- Dla strażaków kluczowym problemem było sforsowanie tego obiektu, dostanie się do wnętrza - ocenił w rozmowie z TVN24 generał Janusz Skulich, były zastępca komendanta głównego straży pożarnej, odnosząc się do problemów, jakie strażacy mieli w czasie akcji ewakuacyjnej w escape roomie w Koszalinie. W piątek po południu doszło tam do tragedii - w wyniku pożaru zginęło pięć osób, a jedna została ciężko ranna.
Generał Janusz Skulich, były zastępca komendanta głównego straży pożarnej, mówił w rozmowie z TVN24 o tym, co mogło stanowić utrudnienia dla strażaków podczas akcji w escape roomie w Koszalinie.
Stwierdził, że jeśli potwierdzi się, że pożar wybuchł na korytarzu, czyli na drodze ewakuacyjnej, to "to nie powinno mieć miejsca".
Wyjaśniał, że "dla strażaków kluczowym problemem było sforsowanie tego obiektu, dostanie się do wnętrza". - Jak słyszałem, w tych pomieszczeniach okna również są zabezpieczone przed tym, żeby można było do nich wejść z zewnątrz - komentował.
- Jeśli mamy do czynienia z jakąś blokadą drzwi, okien, to mogło spowodować, że oni (strażacy - red.) dotarli później do ofiar - zauważył Skulich.
"Zasady mówią bezwzględnie i w sposób prosty"
Były strażak mówił także o możliwych przyczynach, które doprowadziły do wybuchu pożaru. Odniósł się do wstępnych informacji przekazanych przez Państwową Straż Pożarną, która stwierdziła, że urządzenia grzewcze znajdowały się zbyt blisko materiałów łatwopalnych.
- Jeśli one były na korytarzach, przy przejściu, które jest używane jako droga ewakuacji, to one w ogóle się tam nie powinny znaleźć, już nie mówiąc o tym, w jakiej odległości od materiałów palnych - mówił Skulich.
- Zasady mówią bezwzględnie i w sposób prosty: na drogach komunikacji, które służą celom ewakuacji, zabrania się stosowania, przechowywania, magazynowania jakichkolwiek materiałów palnych, już nie mówiąc o butlach z gazem, które zawsze mogą się rozszczelnić i spowodować pożar - podkreślał były strażak.
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24