- W sytuacji jednoznacznego zagrożenia zdrowia noworodka, a w tym przypadku dwóch płodów - ciąży bliźniaczej, należy wykonać cięcie cesarskie - skomentował dr med. Rafał Kurzawa, ginekolog-położnik, przypadek śmierci bliźniaków we włocławskim szpitalu. Z kolei prezeska "Fundacji Rodzić po Ludzku" uważa, że we Włocławku zawiodła najprawdopodobniej komunikacja pomiędzy lekarzem a rodzicami.
W nocy z czwartku na piątek do jednego z włocławskich szpitali trafiła kobieta w 35. tygodniu ciąży. Tam, zgodnie z zaleceniem ginekologa, miał zostać przeprowadzony zabieg cesarskiego cięcia. Jak twierdził ojciec dzieci, od personelu placówki kobieta usłyszała, że cesarka może zostać wykonana dopiero następnego dnia rano, ponieważ na miejscu nie ma specjalisty od USG. Nienarodzone dzieci zmarły w nocy.
Według ordynatora szpitala, decyzja, żeby przełożyć operację, zapadła, ponieważ nie było potrzeby przeprowadzania jej w nocy.
Sprawą śmierci bliźniaków w szpitalu we Włocławku zajmuje się prokuratura. Dodatkowo placówkę kontroluje też ministerstwo zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia i wojewoda.
Brak obiektywnych danych
Jak powiedział dr med. Rafał Kurzawa, przedstawiona do tej pory perspektywa przebiegu zdarzenia może wskazywać na to, że w szpitalu pewne standardy nie zostały dochowane. - W sytuacji jednoznacznego zagrożenia zdrowia noworodka, a w tym przypadku dwóch płodów - ciąży bliźniaczej - należy wykonać cięcie cesarskie - stwierdził na antenie TVN24 ginekolog.
Jak dodał, na razie nie ma jednak obiektywnych danych, które by wskazywały, że w przypadku bliźniaków z Włocławka wystąpiły wskazania do wykonania cesarskiego cięcia. Zdaniem lekarza, o tym, czy wystąpiły wskazania do wykonania natychmiastowej operacji w momencie drugiego przyjęcia kobiety do szpitala, powinna mówić dokumentacja medyczna.
Z kolei Joanna Pietrusewicz, prezes "Fundacji Rodzić po Ludzku," we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mówiła, że zawiodła najprawdopodobniej komunikacja pomiędzy lekarzem a rodzicami. - W dobrej relacji między lekarzem a pacjentką lekarz ma swoje argumenty na każdą rzecz: na rzecz cesarskiego cięcia i na rzecz porodu naturalnego. Mają na to dziewięć miesięcy, żeby się do tego przygotować - stwierdziła prezes fundacji.
Cięcie cesarskie to ryzyko
Jak podkreślał ginekolog, cięcie cesarskie jest zabiegiem operacyjnym, które niesie za sobą ogromne ryzyko, np. może dojść nawet do śmierci rodzącej, a żeby wykonać cięcie, muszą do tego występować poważne wskazania medyczne. - W większości przypadków ciąży wielopłodowej istnieją wskazania do wykonania cięcia cesarskiego i w tym konkretnym wypadku we Włocławku tak to było planowane. Pozostaje tylko pytanie, czy ono nie powinno być wykonane wcześniej ze względu na występowanie określonego ryzyka dla zdrowia dzieci - podsumował dr med. Kurzawa.
Autor: aolsz\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24