Wydawca i redaktor naczelny "Faktu" mają przeprosić znanego aktora, Andrzeja Grabowskiego za opisanie wywiadu, przeprowadzonego z nim przez dziennikarkę, jako rzekomej randki, na której miał on podrywać swą rozmówczynię. Takim wyrokiem zakończył się proces o naruszenie dóbr osobistych aktora przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Wyrok jest nieprawomocny.
Andrzej Grabowski złożył pozew przeciw "Faktowi" za publikację z 2008 r. W artykule pt. "Kogo podrywa Kiepski?" pisano o spotkaniu aktora na ustronnej drodze pod Konstancinem z "pewną śliczną, młodziutką blondynką". Pytano też, czy tajemnicza blondynka, która "może być w wieku jego córki", może stanowić zagrożenie dla jego partnerki.
Sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych Grabowskiego przez podanie nieprawdziwych informacji. Dlatego nakazał redaktorowi naczelnemu Grzegorzowi Jankowskiemu oraz wydawcy gazety opublikowanie przeprosin na pierwszej stronie "Faktu" i na jego stronie internetowej.
Aktor potrafi gotować
W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Witkowska powiedziała, że proces wykazał, iż informacje tabloidu były nieprawdziwe.
Gazeta ma opublikować przeprosiny za podanie nieprawdy, gdyż spotkanie nie było randką, lecz miało charakter zawodowy, a Grabowski "nie podrywał" swej rozmówczyni, dziennikarki jednego z portali. W oświadczeniu ma się też znaleźć stwierdzenie, że dziennikarce towarzyszył kamerzysta, co "Fakt" celowo przemilczał w swym materiale.
Ponadto pozwani mają przeprosić Grabowskiego za sugerowanie, że "nie umie gotować". - Pozwani nie wykazali, że powód nie umie gotować, a on wykazał, że potrafi - skwitowała sędzia Witkowska.
Oprócz przeprosin sąd nakazał gazecie wypłacić 40 tys. zł zadośćuczynienia dla Grabowskiego (on sam wnosił o 100 tys. zł) oraz 10 tys. zł na cel społeczny (aktor chciał 150 tys. zł).
Pozwani nie wykazali, że powód nie umie gotować, a on wykazał, że potrafi. Sędzia Ewa Witkowska
Oddalone powództwo ws. redaktorów "Faktu"
Sąd oddalił powództwo wobec pozwanych przez Grabowskiego dwojga redaktorów "Faktu", bo nie wykazano, by mieli oni wpływ na publikację. Zgodnie z prawem odpowiedzialność cywilną za dopuszczenie do publikacji naruszającej czyjeś dobra ponosi redaktor naczelny.
Po wyroku aplikant adwokacki reprezentujący pozwanych zapowiedział wystąpienie do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku i po konsultacji z klientami zapadnie decyzja, czy będzie apelacja. Może ją także złożyć Grabowski - co do części wyroku oddalającego powództwo oraz co do wysokości zadośćuczynienia. Nikogo od strony aktora nie było jednak na ogłoszeniu wyroku.
Źródło: PAP