- Negocjacje w sprawie szczepionek przeciw grypie A/H1N1 dla Polski zakończą się w ciągu kilku dni - powiedział w TVN24 wiceminister zdrowia Marek Twardowski, który te negocjacje prowadzi. Dodał, że rozmawia z trzema koncernami, a jeden z nich wstępnie zadeklarował, że być może weźmie na siebie odpowiedzialność za skutki uboczne szczepionki.
- Dwa dni temu rozmawiałem z jednym z koncernów, doprecyzowaliśmy wiele spraw, ale kilka jeszcze będzie doprecyzowanych w formie pisemnej - mówił wiceminister. Dodał, że w poniedziałek spotyka się z dwoma innymi koncernami. Jeden z nich zaproponował już wzór umowy. - Jednak z jej 22 punktami nie mogę się zgodzić - powiedział Marek Twardowski. - Była też wstępna deklaracja przedstawicieli jednego z koncernów, że być może weźmie on odpowiedzialność za skutki uboczne szczepionki na grypę A/H1N1, jeżeli uzgodnią to z centralą - dodał.
Co z tą szczepionką?
Aż do wieczornej wypowiedzi wiceministra Twardowskiego w programie "24 Godziny", panował informacyjny chaos. Zaczęło się od doniesień gazety.pl, która powołując się na słowa wiceministra zdrowia Adama Fronczaka napisała, że jedna z firm ustnie zadeklarowała, że bierze odpowiedzialność za ewentualne uboczne efekty szczepionki.
- Jeżeli dostaniemy potwierdzenie tej decyzji, nic już nie będzie stało na przeszkodzie, aby te szczepionki znalazły się na terenie naszego kraju - miał powiedzieć portalowi wiceminister zdrowia.
Jednak już w wypowiedzi dla TVN24 Fronczak zdementował tę informację. - W rozmowach padają różne zdania, a do końca takiego zapewnienia w tej chwili dać nie mogę. Dementuję taką jednoznaczną wypowiedź, w tym również z tym finałem za tydzień - dodał. - Negocjacje trwają, dostajemy różne informacje, ale dla nas liczy się efekt pisemny: oświadczenie lub zapis umowy, który będzie dla nas satysfakcjonujący - zaznaczał.
Kiedy już wszystko wydawało się jasne, w radiowej Trójce, na temat szczepionek głos zabrał rzecznik rządu Paweł Graś. - Taką mamy rzeczywiście informację. Po konferencji premiera zgłosiła się jedna z firm farmaceutycznych produkująca szczepionki z informacją, że jest gotowa wziąć odpowiedzialność - mówił Graś.
Gdy jednak do niego zadzwoniliśmy, stwierdził, że "powiedział tak, ponieważ opierał się na informacjach przekazanych przez ministra Fronczaka". - Proszę ze wszystkimi pytaniami na temat szczepionki kierować się do ministerstwa zdrowia - stwierdził na koniec.
Bez gwarancji nie kupimy
Brak gwarancji od firm farmaceutycznych to główny powód, dla którego ministerstwo zdrowia jeszcze nie kupiło szczepionek na świńską grypę. - Leki to nie cukierki. Nie kupię szczepionek na A/H1N1, póki nie będę miała pewności, że nie mają szkodliwych skutków ubocznych. Bo lepszy mądry Polak przed szkodą niż po szkodzie - przekonywała we wtorek w "Kropce nad i" Ewa Kopacz.
Według nieoficjalnych informacji portalu gazeta.pl, chodziło także o cenę, którą resort starał się zbić. Wiceminister zdrowia zapewnia, że cena była brana pod uwagę, ale to nie był najważniejszy powód.
Źródło: TVN24, Gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP