Dzieci rodzą dzieci. W Polsce rocznie 20 tysięcy nastolatek zostaje mamami. I muszą sobie z tym poradzić. Część, jak 14-latka z Przelewic, porzuca je. A jest w kraju ośrodek, gdzie mogą znaleźć pomoc.
W gimnazjum w zachodniopomorskich Przelewicach w zeszły wtorek w koszu na śmieci w szatni przy sali gimnastycznej znaleziono noworodka. Jego matką okazała się 14-letnia uczennica. Zdaniem nauczycieli przeciętna, nie sprawiająca kłopotów. Ciąży – jak twierdzi dyrektorka – nikt nie zauważył.
Ośrodek dla bardzo młodych mam
Czasem rodzina stan dziewczyny zauważa, ale nie potrafi, bądź nie chce poradzić sobie z sytuacją. Takie młodociane mamy trafiają do placówki w Rybniku. Tamtejszy Dom Dziecka od września przygarnia opuszczone nastolatki w ciąży i małoletnie matki z całego kraju. - Czekamy na te dziewczyny, które nie mają co z sobą zrobić, a ich rodzice nie wiedzą jak sobie poradzić. Albo te dziewczyny, które po prostu zostały wyrzucone z domu – mówi dyrektor ośrodka Barbara Jakubiak.
Jedną z nich jest 15-letnia Sylwia, która dwa miesiące temu urodziła Nicolasa. - Jak zrobiłam test ciążowy, to najpierw był szok, bo jednak mam 15 lat, jestem za młoda i te stresy, czy dam sobie radę. Ale zaraz po porodzie dali mi go na ręce, takiego jeszcze nie umytego, takiego brudnego, się popłakałam, super – mówi.
"Na początku mówią, że to jest gestapo"
W rybnickim ośrodku młode mamy mają całodobową pomoc i opiekę specjalistów, mogą skończyć szkołę. Równie ważne jest psychiczne wsparcie dla dziewczynek, które bardzo szybko muszą wydorośleć. Dyrektorka przyznaje, że niektóre pensjonariuszki mają spore problemy ze zmianą stylu życia. - Na początku mówią, że to jest gestapo, bo muszą wrócić do placówki o 18.00. Trudno im jest zrozumieć, że nie mogą przespać nocy, że muszą wstać do swego dziecka, nakarmić je, że to dziecko bardzo często je i że nie śpi – wyjaśnia Jakubiak.
"Nastolatki nie myślą o seksie? To pobożne życzenie"
Także Sara ze swoim chłopakiem „wpadła” mając 15 lat. - Mieszkałam u babci i ona nie była za bardzo zadowolona, była zaskoczona, potem musiała oddać mnie do ośrodka – wspomina.
Jej Emilka ma teraz miesiąc. Nie byłoby jej na świecie, gdyby Sara tak szybko nie zaczęła eksperymentować z seksem. Albo gdyby posiadała choćby elementarną wiedzę o metodach antykoncepcji. Niestety, szkoła tego najczęściej nie uczy. - Uważamy, że seks jest be, że lepiej w ogóle o tym nie mówić, myślimy, że nasze dzieci w ogóle o tym nie myślą, nie robią takich rzeczy, To jedynie pobożne życzenia, to bzdura – oburza się psycholog z SWPS prof. Katarzyna Popiołek.
Także w urzędach młodociane matki nie mają lekko. Nie mają prawa ani do swego dziecka, ani do becikowego. - W polskim prawodawstwie one są traktowane nie jako podmiot, tylko jako przedmiot. Taka dziewczyna nie jest samodzielną osobą, która może się o formy pomocy społecznej starać. Trzeba trochę w instytucjach dróg wychodzić, żeby jakąś pomoc załatwić – mówi prawnik Aleksandra Nawrocka.
Dorośli muszą pomóc
A mówi z własnego doświadczenia: sama jako 15- latka została mamą. Udało się jej jednak wyjść na prostą, skończyła studia. Teraz bezinteresownie pomaga dziewczynom, które – tak jak ona – urodziły dziecko przed odebraniem dowodu osobistego.
- Fajne dla tych dziewczyn jest to, jak one się otwierają, jak z całkiem innego pułapu mogą ze mną porozmawiać. Nie jak z osobą dorosłą, ale z kimś, kto ma podobne przeżycia za sobą. Ktoś gdzieś tam w życiu zbłądził, ale w końcu wyszedł na prostą – zapewnia. I dodaje - Wystarczy czasem rozmowa i wyjaśnienie, że to co się stało, aczkolwiek jest niezbyt powszechnie akceptowane, nie jest też zbrodnią, bo przecież rodzi się nowe życie. Na nas dorosłych spoczywa odpowiedzialność, żeby im pomagać – uważa prawniczka.
kaw/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24