Posłowie przyjęli inną wersję nowelizacji ustawy o kuratorach sądowych, niż przesłali do podpisu prezydentowi. Na dodatek proces legislacyjny odbył się z naruszeniem konstytucji - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak informuje gazeta, do pomyłki doszło na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Posłowie zajmowali się na nim m.in. poprawkami Senatu do nowelizacji ustawy o kuratorach sądowych.
Artykuł 121 ust. 3 konstytucji stanowi jasno: uchwałę Senatu odrzucającą ustawę albo poprawkę zaproponowaną w uchwale Senatu uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Oznacza to, że marszałek Sejmu powinien zapytać posłów, kto jest za odrzuceniem senackich poprawek. Ci, którzy uważają je za złe – głosują za. Jeśli Sejm chce poprawki przyjąć – trzeba głosować przeciw. Wie to każdy parlamentarzysta, który brał udział w choćby jednym posiedzeniu Sejmu.
Marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska spytała jednak posłów, kto jest za przyjęciem poprawek do ustawy o kuratorach sądowych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Przytłaczająca większość posłów była za. Sejm więc poprawki przyjął – mimo, że - jak twierdzi gazeta - zapewne chciał odrzucić.
Prezydent otrzymał inny dokument
Następnie ustawa została skierowana do podpisu prezydenta. Jednak nie w wersji przyjętej przez Sejm. Z dokumentów dostępnych na stronach parlamentu wynika, że prezydent otrzymał inny dokument, a dokładniej wersję z poprawkami odrzuconymi.
Poseł PO Robert Kropiwnicki, dr nauk prawnych i przewodniczący sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, pytany przez "DGP" o ten przypadek, w pierwszej chwili stwierdził, że to niemożliwe. Szybko jednak ustalił, że rzeczywiście tak wyglądała procedura. Jednak uważa, że nic złego się nie stało. - Ważniejsze niż to, co mówi marszałek, jest to, co posłowie mają na kartkach. Znajduje się tam informacja o tym, czego będzie dotyczyło głosowanie, stanowisko klubu etc. - przekonuje Robert Kropiwnicki.
Dodaje, że przecież na sejmowej sali panuje harmider, więc nawet nie wszyscy posłowie słyszą osobę prowadzącą obrady.
Autor: eos\mtom / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna