiedział Sahil Khan, 24-letni student. Mężczyzna wraz z innymi mieszkańcami wsi Bayshonai Kalay wspiął się na wyżej położone tereny, aby uciec przed falą powodziową.
Szacuje się, że około 50 procent domów w dystrykcie Buner zostało całkowicie zniszczonych przez powódź. Reszta nie nadaje się już do zamieszkania - podaje stacja BBC.
W piątek nad dystryktem Buner w ciągu zaledwie godziny spadło co najmniej 150 litrów na metr kwadratowy. Według prognoz w całym Pakistanie ulewne deszcze spodziewane są do końca miesiąca.
"Woda nie miała litości"
W dystrykcie Swat, położonym około 100 kilometrów od Buner, dyrektor szkoły uratował uczniów i nauczycieli.
- Była dokładnie godzina 9, kiedy spojrzałem na rzekę i pomyślałem, że przez ciągłe opady wkrótce może wylać - powiedział 59-letni Saeed Ahmad.. Nakazał natychmiastową ewakuację, dzięki czemu w ciągu 15 minut wszyscy nauczyciele i uczniowie opuścili szkołę. Pół godziny po ewakuacji fala powodziowa przetoczyła się przez placówkę edukacyjną i zniszczyła prawie połowę budynku. Sarwar Khan, lokalny radny, powiedział, że "szybka reakcja dyrektora uratowała życie 900 osobom".
Inni nie mieli tyle szczęścia. Abdul Salam powiedział w rozmowie z BBC, że powódź porwała jego żonę, dwie córki i syna. - Wszystko działo się na moich oczach - mówił. - Woda była tak silna, że nie oszczędziła nikogo, nie miała litości - dodał.
W trwającej od końca czerwca porze monsunowej w całym kraju zginęło już według oficjalnych danych 657 osób.
Autorka/Autor: anw
Źródło: BBC, Reuters, AFP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BILAWAL ARBAB