Saperzy wyciągnęli z Bałtyku przy plaży w Kołobrzegu trzy niewybuchy z czasów II wojny światowej i dwa nieznane wcześniej obiekty, zlokalizowane w trakcie akcji - poinformował komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Jak dodał, bomby były "potencjalnie niebezpieczne, z zapalnikami". Zostaną zdetonowane na jednym z zachodniopomorskich poligonów.
Do akcji w Kołobrzegu saperzy zostali wezwani w piątek. Początkowo sądzono, że przy plaży znajdują się beczki z nieznaną zawartością, którą mają zneutralizować. Okazało się jednak, że są to bomby lotnicze - niewybuchy z II wojny światowej.
Akcja zakończona, bomby wywiezione na poligon
Po godzinie 12 komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża poinformował, że nurkowie wydobyli z morza trzy bomby i dwa inne - zlokalizowane w trakcie akcji - obiekty. Jak wyjaśnił, jeden z nich to betonowo-metalowa kotwa, drugi to spłaszczona opona ze złomem. Bomby załadowano na tak zwane "bombowozy". Zostały przewiezione na jeden z zachodniopomorskich poligonów, gdzie będą zdetonowane.
Jak dodał rzecznik, "wszystkie bomby były w dobrym stanie, z zapalnikami". - Były to potencjalnie niebezpieczne obiekty - podkreślił.
Po kilkudziesięciu minutach prezydent Kołobrzegu poinformował o tym, że akcja się zakończyła. Janusz Gromek dodał, że mieszkańcy dzielnicy Podczela, którzy byli ewakuowani, wracają już do domów.
"W domu nie idzie wytrzymać. Jak wojna, a to tylko bomby"
Ewakuacja mieszkańców Podczela - dzielnicy Kołobrzegu, rozpoczęła się w poniedziałek rano. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez sztab kryzysowy szacuje się, że objęła 2000 mieszkańców i osób prowadzących działalność gospodarczą na Podczelu oraz 200 osób z ośrodka wypoczynkowego. Do tej liczby doliczono turystów z pól namiotowych i kampingowych oraz prywatnych kwater.
- W domu nie idzie wytrzymać. Od 7 rano zaczęła się cała akcja, jest hałas, syreny. Jak wojna, a to tylko bomby - mówiła jedna z ewakuowanych.
O godzinie 7 podstawione zostały autobusy, które przewożą ewakuowanych do kołobrzeskiej Hali Milenium lub na stadion.
Ratownicy medyczni pomagali niepełnosprawnym opuścić dzielnicę. - Było sześć takich osób. Wszystkie zostały bezpiecznie ewakuowane - wyjaśniał Remigiusz Jankowski, jeden z ratowników.
Ewakuacja zakończyła się po godzinie 9. Wtedy do akcji wkroczyli saperzy.
W akcji - oprócz saperów i wojska - bierze udział łącznie kilkuset policjantów, strażaków, funkcjonariuszy służby granicznej, celnej, leśnej, miejskiej, ratowników WOPR, pracowników urzędów oraz wolontariuszy.
Jak poinformował w rozmowie z reporterem TVN24 komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, akcja wyciągania niewybuchów potrwa "od czterech do sześciu godzin". - Od razu po neutralizacji znaleziska damy sygnał, że jest bezpiecznie - zapewnił.
Trzy bomby, tona materiału wybuchowego
- W wodzie może znajdować się nawet tona materiału wybuchowego. Materiał ten jest nadal niebezpieczny. (...) Są trzy bomby, każda z nich może zawierać nawet ponad 250 kilogramów materiału niebezpiecznego - wyjaśniał rzecznik, kiedy jeszcze nie wiadomo było, że na dnie spoczywa także czwarta bomba.
Od wejścia do Portu Kołobrzeg do miejscowości Wieniatowo nikt nie może przebywać w wodzie. Zabezpieczony odcinek ma około 18 kilometrów.
Jak tłumaczył komandor podporucznik Jacek Kwiatkowski, tak duża strefa ewakuacji ma zapewnić bezpieczeństwo. - W razie ewentualnego nieszczęścia nikt nie powinien ucierpieć - podkreślił.
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sekcja prasowa 8. Flotylli Obrony Wybrzeża