Generał dywizji Andrzej Reudowicz został najważniejszym wojskowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. To doświadczony dowódca, szef kapituły cenionego przez żołnierzy Orderu Krzyża Wojskowego. To także oficer, którego karierą zachwiało spotkanie z ówczesnym rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiejem Misiewiczem. – Raczej będzie chciał dbać o interesy sił zbrojnych niż przypodobać się politykom – uważa były dowódca generalny, generał broni Mirosław Różański.
Generał Andrzej Reudowicz w tym tygodniu formalnie objął stanowisko dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Do tej pory tą komórką kierował generał brygady Jarosław Kraszewski, ale zdecydował się odejść na emeryturę.
Rozpoczęty we wtorek Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach jest pierwszą imprezą, na której generał pojawił się publicznie u boku prezydenta Andrzeja Dudy.
Przez ostatnie trzy lata Reudowicz był dowódcą Joint Warfare Centre (JWC) w Stavanger w Norwegii. To instytucja NATO odpowiedzialna za wspólne szkolenie i ćwiczenia na poziomie operacyjnym. Przykładowo, jeśli Sojusz lub jego państwa członkowskie planują serię ćwiczeń wojskowych, JWC dba, by scenariusze poszczególnych manewrów mieściły się we wspólnych ramach. Dzięki temu można osiągnąć efekt jak przy ogromnych ćwiczeniach, ale angażując na poligonach zdecydowanie mniej żołnierzy.
Misiewicz wizytował jednostki
Zanim generał Reudowicz objął stanowisko w Norwegii, dowodził 12. Dywizją Zmechanizowaną w Szczecinie. Choć kadencje na stanowiskach w wojsku z reguły trwają trzy lata, Reudowicz niespodziewanie został odwołany po siedmiu miesiącach, w maju 2016 r.
Niedługo wcześniej w Szczecinie pojawił się Bartłomiej Misiewicz, ówczesny rzecznik MON i szef gabinetu politycznego ówczesnego ministra Antoniego Macierewicza. W tym okresie Misiewicz regularnie odwiedzał jednostki wojskowe. Nieraz był witany z honorami należnymi komuś zajmującemu znacznie wyższe stanowisko.
Przed przyjazdem do Szczecina wizytował brygadę w Braniewie, tuż przy granicy z obwodem kaliningradzkim. Tam pozwolono mu poczuć się czołgistą – ubrano w kombinezon i przewieziono czołgiem PT-91 Twardy. "To pierwsza jednostka, w której nie tylko zobaczyłem, ale też poczułem wojsko" – komentował Misiewicz, cytowany w komunikacie zamieszczonym na stronie jednostki. "Wizytę podsumował jako udaną i pełną wrażeń" – informowali wojskowi.
Przerwana służba w Szczecinie
W Szczecinie gen. Reudowicz po prostu zaprosił Misiewicza na rozmowę w gabinecie.
– Misiewicz miał organizowane wycieczki do różnych garnizonów. Organizatorzy chyba nie przewidzieli, że trafią na oficera, który jak mało kto jest legalistą. Generał Reudowicz uznał, że jako dowódca dywizji nie musi przesadnie okazywać szefowi gabinetu politycznego ministra takiego szacunku, jaki jest należny przełożonym – wspomina emerytowany generał broni Mirosław Różański, który w tym czasie był dowódcą generalnym rodzajów sił zbrojnych, czyli przełożonym dowódcy szczecińskiej dywizji i człowiekiem odpowiedzialnym za lwią część polskiej armii.
Jak dodaje Różański, Reudowicz "czekał w gabinecie". - To obruszyło całe otoczenie Misiewicza i jego samego. Nie trzeba było czekać długo i pojawiła się informacja, że generał jest przeniesiony do rezerwy - opowiada.
– Bezsprzecznie przyczyną zwolnienia generała Reudowicza ze stanowiska była opinia Bartłomieja Misiewicza – ocenia Różański, dziś szef Fundacji Stratpoints.
U ministra Macierewicza w sprawie zdjętego ze stanowiska generała interweniowali wówczas m.in. dowódca generalny i szef BBN Paweł Soloch, teraz przełożony Reudowicza. Ówczesny szef MON uległ namowom. Wprawdzie odwołał Reudowicza ze stanowiska w Szczecinie, ale jednocześnie publicznie zapewnił, że generał otrzyma rekompensatę.
Na uroczystości w maju 2016 r. Macierewicz mówił: – Chcę podziękować dotychczasowym dowódcom, a w szczególności chcę podziękować panu generałowi Reudowiczowi. Dobrze służył i to zostanie nagrodzone.
– O szczecińskiej dywizji zaczęto wtedy mówić, że Misiewiczom się nie kłania – śmieje się jeden z oficerów, który chce pozostać anonimowy.
Nie minęły trzy miesiące, a Reudowicz był już w Stavanger. Kilka tygodni później otrzymał awans na stopień generała dywizji.
Kanclerz współczesnego Virtuti Militari
Jednym z argumentów, którym posługiwali się obrońcy generała, było to, że Reudowicz jest kanclerzem Kapituły Orderu Krzyża Wojskowego. To cenione w armii odznaczenie, ustanowione w 2007 r. z myślą o uczestnikach misji zagranicznych. Order Krzyża Wojskowego jest nazywany współczesnym Virtuti Militari. Ostatnio takiego określenia użył prezydent Duda, gdy w sierpniu mianował skład kapituły na kolejną kadencję; zmienili się wszyscy członkowie z wyjątkiem kanclerza, czyli gen. Reudowicza, który nominację na kolejną kadencję odebrał w 2017 r.
Order jest nagrodą za wybitne czyny bojowe połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą w czasie działań bojowych na misjach zagranicznych lub przeciw aktom terroru w kraju. Grono odznaczonych Krzyżem Wojskowym liczy mniej niż 140 osób. To głównie żołnierze, którzy wykazali się męstwem i śmiałością w boju, a także wyróżniający się wyżsi dowódcy oraz ranni i polegli podczas służby w kontyngentach zagranicznych.
"Nie będzie dążył, żeby przypodobać się politykom"
Jaki jest nowy doradca prezydenta? Gen. Różański podkreśla, że Reudowicz zawsze dbał o to, by jego działania miały podstawę w dokumentach doktrynalnych i kodeksach, szczególnie w kodeksie honorowym. – Jako dowódca zawsze dążył do tego, by jego podwładni rozumieli, jaki jest cel działania. Zawsze był opanowany, a to cecha bardzo pożądana na wysokich stanowiskach, ponieważ okazywane emocje później udzielają się podwładnym – mówi generał Różański.
I dodaje: – Mam wątpliwości, czy BBN i sam prezydent Andrzej Duda są gotowi na takiego oficera, jak Andrzej. To nie będzie oficer, który będzie dążył do tego, żeby przypodobać się politykom, ale raczej będzie chciał dbać o interesy sił zbrojnych – uważa gen. Różański.
Jeden z najstarszych generałów w służbie
Gen. dyw. Andrzej Reudowicz ma 58 lat, co oznacza, że jest jednym z najstarszych generałów pozostających w służbie. Zanim objął dowodzenie dywizją w Szczecinie (gdzie odwiedził go Misiewicz), przez półtora roku, od kwietnia 2014 r., był szefem wojsk aeromobilnych i zmotoryzowanych. W 2013 r. należał do grupy oficerów, która wdrażała w życie nowy system kierowania i dowodzenia wojskiem.
Ta reforma była krytykowana przez Prawo i Sprawiedliwość, które po zwycięstwie w wyborach 2015 r. zamierzało radykalnie zmienić system dowodzenia, ale tej pory tego nie uczyniło. Zmiany wprowadzone przez rząd PO-PSL i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego z czasów prezydenta Bronisława Komorowskiego cofnięto tylko częściowo – od końca 2018 r. najważniejszym dowódcą jest znów szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
To, że "kontrreforma" nie została przeprowadzana, to po części efekt konfliktu między ówczesnym szefem MON Antonim Macierewiczem a prezydentem Dudą. Główną twarzą obozu prezydenckiego w sprawach dotyczących systemu dowodzenia był poprzednik Reudowicza, gen. Kraszewski, który promował koncepcje sprzeczne z pomysłami ludzi Macierewicza.
Dowódca z Afganistanu
Gen. Reudowicz ma na koncie także służbę na stanowisku szefa Centrum Dowodzenia w Dowództwie Operacyjnym (2011-13). Od połowy 2008 r. przez trzy lata dowodził 10. Brygadą Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, wtedy jedną z najlepszych w Wojsku Polskim. Jesienią 2010 r. wyjechał ze swoimi żołnierzami na pół roku do Afganistanu, gdzie dowodził ósmą zmianą polskiego kontyngentu wojskowego.
Reudowicz ma w życiorysie także służbę w Iraku, w Dowództwie Wojsk Lądowych oraz na kolejnych stanowiskach w jednostkach wojskowych. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz Akademię Obrony Narodowej w Warszawie.
Autor: Rafał Lesiecki / rafal_lesiecki@tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPRP | Andrzej Hrechorowicz