Miały być trzy bomby. Saperzy znaleźli jeszcze dwa nieznane wcześniej obiekty

Saperzy wyciągnęli trzy bomby i dwa nieznane wcześniej obiekty
Saperzy wyciągnęli trzy bomby i dwa nieznane obiekty
Źródło: tvn24

Saperzy wyciągnęli z Bałtyku przy plaży w Kołobrzegu trzy niewybuchy z czasów II wojny światowej i dwa nieznane wcześniej obiekty, zlokalizowane w trakcie akcji - poinformował komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Jak dodał, bomby były "potencjalnie niebezpieczne, z zapalnikami". Zostaną zdetonowane na jednym z zachodniopomorskich poligonów.

Do akcji w Kołobrzegu saperzy zostali wezwani w piątek. Początkowo sądzono, że przy plaży znajdują się beczki z nieznaną zawartością, którą mają zneutralizować. Okazało się jednak, że są to bomby lotnicze - niewybuchy z II wojny światowej.

Bomby zostały wywiezione na poligon

Bomby zostały wywiezione na poligon

Akcja zakończona, bomby wywiezione na poligon

Po godzinie 12 komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża poinformował, że nurkowie wydobyli z morza trzy bomby i dwa inne - zlokalizowane w trakcie akcji - obiekty. Jak wyjaśnił, jeden z nich to betonowo-metalowa kotwa, drugi to spłaszczona opona ze złomem. Bomby załadowano na tak zwane "bombowozy". Zostały przewiezione na jeden z zachodniopomorskich poligonów, gdzie będą zdetonowane.

Jak dodał rzecznik, "wszystkie bomby były w dobrym stanie, z zapalnikami". - Były to potencjalnie niebezpieczne obiekty - podkreślił.

Po kilkudziesięciu minutach prezydent Kołobrzegu poinformował o tym, że akcja się zakończyła. Janusz Gromek dodał, że mieszkańcy dzielnicy Podczela, którzy byli ewakuowani, wracają już do domów.

Akcja wyciągania bomb z Bałtyku

Akcja wyciągania bomb z Bałtyku

"W domu nie idzie wytrzymać. Jak wojna, a to tylko bomby"

Ewakuacja mieszkańców Podczela - dzielnicy Kołobrzegu, rozpoczęła się w poniedziałek rano. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez sztab kryzysowy szacuje się, że objęła 2000 mieszkańców i osób prowadzących działalność gospodarczą na Podczelu oraz 200 osób z ośrodka wypoczynkowego. Do tej liczby doliczono turystów z pól namiotowych i kampingowych oraz prywatnych kwater.

- W domu nie idzie wytrzymać. Od 7 rano zaczęła się cała akcja, jest hałas, syreny. Jak wojna, a to tylko bomby - mówiła jedna z ewakuowanych.

O godzinie 7 podstawione zostały autobusy, które przewożą ewakuowanych do kołobrzeskiej Hali Milenium lub na stadion.

Ratownicy medyczni pomagali niepełnosprawnym opuścić dzielnicę. - Było sześć takich osób. Wszystkie zostały bezpiecznie ewakuowane - wyjaśniał Remigiusz Jankowski, jeden z ratowników.

Ewakuacja zakończyła się po godzinie 9. Wtedy do akcji wkroczyli saperzy.

Syreny hałas. Jak wojna a to tylko bomby

"Syreny, hałas. Jak wojna, a to tylko bomby"

W akcji - oprócz saperów i wojska - bierze udział łącznie kilkuset policjantów, strażaków, funkcjonariuszy służby granicznej, celnej, leśnej, miejskiej, ratowników WOPR, pracowników urzędów oraz wolontariuszy.

Jak poinformował w rozmowie z reporterem TVN24 komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, akcja wyciągania niewybuchów potrwa "od czterech do sześciu godzin". - Od razu po neutralizacji znaleziska damy sygnał, że jest bezpiecznie - zapewnił.

Trzy bomby, tona materiału wybuchowego

- W wodzie może znajdować się nawet tona materiału wybuchowego. Materiał ten jest nadal niebezpieczny. (...) Są trzy bomby, każda z nich może zawierać nawet ponad 250 kilogramów materiału niebezpiecznego - wyjaśniał rzecznik, kiedy jeszcze nie wiadomo było, że na dnie spoczywa także czwarta bomba.

Od wejścia do Portu Kołobrzeg do miejscowości Wieniatowo nikt nie może przebywać w wodzie. Zabezpieczony odcinek ma około 18 kilometrów.

Jak tłumaczył komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, tak duża strefa ewakuacji ma zapewnić bezpieczeństwo. - W razie ewentualnego nieszczęścia nikt nie powinien ucierpieć - podkreślił.

Akcja wyciągania bomb z Bałtyku

Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: