Biuro Analiz Sejmowych twierdzi, że Polska ma podstawy, aby żądać reparacji od Niemiec za II wojnę światową. Z oświadczeń kierownictwa MSZ wynika, że rząd nie ma wspólnego stanowiska w tej kwestii. Na razie więc opinia BAS nie przełoży się na konkretne działania polskich władz, choć nie jest to wykluczone w przyszłości.
Biuro Analiz Sejmowych sporządziło ekspertyzę na zlecenie posła klubu Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusza Mularczyka. Czterdziestostronicowa opinia prawna na początku wylicza w skrócie tezy, które są rozwijane w kolejnych częściach opracowania.
Polsce "przysługują roszczenia odszkodowawcze"
"Zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione" - konstatuje autor ekspertyzy dr hab. Robert Jastrzębski, ekspert ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych.
Zasadność tego twierdzenia autor ekspertyzy wywodzi z faktu, że Polska poniosła w drugiej wojnie światowej największe straty w ludziach i majątku narodowym w stosunku do liczby ludności, w porównaniu ze wszystkimi pozostałymi krajami europejskimi. Sześć milionów polskich obywateli poniosło śmierć, a ponad 10 mln (dokładnie 10 084 585) przeżyło, ale zostało poszkodowanych z powodu działań wojennych oraz zbrodni i terroru popełnionych w czasie okupacji. Straty materialne, jakie poniosła Polska, BAS oszacowało na 48,8 mld dolarów, według siły nabywczej dolara z 1939 roku.
Świadczenia Niemiec na rzecz Polaków, wypłacane za pośrednictwem Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie wyniosły niecałe 732 mln zł, co po podzieleniu przez liczbę uprawnionych do świadczeń wynosi 690 zł na osobę (Fundacja na swoich stronach internetowych podaje, że do 2006 roku wypłaciła również 3,5 mld zł byłym polskim robotnikom przymusowym i niewolniczym w III Rzeszy. Ale tej kwoty ekspertyza BAS nie uwzględnia).
"Mimo poniesienia w trakcie wojny największych obok ZSRR strat i zniszczeń, Polska i polscy obywatele otrzymali świadczenia pieniężne od Niemiec nie tylko niewspółmierne do poniesionych szkód, ale zdecydowanie niższe niż odszkodowania wypłacone przez RFN innym państwom i ich obywatelom" - czytamy w analizie dra hab. Roberta Jastrzębskiego.
Innym Niemcy płaciły
Ekspert Sejmu zauważa w swojej opinii prawnej, że niezależnie od ustaleń konferencji poczdamskiej, Niemiecka Republika Federalna zwierała z innymi państwami odrębne umowy dotyczące odszkodowań wojennych (np. konwencja bońska z 1952 r., umowy dwustronne), na mocy których symboliczne odszkodowania wojenne dostały nawet kraje neutralne w czasie II wojny światowej (Szwecja, Szwajcaria).
W tym kontekście ekspertyza BAS polemizuje, choć nie wprost i nie bezpośrednio, ze stanowiskiem Niemiec, wyrażanym w ostatnich tygodniach przez służby prasowe rządu RFN i w opinii prawnej Bundestagu. W tej ostatniej napisano, że w 1990 roku, akceptując postanowienia Traktatu 2+4 regulującego zjednoczenie Niemiec Polska milcząco zrezygnowała z reparacji.
Opinia prawna Jastrzębskiego głosi zaś, że "w podpisanym 12 września 1990 r. Traktacie o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec, zwanym traktatem 2+4, w ogóle nie zajmowano się sprawami reparacji wojennych, ale tylko generalnie zamknięciem problemu drugiej wojny światowej. Ponadto Polska nie była stroną tego traktatu".
"Niemcy w pewnym zakresie nie traktowały traktatu 2+4 jako zamknięcia spraw odszkodowań w związku z drugą wojną światową. Po podpisaniu bowiem traktatu 2+4 w 1990 r. już w 1995 r. RFN zawarła umowę ze Stanami Zjednoczonymi, na podstawie której rząd niemiecki przekazał kwotę 3 mld marek niemieckich na rzecz ofiar prześladowań nazistowskich" - czytamy na kolejnych stronach dokumentu.
Podważenie zrzeczenia
Ekspertyza BAS podważa również koronny argument osób i instytucji głoszących, że Polska zrzekła się reparacji od Niemiec w 1953 roku.
Po pierwsze dlatego, że oświadczenie o zrzeczeniu się złożył rząd, a zgodnie z Konstytucją PRL powinna to uczynić Rada Państwa (kolegialny organ wykonujący funkcję głowy państwa, zastąpiony w 1989 roku urzędem prezydenta).
Po drugie zostało to uczynione pod naciskiem Związku Sowieckiego, a więc w warunkach przymusu, a nie wolnej woli.
Po trzecie zaś oświadczenie rządu PRL dotyczyło tylko NRD (komunistycznego państwa wydzielonego z sowieckiej powojennej strefy okupacyjnej), a nie całych Niemiec. Wprawdzie w oświadczeniu rządu PRL skierowanym do NRD (z zachodnimi Niemcami Polska nie utrzymywała wtedy stosunków dyplomatycznych) użyto słowa "Niemcy", ale autor analizy dowodzi, że Prezydium Rady Ministrów zaprotokołowało, że chodzi o NRD.
Zdaniem autora ekspertyzy BAS sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że choć Polska zgodnie z postanowieniami poczdamskimi miała otrzymać reparacje od Niemiec z puli ZSRS i za pośrednictwem tego komunistycznego mocarstwa, to Sowieci zaspokajali swoje roszczenia reparacyjne, wywożąc poniemiecki majątek z dawnych niemieckich ziem, które znalazły się w granicach Polski. ZSRS zmuszał zaś Polskę do dostarczania za bezcen milionów ton polskiego węgla, warunkując tym przekazanie Polsce reparacji od Niemiec.
"Wszystkie te wątpliwości (...) stanowiły podstawę do wysuwania wniosków o nieważności zrzeczenia się przez PRL reparacji wojennych w oświadczeniu z dnia 23 sierpnia 1953 r." - czytamy w opinii prawnej BAS.
Sprawa reparacji powracała po 1953 roku
Autor analizy dowodzi, że to w związku z tymi wątpliwościami Sejm RP w 2004 roku "zobowiązał rząd Rzeczypospolitej Polskiej do podjęcia stosownych działań, w celu wyegzekwowania od rządu RFN należnych Polsce reparacji wojennych ".
W treści uchwały Sejmu z 2004 r., na którą powołuje się BAS nie ma jednak stwierdzenia podważającego zrzeczenie się przez Polskę reparacji. Mowa jest o tym, że "Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych". Uchwała została podjęta w związku z ówczesnymi roszczenia obywateli niemieckich o odszkodowania za mienie pozostawione na polskich ziemiach odzyskanych. Wtedy Sejm przyjął ją bez głosu sprzeciwu (za głosowały m.in. kluby SLD, PO, PiS, PSL). Zobowiązywała ona rząd "do podjęcia stosownych działań w tej materii [braku odszkodowań wojennych - przyp. red.] wobec Rządu Republiki Federalnej Niemiec". Rząd Marka Belki tej uchwały nie wykonał, uznając, że zrzeczenie się reparacji przez rząd PRL w 1953 roku jest wiążące.
Analiza dowodzi jednak, że po 1953 roku nie było powszechnej zgody czy zrzeczenie się przez rząd w 1953 roku kwestii reparacji. Biuro Analiz Sejmowych przytacza opracowania naukowe z lat PRL, jak i te opublikowane po 1990 roku oraz wystąpienia polityczne świadczące o tym, że nie wszyscy w Polsce uznawali sprawę reparacji za zamkniętą. Cytowane jest wystąpienie polskiego delegata w komisji praw człowieka ONZ w latach 60. XX wieku, który na forum komisji mówił m.in. że "obywatele polscy nie otrzymują do dzisiaj odszkodowania w związku z dyskryminacyjnym ustawodawstwem RFN i RFN nie poczuwa się do obowiązku spłaty tego tragicznego długu wobec narodu polskiego".
"W praktyce jednak ówczesny dwubiegunowy podział polityczny świata uniemożliwiał załatwienie kwestii odszkodowań" - czytamy w dzisiejszej analizie BAS.
Minister spraw zagranicznych: potrzebne dalsze analizy
Do opublikowanej dziś opinii Biura Analiz Sejmowych z rezerwą odniósł się minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Dał do zrozumienia, że ekspertyza ta nie przesądza o dalszych działaniach rządu w tej kwestii.
- Trzeba jeszcze dokonać analizy strat, analizy prawnej. I wtedy po dokonaniu takich dwóch procesów możemy przystąpić do analizy politycznej sytuacji i oceny decyzji, czy podjąć działania. Nie wiem, jakie są szanse w tej chwili - mówił dziś Waszczykowski.
Szef MSZ zaznaczył, że ekspertyza BAS to dopiero pierwsza analiza prawna w tej sprawie.
- Być może trzeba będzie zasięgnąć opinii jeszcze innych, być może prawników międzynarodowych, ponieważ zajmują się oni prawem międzynarodowym poza Polską, być może prawników niemieckich, którzy zajmują się sytuacją prawną państwa niemieckiego - tłumaczył Waszczykowski.
Minister spraw zagranicznych, choć zapewniał, że jego zdaniem reparacje Polsce się należą, unikał deklaracji dotyczących działań rządu. Z dokumentów, jakie można znaleźć na stronach Sejmu RP, można wnioskować, że rząd nie ma wypracowanego wspólnego stanowiska w sprawie reparacji. Wiceminister Bartosz Cichocki w odpowiedzi na poselską interpelację 24 sierpnia dwukrotnie zaznaczał, że dla dalszych działań w tej sprawie "konieczne jest wypracowanie wspólnego stanowiska rządu".
Dzień przed powstaniem ekspertyzy BAS, wiceminister spraw zagranicznych Joanna Wronecka odpowiadała posłom, że realne działania w sprawie reparacji to pieśń przyszłości. "W ocenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych dopiero dogłębne rozważenie problematyki reparacji wojennych obejmujące m.in. aspekty prawne i międzynarodowe pozwoli na podjęcie skutecznych działań w tym zakresie" - pisze Wronecka w odpowiedzi na poselską interpelację.
Premier Beata Szydło zapewniła niedawno, że "jesteśmy gotowi upominać się" o reparacje. Zaznaczył jednak, że konkretne działania zostaną przeprowadzone wtedy, gdy zostanie podjęta "decyzja polityczna, że będziemy występować o reparacje".
W dyplomacji ostrożnie, w polityce gorąco
Niezależnie od tego, że polska dyplomacja ostrożnie wypowiada się o ewentualnych przyszłych działaniach rządu w sprawie odszkodowań wojennych, publikacja dzisiejszej analizy BAS ponownie podniosła temperaturę politycznego sporu w tej sprawie.
Były minister obrony, a obecnie poseł opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak twierdzi, że choć w sprawie reparacji racja leży po stronie Polski, to sposób działania ekipy rządzącej w tej sprawie może przynieść więcej strat niż pożytku.
- Uważam, że reparacje Polsce się należą, natomiast z tej opinii i akcji propagandowej PiS nic nie wynika. Bo nie rozmawiają z Niemcami, nie podjęli analiz międzynarodowych. To jest wyłącznie propagandowa gra, która ma nas poróżnić z Unią Europejską i Niemcami. Gra w interesie Rosji tak naprawdę - mówił dziś Siemoniak w "Jeden na Jeden" TVN24.
Przewodnicząca klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer stwierdziła zaś, że sprawa odszkodowań wojennych potrzebna jest PiS dla doraźnych działań w polityce krajowej.
- Prawo i Sprawiedliwość sprawy reparacji potrzebuje na rynek wewnętrzny. Rozumiem, że taka opinia była im potrzebna, żeby w tej sprawie jeszcze długo grać. Natomiast niekoniecznie, żeby mieć jakieś wytyczne, jak postępować - powiedziała Lubnauer.
Znawca prawa międzynarodowego prof. Wiesław Czapliński w rozmowie z TVN24 uznał, że Polska nie ma szans na skuteczne domaganie się odszkodowań od Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że trudno będzie jego zdaniem, podważyć na arenie międzynarodowej fakt zrzeczenia się reparacji przez polski rząd w 1953 roku.
- Podnosi się argument, że tamten rząd nie był demokratyczny, ale prawo międzynarodowe do skuteczności aktów woli nie wymaga demokratycznej legitymacji rządu. Mówi się w ekspertyzie, że to Rada Państwa miała wyłączne prawo do zawierania i ratyfikacji umów międzynarodowych, ale zrzeczenie się reparacji w 1953 roku było jednostronnym oświadczeniem, a nie umową międzynarodową. W międzynarodowej sferze prawnej oświadczenie rządu PRL z 1953 roku uznawane jest za wiążące. Co do zasady w sprawie odszkodowań Polska może mieć rację, ale jest jeszcze coś takiego jak międzynarodowa wiarygodność państwa. Po tych ponad 60 latach nie możemy powiedzieć, że to wszystko to jest kupa śmieci i nie będziemy się tym w ogóle zajmować - uważa Wiesław Czapliński.
Zleceniodawca opublikowanej dziś ekspertyzy BAS Arkadiusz Mularczyk, uważa z kolei, że po raz pierwszy w powojennej historii powstała tak kompleksowa analiza, wykazująca że w sprawie odszkodowań Polska była niesprawiedliwie traktowana.
- Wobec Polski stosowano zupełnie inne standardy. Można mówić, podwójne standardy w zakresie odszkodowań wojennych i osób poszkodowanych i z tego trzeba wyciągnąć wnioski - powiedział poseł Mularczyk.
Stanowisko Niemiec niezmienne
Rząd niemiecki nie zareagował dziś na opublikowanie ekspertyzy Sejmu na temat reparacji. Trzy dni wcześniej rzecznik rządu Angeli Merkel potwierdził znane stanowisko władz w Berlinie, że Polska "zrezygnowała wiążąco" z reparacji wobec całych Niemiec i potwierdzała to, między innymi w latach 1970 i 2004. Zdaniem Steffena Steiberta z punktu widzenia niemieckiego rządu "nie ma żadnego powodu do podważania prawnomiędzynarodowych skutków rezygnacji z reparacji" a "kwestia ta jest zarówno prawnie jak i politycznie ostatecznie uregulowana".
28 sierpnia zaś powstała ekspertyza dla niemieckiego parlamentu - Bundestagu, w której choć podkreśla się moralną odpowiedzialność Niemiec za zbrodnie II wojny światowej, to uznaje, że kwestia odszkodowań dla Polski "została ostatecznie uregulowana" i z prawnego punktu widzenia nie ma do niej powrotu.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Domena publiczna, Wikipedia