Wielokrotnie słyszeliśmy tłumaczenia policji przy braku reakcji przy okazji innych wydarzeń, gdzie nie stosowano tak brutalnych i tak bezkompromisowych środków, jakie stosowano wobec wczorajszych protestujących - powiedziała w "Tak jest" w TVN24 Eliza Rutynowska, prawniczka z Forum Obywatelskiego Rozwoju, odnosząc się do działań policji podczas środowych protestów. - Jak widać, mamy policję oficjalną, umundurowaną, i policję nieoficjalną - dodała Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, nawiązując do faktu, że część funkcjonariuszy nie miała na sobie policyjnego munduru.
Protest Strajku Kobiet pod hasłem "Blokada Sejmu" rozproszył się w środę wieczorem na ulicach Warszawy. Kamery TVN24 zarejestrowały między innymi sytuację, gdy w tłumie doszło do przepychanek, a do akcji wkroczyli zamaskowani mężczyźni z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym. Część miała odblaskowe opaski z napisem "policja" na ramieniu, ale nie wszyscy.
Rzecznik komendy stołecznej policji Sylwester Marczak przyznał, że to nieumundurowani policjanci. Zdementował też pojawiające się w mediach społecznościowych informacje o tym, że mogło tam dojść do ataku bojówkarzy lub pseudokibiców.
"Jak widać, mamy policję oficjalną, umundurowaną i policję nieoficjalną"
Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Eliza Rutynowska, prawniczka z Forum Obywatelskiego Rozwoju, rozmawiały w "Tak jest" w TVN24 o wydarzeniach ze środy.
Suchanow przyznała, że była świadkiem interwencji nieumundurowanych policjantów. - Oni byli poubierani w różne śmieszne kurteczki, mieli czapeczki, bluzy, dżinsy, wyglądali jak tacy panowie z 11 listopada, i - szczerze mówiąc - tak się zachowywali. I tak ich odebraliśmy - mówiła. - W pewnym momencie zrobiłam im zdjęcie. Później, kiedy się jemu przyglądałam, to rzeczywiście, na ramieniu są opaski odblaskowe i jest na nich napisane 'policja' - kontynuowała.
- Ich zachowanie świadczyło o tym, że dobrze się znają, nie porozumiewali się nawet werbalnie w żaden sposób, oni mieli jakąś taktykę, jakiś sposób, te działania były skoordynowane - opisywała dalej sytuację.
- Jak widać, mamy policję oficjalną, umundurowaną, i policję nieoficjalną - dodała.
Rutynowska: nie została zastosowana zasada proporcjonalności
- Wielokrotnie słyszeliśmy tłumaczenia policji przy braku reakcji przy okazji innych wydarzeń, gdzie nie stosowano tak brutalnych i tak bezkompromisowych srodków, jakie stosowano wobec wczorajszych protestujących - mówiła Eliza Rutynowska.
Stwierdziła, że w przypadku interwencji nieumundurowanych policjantów nie została utrzymana zasada proporcjonalności.
- Tu nie mamy podchodzącego policjanta, który sam się przedstawia, legitymuje, który daje nam poczucie bezpieczeństwa, że rzeczywiście mamy do czynienia z funkcjonariuszem publicznym, i prosi nas na przykład o podanie danych. Tutaj mamy do czynienia z osobą, która wyskakuje na nas z tłumu, bo z tego, co wiem, to były osoby wmieszane w tłum - mówiła.
- Nawet nie wiem, czy krzyczeli "policja". Ale nawet jeżeli krzyczeliby, że to policja, to to nie wystarczy do tego, żeby rzucać się i bić ludzi - podkreśliła.
Odnosząc się do użycia pałek teleskopowych, zwracała uwagę, że "to są bardzo niebezpieczne narzędzia, one łamią kości".
Była pytana, jak w świetle przepisów prawa powinna zachować się osoba, która nie zdaje sobie sprawy, że ma do czynienia z nieumundurowanym policjantem. - Jeżeli napada na nas osoba, (...) będziemy mogli w mojej ocenie podnosić to, że zareagowaliśmy w obronie koniecznej, w celu odparcia bezpośredniego zamachu na nasze zdrowie i życie wręcz - wskazywała prawniczka.
Tłumaczenia policji
Sylwester Marczak na czwartkowym briefingu mówił, że nie było to pierwsze zgromadzenie, podczas którego działali funkcjonariusze bez mundurów. - Jest to stosowane przez policjantów od wielu lat - zaznaczył. - Przypominam sobie, że przez wszystkie media zwracano uwagę, że to było niezwykle istotne dla bezpieczeństwa między innymi jednego z największych protestów kobiet. Między innymi te działania pozwalały na zatrzymywanie osób, które prowokowały. Nie inaczej było wczoraj. Ten sam cel policjantów: bezpieczeństwo - przekonywał Marczak.
- Działania, w których działali policjanci nieumundurowani, były prowadzone na terenie placu Powstańców Warszawy. W momencie, kiedy kordon objął już wszystkie osoby biorące udział w zgromadzeniu. Więc w tym przypadku nie możemy stwierdzić, że były to osoby niezwiązane z danym zgromadzeniem - powiedział rzecznik KSP.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24