Polityczna nawałnica zmian spowodowała poważne zawirowania także na sejmowych korytarzach. Wokół najważniejszych polityków gromadził się tłum dziennikarzy, a oni ostrożnie przebierali w słowach.
Od samego rana zgromadzeni w Sejmie dziennikarze próbowali dowiedzieć się jakie będą dalsze losy najważniejszych urzędników państwowych. Jednak żaden z polityków nie chciał otwarcie mówić o dalszych krokach premiera. - Ja jestem pełen życzliwości, ale nie wiem co się stanie - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Tymczasem przedstawiciel koalicji miał więcej entuzjazmu, a całym zamieszaniem był jakby rozbawiony. - To jest decyzja pana premiera i liczymy, że będzie słuszna jak zwykle - tłumaczył Stanisław Żelichowski, z PSL.
Bez słowa....
Po kilku godzinach oczekiwań na sejmowych korytarzach część plotek stała się faktem. Marszałek Sejmu pytany, czy jest sens tych wszystkich zmian, skoro nie ma żadnych zastrzeżeń, ani winnych - tłumaczył, że zastrzeżenia są i to poważne, nie ma udowodnionej winy, ale takie standardy przyjęła PO.
Z czasem okazało się, że w środę na pierwszy ogień pójdzie minister Czuma. I to właśnie minister sprawiedliwości schodząc już chyba ostatni raz z sejmowej mównicy, nie chciał zamienić z dziennikarzami ani słowa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24