- Jeśli będzie opowiadać takie dyrdymały o politykach... - to zdanie Lecha Wałęsy zmąciło spokój tłumacza byłego polskiego prezydenta.
Trudne zadanie z dyrdymałami
Polacy, przyzwyczajeni do poetyki i wystąpień Lecha Wałęsy, zrozumieli w mig o co mu chodzi. Ale niemiecki tłumacz Hubert Wohlan miał nie lada zagwostkę. - Kiedy słyszy się takie słowo, nie ma czasu na myślenie. Spontanicznie przetłumaczyłem to jako banalność, trywialność. Myślę, że byłem blisko tego, co Wałęsa chciał powiedzieć - mówił "Faktom TVN" Wohlan.
- W tej chwili możemy sobie wymyślić jakieś idealne tłumaczenie na te "dyrdymały", ale tłumacz, który jest tam na miejscu, ma na to dwie sekundy, więc to jest dużo trudniejsze zadanie i dużo większy stres - opisuje pracę tłumacza w programie "Polska i Świat" Andrzej Hildebrandt.
A miały być banialuki...
Co ciekawe, Lech Wałęsa wcale nie miał na myśli owych "dyrdymałów". - Nie miałem dobrego słowa w tym momencie, chciałem powiedzieć, że opowiadają banialuki... - tłumaczył po feralnym wystąpieniu autor wielu ciekawych zwrotów, które zapisały się w świadomość Polaków. Tłumacz musi mieć bardzo trudną rolę, gdy słyszy stwierdzenia typu "Dobrze się stało, że źle się stało", czy "Jestem za a nawet przeciw".
Tłumacz Lecha Wałęsy miał w poniedziałek w Berlinie nie lada kłopot z Dyrdymałami
Niegdyś prezydent Wałęsa powiedział w Japonii, że komuniści są jak rzodkiewki. Na zewnątrz czerwoni, a w środku biali. Z tym, że... japońskie rzodkiewki całe są białe. Tłumaczenie słowo w słowo nie miałoby żadnego sensu. - Tłumacz wykazał się zdumiewającym refleksem, bo zorientował się, że w Japonii rzodkiewki są białe. Przetłumaczył więc "komuniści są jak krewetki", zachował tym samym metaforykę Wałęsy, a jednocześnie było to zrozumiałe dla autochtonów - chwali kolegę po fachu Hilderbrandt.
Przeciążone relacje USA-Rosja
Należy też uważać na błędy samych tłumaczących, np. literówki. Niedawno głośno było o "pogorszeniu stosunków między USA a Rosją", które sprokurował dziennikarz rosyjskiej agencji prasowej. Za to amerykański tłumacz pomylił kilka liter i "wrobił" amerykańską sekretarz stanu Hilary Clinton, która chciała symbolicznie "zresetować" stosunki amerykańsko-rosyjskie. - Pomyliliście się. Powinno być "pieriezagruzka", a napisaliście "peregruzka", co znaczy przeciążenie - zauważył błąd Siergiej Ławrow.
Dyrdymały - wbrew pozorom - mogą więc mieć bardzo duże znaczenie.
Źródło: Fakty TVN, TVN24