Znaleziono go w torbie foliowej niedaleko łódzkiego lotniska. Chłopczyk ze świeżo odciętą pępowiną, był zawinięty w folię. Trafił do szpitala. Choć urodził się wcześniakiem - jest cały i zdrowy, brakuje mu rodziców. Po upływie 6 tygodni będzie miał szanse na prawdziwy dom i kochających rodziców. Na razie pracownicy łódzkiego lotniska i Urzędu Miasta zorganizowali zbiórkę pieniędzy i zanieśli do szpitala wyprawkę dla niemowlaka.
Chłopiec został porzucony prawie dwa tygodnie temu. W chwilę po urodzeniu znalazł się na terenie lotniska i tam został znaleziony przez mieszkankę Łodzi.
Wojtek
Kto jest rodzicami chłopca - nie wiadomo. Na razie imię wybrały dla niego pielęgniarki. Nazwały go Wojtek - bo znaleziony został w dniu św. Wojciecha.
Losem chłopca interesują się też pracownicy łódzkiego lotniska i Urzędu Miasta. Ogłosili zbiórkę pieniędzy i zebrali około 3 tys. zł. Za te pieniądze kupili dla chłopca wyprawkę.
- To nie są pieniądze publiczne, to są pieniądze pracowników - zaznacza rzecznik prasowy prezydenta Łodzi Wojciech Janczyk.
Czeka na rodzinę
Wojtek jest wcześniakiem. Lekarze uważają, że człowiek, który zostawił dziecko w siatce na dworze, chciał je skazać na śmierć. Ale chłopiec przeżył - jest cały i zdrowy. Teraz leży w szpitalu i czeka. Jak bowiem stanowi prawo, po upływie sześciu tygodni od jego narodzin, o dziecko starać się będzie mogła rodzina zastępcza.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24